Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Jak napisać recenzję audio?

Przeczytałem na audiofilskim forum wiele negatywnych opinii o kablach firmy Klotz. Być może są nie dość audiofilskie. Przytoczę niektóre z opinii w oryginalnej formie:
1. Potwierdzam z całą stanowczością złe opinie o kablu Klotz LaGrange
2. Jednakże rzeczony Klotz LaGrange/AC110 na interkonekt się nie nadaje
3. ja swoje koltze sprzedalem a mialem 2 pary jak sie ciesze
4. Klotz A110 (dawny LaGrange) na prawę zaczął grać tragicznie
5. Klotz to porazka, gorszego IC nie slyszalem.
6. a Klotza oddam za piwo tak IC jak i głośnikowy
7. To co się stało po wpięciu IC w mój system kompletnie mnie zwaliło z nóg, w negatywnym sensie.

Te opinie w paradoksalny sposób zachęciły mnie do kupienia rzeczonego kabla. Pomyślałem sobie, że jest to jakiś sposób na to by wreszcie usłyszeć jakieś zmiany po wpięciu kabla. Skoro wszyscy słyszą, że dźwięk staje się wręcz tragiczny, to i ja może usłyszę choć lekkie pogorszenie – pomyślałem sobie i kupiłem.
Wizualnie kabel mi się spodobał.

To tzw. interkonekt.
To tzw. interkonekt.

Kabel łączący wzmacniacz i źródło.
Kabel łączący wzmacniacz i źródło.

Jest dość sztywny i gruby, ale bez przesady – jest giętki, po wpięciu nie będzie przesuwał wzmacniacza.
Masywne ładne wtyki
Masywne ładne wtyki

Audiofilski wygląd
Audiofilski wygląd
Wtyki są ważne.
Wtyki są ważne.

Tył wzmacniacza
Tył wzmacniacza

Wtyki są wykonane solidnie, doskonale trzymają się w gniazdach, a jednocześnie łatwo je wpiąć i potem rozłączyć. Mają ładny wygląd i doskonale pasują do sprzętu. Biorąc pod uwagę cenę i fakt, ze kabla połączeniowego potrzebowałem i tak, to zrobiłem doskonały wybór.
AC110
AC110

Pora zatem na porządną recenzję. Sprawdzę przy okazji, czy potrafię napisać tak barwnie i poetycko jak redaktorzy niektórych audiofilskich pisemek.

Kablem Klotz połączyłem gramofon ze wzmacniaczem, a dokładniej przedwzmacniacz gramofonowy ze wzmacniaczem, wcześniej był połączony długim kablem „no name”, który był za długi i plątał mi się niepotrzebnie pomiędzy kablami zasilającymi na podłodze.
Włączyłem wzmacniacz i pozwoliłem mu trochę pograć, aby się „rozgrzał” do testowania kabla. Włączyłem gramofon i postanowiłem posłuchać kilku swoich ulubionych winyli, które dobrze znam i doskonale wiem, jakie dźwięki w różnych konfiguracjach sprzętowych z nich dobiegały. Na pierwszy ogień poszła płyta Suzanne Vega „Solitude standing”. Już pierwszy utwór śpiewany a capella, pokazał diametralne zmiany. Głos wokalistki wcześniej raczej cichy i jakby zawstydzony, teraz nagle pojawił się namacalnie na środku sceny. Poczułem się jakby Suzanne tu była i śpiewała tylko dla mnie. Nie powiem starym zwyczajem recenzentów, że żona z kuchni też usłyszała zmiany, bo szczęśliwie jestem rozwiedziony, ale rozmawiałem przez Skype z córką i ona z odległości paru tysięcy kilometrów usłyszała i mówi: „coś chyba zmieniłeś w swoim sprzęcie”.
Kolejna płyta, którą wziąłem do testów to Eric Clapton i jego słynny album „Unplugged”. Uwielbiam wspaniałe i naturalne dźwięki gitar na tej płycie. Ale dotychczas brakowało mi takiej prawdziwej koncertowej atmosfery. Tym razem zdumiałem się. Oto nagle znalazłem się pośrodku sali koncertowej, gdzie żywiołowo brzmiały wokół oklaski publiczności, a Clapton zaczął grać tuż niedaleko w sposób nieledwie rzeczywisty. Dźwięki oderwały się od głośników i stworzyły niewiarygodnie autentyczną holograficzną scenę muzyczną. Aż sąsiadka zza ściany zapukała i spytała co tak pięknie gra. Przerwałem testowanie na jakąś godzinkę. 😉
Kolejna płyta to stary dobry rock w wykonaniu Wishbone Ash. Mam taką koncertową składankę „Live Dates”. Nie, to tak bez związku z poprzednim fragmentem. Jednak ta płyta pełna jest mocnych i dynamicznych utworów, więc doskonale nadaje się do oceny zarówno sceny, jak i pasma dźwięku. Włączyłem utwór „Phoenix” zaczynający się taką wibrującą gitarą basową, potem włącza się mocnym uderzeniem perkusja. To zabrzmiało! Bas był szybki i świetnie kontrolowany, autentyczny. A jednocześnie gdy rozpoczęła się delikatna linia melodyczna i wokal, zabrzmiało to w pełni rozdzielczo i klarownie. Nigdy wcześniej nie miałem takiego wrażenia, że wysokie dźwięki są tak precyzyjne i dokładne. Rozdzielczość sceny stanęła na najwyższym poziomie. Tym razem aż zainteresowali się sąsiedzi z dołu. Zaczęli rytmicznie stukać szczotką w sufit. Chyba tez im się spodobało.
Kable Klotz AC110 to najwyższej klasy w swojej cenie interkonekt, który z całą powagą mogę polecić wszystkim szukających sposobu na zdecydowaną zmianę brzmienia swoich zbyt neutralnych i przez to nijakich zestawów muzycznych. Podłączycie kable Klotz AC110 i zanurzycie się w oceanie wspaniałych prawdziwych i fascynująco naturalnych dźwięków.

A serio? Rozczarowałem się. Po wpięciu tego kabla nic się nie zmieniło i tak samo nie gra ten, jak i wszystkie droższe oraz tańsze zamienniki. Jeżeli ktoś miał wrażenie, że nagle oto zmieniłem się w „złotouchego nietoperza”, to niestety. Chciałem tylko sparodiować poetyckie opisy kabli w audiofilskich czasopismach.

2 komentarze “Jak napisać recenzję audio?”

Możliwość komentowania została wyłączona.