Dziś Jarosław Kaczyński ze swym ugrupowaniem podejmuje flirt z najbardziej prorosyjskimi partiami w Europie. Organizuje „szczyt partii konserwatywnych i prawicowych”. Jednak sami uczestnicy bardziej otwarcie przyznają, że przyjechali na „szczyt partii konserwatywnych i nacjonalistycznych”.
dyktatura
Subiektywny przegląd mody przyszedł mi do głowy po przyjrzeniu się informacjom prasowym z ostatnich dwóch tygodni. Zmiany, które trzeba wdrożyć w swoim wyglądzie są wręcz rewolucyjne.
Rzeczywistość przerosła fantastykę. Nie oglądam telewizji wcale, a telewizji państwowej – potocznie zwanej Kurwizją – bardziej niż wcale. Jednak przeczytałem w prasie, że telewizyjne Wiadomości w programie pierwszym przygotowały materiał o „Solidarności” całkowicie pomijając w nich istnienie Lecha Wałęsy.
Bohaterów nazwij tchórzami i zdrajcami. Tchórzy i zdrajców stawiaj jako wzór cnót. Niech lud wie, że tylko od władzy zależy, kim człowiek zostanie – bohaterem, czy zdrajcą. Świat będzie Twój. Już niedługo.
Nikt nie sądzi zwycięzców. Jeśli wygrasz, będziesz dyktatorem, a to więcej niż król. Dyktatorów nikt nie kocha, wszyscy nienawidzą, lecz też wszyscy się boją. Jeśli przegrasz, historia cię zniszczy. Po prostu ludzie dowiedzą się prawdy o Tobie. A ta prawda jest paskudna. Sam wiesz o tym najlepiej.
Kraj ma na pewno ponad 150 miliardów dolarów długu zagranicznego. Inflacja sięga 653%. Wyobraźcie sobie, że macie dziś 653 złote, które są warte tyle, ile na początku roku warta była jedna złotówka. Możecie za to kupić bułkę.
Po raz pierwszy o Wenezueli pisałem w marcu 2013 roku, gdy zmarł prezydent Chávez, który zaczął przekształcać ten kraj według starych leninowskich wzorów, które w Europie zdążyły kilkanaście lat wcześniej zbankrutować. Na co dzień niewiele nas obchodzi daleki kraj w Ameryce Łacińskiej, o której wiemy tyle, że często jest biedna i zacofana, a także znana wcześniej z dyktatorskich reżimów.
Kraj stacza się po równi pochyłej. Z każdą chwilą do hańby i zgrozy jest coraz bliżej. Z jednej strony coraz bardziej panoszy się brunatna hołota w mundurach jak z hitlerowskiego koszmaru, popierana przez władzę i Kościół, obok stoi władza zacierająca ręce na myśl o wykorzystaniu tych bojówek. I są jeszcze miliony machających lekceważąco ręką, mówiących, że to tylko nieliczne grupki, że to wszystko krzykacze bez znaczenia, że aby tylko do wyborów jakoś ten wybryk wytrzymać. A z drugiej strony nieliczna grupka wołających na puszczy, których nikt nie słucha.
Każdy tyran, a jest tak od początku istnienia tyranii jako sposobu sprawowania władzy, co pewien czas przeprowadza czystki w swoim otoczeniu. Było tak w starożytnym Egipcie i w Rzymie. Ten sam scenariusz pozbawiony finezji stosowali absolutni monarchowie od dalekiego wschodu Azji po zachód Europy. Najbardziej symboliczne znaczenie zyskała tzw. noc długich noży, która była rozprawieniem się z działaczami NSDAP skupionymi w organizacji SA Ernsta Röhma. Hitler wraz z Göringiem, Goebbelsem, Himmlerem i Heydrichem postanowili się rozstać z częścią działaczy, którzy wyrażali nieco inne poglądy niż wódz narodu. Rozstanie miało być krótkie i ostateczne. Martwi nie zabierają już głosu, nie tłumaczą się i nie prowadzą kłopotliwych dyskusji. Z tego względu oponenci Hitlera musieli stracić życie.
Dzisiejsze komentarze polityczne zdominowane zostały przez wypowiedzi na temat zgoła idiotycznego pomysłu Zbigniewa Ziobry o wprowadzeniu do kodeksu karnego odpowiedniego paragrafu za używanie zwrotu „polskie obozy śmierci”. Pomysł jest debilny, bo Polacy tego zwrotu nie używają, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo, a obywatele innych krajów nie podlegają […]