W latach sześćdziesiątych w zaledwie kilkudziesięciotysięcznym Słupsku było kilka kin. Najpóźniej zbudowano kino Millennium, które powstało w 1965 roku i wkrótce potem było jednym z najnowocześniejszych kin w Polsce. Jako jedno z niewielu posiadało aparaturę do wyświetlania tzw. „cineramy”. Jednym z pierwszych filmów, które oglądałem w specjalnej szerokoekranowej wersji z trójwymiarowym dźwiękiem, był Spartakus z Kirkiem Douglasem w roli głównej. Jednak znacznie większe wrażenie wywarł na mnie western Złoto MacKenny z Gregory Peckiem, a szczególnie świszczące wokół uszu kule podczas ekranowych strzelanin. Dziś jest to jedyne działające w Słupsku kino.
Na początku lat sześćdziesiątych najbardziej eleganckie było kino Polonia w centrum miasta. Jego charakterystycznym elementem był balkon – idealne miejsce dla tych, którzy szli „do kina”. Kilka innych kin w mieście również nie próżnowało. Na ulicy Poznańskiej było kino Ustronie. Później w tym budynku był lokalny dom kultury i filia miejskiej biblioteki. Nad rzeką w obrębie zabudowań szkoły milicyjnej funkcjonowało kino Gwardia. W centrum przy ulicy 9 Marca było jeszcze kino Wiedza tuz obok znanej zielonej budki z lodami. Kilkaset metrów dalej w starym budynku teatralnym było kino Relax. Było jeszcze kino Kolejarz, lecz w moich wspomnieniach go brak.
Dlaczego kina kojarzą mi się z okularami? W tamtych czasach powszechne badania szkolne należały do rzadkości. O tym, że wzrok mi się pogarsza wiedziałem mając już dziesięć lat. To właśnie kino mi uświadomiło moją wadę. Przestawałem widzieć napisy na ekranie. Idąc do kina, po kryjomu zabierałem stare okulary ojca, aby móc czytać napisy. Jednak nie chciałem się przyznać do wady wzroku, bo musiałbym nosić okulary, a byłbym wówczas jednym z nielicznych w szkole. Bałem się kpin, przezwisk i miałem rację. Okulary zacząłem nosić w szóstej klasie, gdy szkolna pielęgniarka podczas badań odkryła, że jestem ślepy jak kret.
Okulary utrudniły mi życie wśród rówieśników, ale niewątpliwie ułatwiły mi oglądanie filmów w kinie. W okresie podstawówki najczęściej chodziło się do kina Relax, a ze szkołą do kina Gwardia. Potem kina zaczęły znikać. Bardzo szybko przestało funkcjonować Ustronie, potem zburzono budynek teatru, w którym było kino Relax. Rozpoczęto budowę nowego budynku dla teatru. Stosunkowo szybko przestało działać kino Wiedza. Później już przez wiele lat były tylko trzy kina. Dwa z nich – Millennium i Polonia działały codziennie, zaś Gwardia z biegiem lat coraz rzadziej.
Mijały lata, gdy zacząłem bywać ponownie w kinie w Słupsku – tym razem z własnym dzieckiem, z zaskoczeniem zauważyłem, że jedno kino w Słupsku to nie jest przypadek. Nawet najlepsze filmy nie przyciągają widzów. Kino jest prawie puste. Gdy sam byłem dzieckiem, na wiele seansów trudno było kupić bilet. Nie do wiary, ale były kolejki.