Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Diabłu ogarek

Wyobraźmy sobie Polskę w pierwszej połowie XVII wieku. Lada moment zacznie się epoka, o której z upodobaniem i fascynacją pisał Sienkiewicz. Zacznie się pasmo wojen, które zrujnują kraj i w konsekwencji przyczynią się do rozbiorów. Kilkadziesiąt lat wcześniej poeta Jan Kochanowski widział czarne chmury, które już wtedy nadciągały nad Rzeczpospolitą. Pisał przestrogi, ale wszyscy odbierali je tylko jako kasandryczną wizję poetycką, pełną przenośni i zgrabnych bon motów w rodzaju: „nową przypowieść Polak sobie kupi, że przed szkodą i po szkodzie – głupi”. Współobywatele nie traktowali ostrzeżeń poety poważnie.
Tymczasem jednak jest jeszcze pierwsza połowa stulecia wojen i nic nie zapowiada tragedii. Polska nadal jest swoistym wyjątkiem w Europie, gdzie wszędzie trwają wojny religijne i śmierć zbiera ponure żniwo inkwizycji.
Polska jest chrześcijańska od ponad sześciuset lat, Litwa zaledwie od dwustu. Rzeczpospolita dziwny to kraj w którym wiara w Chrystusa została zaadoptowana na modłę rzymską. Nie zastąpiła starych wierzeń i lokalnych obyczajów, ale została do nich dodana. To nie żart, jeszcze w XIX wieku Mickiewicz opisywał obrzędy pogańskie, które na Litwie widział na własne oczy.
W takim oto kraju i w takiej rzeczywistości żyją bohaterowie powieści Konrada T. Lewandowskiego*. Świat przedstawiony powieści to historyczna Polska w fantastycznej interpretacji. Bohaterowie wiedzą, że żyją w pewnej równowadze pomiędzy dobrem, a złem i sami mówią, że skoro zaś ludzie i diabły na tej ziemi muszą żyć razem, to niech żyją jak sąsiedzi /…/ Nie podnosi się ręki na sąsiada, jeśli on ci w niczym nie zawinił.
Jednak sytuacja nie jest dobra. Wszelkimi szparami wpycha się do Polski zło religijnych waśni i nietolerancji, przybywają jezuici, którzy – w swej pozornie dobrej działalności – są wysłannikami zła. Podejrzane stają się działania biskupów, którzy zawiązują niecne spiski z magnaterią pod pozorem umacniania wiary chrześcijańskiej. W słownym starciu głównego bohatera z purpuratem ten ostatni mówi o Mazowszu, że je nareszcie się oczyści i żelaznymi miotłami z plugastwa omiecie, na co pada riposta: Żeby zrobić miejsce dla wielkich czortów, co za wami w ten kraj idą, tak?
Zło nadchodzi nad Polskę, a na dodatek otwierają się wrota czasów i pojawia się postać sprzed tysiąca lat. Nie napiszę już nic więcej o fabule utworu, aby nie zepsuć lektury chętnym. Krajobraz szlacheckiej Polski, malowany świetnym epickim piórem jest doskonały, ale też zawiła i wciągająca intryga jest ważna i finału zdradzić nie można. Myślę, ze pojawił się nam autor na miarę Sapkowskiego, choć porównywać twórczości obu mistrzów niepodobna. Jedno jest wspólne – wykorzystanie sztafażu fantasy tak, aby wciągnąć czytelnika, zabawić się z nim, rzucając mu ten kłębuszek historycznej osnowy i kazać myśleć.
Nie sposób nie pomyśleć o roli Kościoła, o wpływie jednostki na dzieje narodów, o naszych dzisiejszych upiorach i diabłach. Życzę smacznego czytania.


* Konrad T. Lewandowski, Diabłu ogarek / Czarna Wierzba – część pierwsza nakładem wydawnictwa RM, Warszawa 2011.

Oceń felieton

3 komentarze “Diabłu ogarek”

Możliwość komentowania została wyłączona.