Są takie miejsca, do których zawsze chce się wracać. Prowadzą nas tam najczęściej dobre wspomnienia. Jednym z takich miejsc w Barcelonie stała się dla mnie Cafe De L’opera, o której pisałem kiedyś – ze smacznymi daniami rodzimej kuchni oraz wspaniałą sangrią. Teraz na mojej mapie nostalgicznych powrotów będzie jeszcze urocza kawiarenka Spice Cafe.
Niewielkie wnętrze zostało urządzone w rustykalnym, takim troszkę patchworkowym stylu. Drewniane stare krzesła, długi stół z blatem ze starych desek, przeszklona witryna z domowymi wypiekami. Atmosfera kojarzy się z wiejską izbą babci lub starą przydrożną gospodą. Wrażenie to spotęgowane jest tym, że właśnie opuściliśmy jedną z najruchliwszych ulic Barcelony i wkraczając do Poble Sec – kulinarnej mekki tego miasta – nagle odczuwamy spokój i ciszę.
To właśnie przy tym długim wspólnym stole odbywają się spotkania, nazywane conversation cup, wymyślone przez Lee, jednego z pomysłodawców, założycieli i właścicieli kafejki Spice Cafe. Dlaczego filiżanka konwersacji? Ponieważ po pierwsze, w ramach symbolicznej opłaty za uczestniczenie w spotkaniu dostaniecie filiżankę kawy lub herbaty, a ponadto w filiżance na karteczkach znajdują się tematy do rozmowy, które są losowane. Tak, jest to swoisty kurs angielskiego, dla ludzi, którzy mówią dobrze w tym języku, ale chcą właśnie nabyć bardzo ważnej w życiu pozazawodowym umiejętności zwyczajnej towarzyskiej rozmowy i – ponieważ miałem okazję poznać Lee – zaręczam wam, że na pewno nie są to przysłowiowe small talks.
W przeszklonej szafce znajdziecie stosunkowo niedrogie i zawsze świeże wypieki domowe. To drugi z założycieli i współwłaścicieli kafejki – Katalończyk Isi – jest wykonawcą tych bardzo smacznych ciast i ciasteczek. Nie sposób się tylko przyglądać, zaręczam wam, że nie wystarczy zobaczyć, trzeba spróbować. A warto, jeśli będziecie w Barcelonie.
Kawiarenka zdobyła już sobie grono wiernych klientów, niektórzy przychodzą na kawę i ciasto, inni przy okazji w spokoju wyjmują tablet lub laptopa, by w spokoju skupić się na pracy, bowiem właściciele udostępniają swoim klientom darmowe WiFi. Nie tylko w środowisku miejscowym Spice Cafe stała się sławna. Na tyle często odwiedzają ją turyści i wyrażają swoje szczere zachwyty, że w przewodniku Lonely Planet uznano za stosowne napisać o tym wyjątkowym lokalu.
Nie bez powodu zresztą, bo jest to wyjątkowo klimatyczne i przyjazne miejsce, w którym po prostu chce się posiedzieć. A na dodatek podają bardzo dobrą cafe con leche, czyli kawę z mlekiem, za którą przepadam, to spędziłem tam sporo czasu.
Do kawy można zamówić sobie kawałek domowego ciasta, a specjalnością Spice jest ciasto marchewkowe. Jest to najlepsze ciasto marchewkowe, jakie jadłem w życiu. Możemy je sobie też kupić na później do zjedzenia w domu. Dostaniecie wówczas gustowny ekologiczny kartonik z waszym – na pewno już – ulubionym przysmakiem. Żadnych plastikowych opakowań, jak to często bywa w znanych sieciówkach. Bowiem gdy tylko otworzycie drzwi do Spice Cafe, wszystko jest takie jak w domu, naturalne, smaczne, a ciasto marchewkowe, które piecze Isi to naprawdę creme de la creme. Niestety trudno kogoś poczęstować online ciastem, ale popatrzcie sobie chociaż jak smakowicie wygląda. To kawałek, który sobie zjadłem w domu. 😉
Będę wracał do Spice Cafe, bo jest to jedno z tych czarodziejskich miejsc, gdzie czas się zatrzymuje specjalnie po to, byśmy dłużej mogli delektować się smakiem życia.
Komentarz do “Miejsca”
Chciałabym siedzieć przy tym długim stole przy filiżance czarnej kawy.Wiem, że na pewno by mi się podobało. Tymczasem,gdy jestem w Słupsku,prawie zawsze idę na filiżankę kawy do kawiarenki w Podkowie.Uwielbiam tę przeszkloną „ścianę” z widokiem na ogromny klomb pełen różnobarwnych kwiatów.To taki symbol Słupska (te kwiaty),a kawa i ciastka też całkiem niezłe.