Oprócz sporów politycznych jest coś bardziej emocjonującego. Temat, który podzielił cały świat na zwolenników i przeciwników globalnego ocieplenia. Jako kompletny laik nie mam zamiaru dołączać do kłótni, ale widzę oczywiste błędy logiczne w rozumowaniu adwersarzy.
Zwolennicy Global Warming mówią i pokazują dowody. Od bardzo dawna temperatura rośnie.
Od początku wieku XX widać tendencję wzrostową. Wiemy, że intensywny rozwój przemysłu miał swój początek w okresie pierwszej wojny światowej. Wojny zresztą zawsze były motorem postępu. Wniosek wydaje się oczywisty – niekorzystny wpływ człowieka na klimat jest faktem niezaprzeczalnym.
Przeciwnicy na to mówią: spójrzcie na wasz własny wykres. Od 2000 roku następuje spadek temperatury. To oczywisty błąd rozumowania, bo w krótkich okresach mogą występować rozmaite wahania klimatyczne i one wcale nie zaprzeczają ogólnej tendencji. Być może temperatura globalnie wzrasta i chwilowe obniżenie w ostatnich dziesięciu latach nie jest żadnym dowodem. Gdyby Kowalski wygrał milion w lotto, za trzecim razem i wysnuł z tego wniosek, że w lotto wygrywa się w 30% przypadków, to nie mielibyśmy wątpliwości. Taki wniosek byłby nieuprawniony.
Jednak pójdźmy dalej. Zwolennicy teorii o wpływie człowieka na globalne ocieplenie mają do dyspozycji badania ze 150 lat. To dużo w historii człowieka, średnio w historii państwa i kompletne nic w historii planety. Wiemy, że w historii Ziemi były okresy zlodowacenia i ocieplenia. Czy jesteśmy pewni, ze ten okres ocieplenia trwa tylko w wieku XX? A może temperatura podnosi się od jakichś 400 lat? Może zamarznięty w okresie „szwedzkiego potopu” Bałtyk to był koniec ery zimnej? Może klimat od tamtego momentu zaczął się ocieplać? Nie wiemy, bo nie mamy wiarygodnych danych.
Zarówno dziesięcioletni, jak i stuletni okres badań jest mało reprezentatywny dla klimatu. Ani zwolennicy, ani przeciwnicy teorii globalnego ocieplenia nie mają dostatecznie wiarygodnych danych. Natomiast obie strony dopuszczają się manipulacji, naginania danych i popełniają oczywiste błędy logiczne.
A ja? Spoglądam za okno, patrzę na sople lodu zwisające z anteny i marzę o Wyspach Zielonego Przylądka. Zakiełkował mi bowiem mój własny sposób na lokalne oziębienie. 😉
8 komentarzy “Globalne ocipienie”
Ej Belfer, nie bądź za mądry, bo partia ekologistów uchwaliła, że jest coraz cieplej, (pomimo siarczystych mrozów) i wina jest twoja Fiesta.
Lepiej z nimi nie zadzieraj, bo jeszcze nie wiadomo jacy są silni i co potrafią.
Moja Fiesta jest bardzo ekologiczna, bo od dwóch tygodni stoi na parkingu. 😛
Belfer, ależ Ty jesteś płodny literacko, nie nadążam za Tobą. Dopiero co dyskutowaliśmy o służbie zdrowia, a tu już nowy temat. Ups!
To nie tak… Jestem leniwy i czasem się sprężam, wtedy piszę więcej. A poza tym – w moim wieku to już jedynie płodność literacka mi została. 😀
Człowiek jest puchem marnym i mały ma wpływ na klimat ziemski.
Wszystko zależy od aktywności słońca.
A że zima w tym roku jest taka jaka jest, wynika to z tego:
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/nauka/wulkan-na-islandii-powstrzyma-globalne-ocieplenie,57033,1
Jeden człowiek jest puchem marnym, ale już sześć miliardów puchów to inna bajka. Dlatego ja wcale nie wykluczam złego wpływu człowieka, także na klimat. Poczytaj sobie o Morzu Aralskim. Kto wie jakich szkód jeszcze narobiliśmy.
Ja tylko apelowałem o używanie logiki w tych climate wars.
Pomyśl Belfrze o miliardach dinozaurów, które wypuściły miliardy bąków w postaci siarkowodoru do atmosfery, a wyginęły ponoć w wyniku globalnego ochłodzenia.
PS
I tak za 100tys. lat nie będzie człowieka.
I bardzo dobrze. Jesteśmy tylko rakiem w organizmie wszechświata.
@father boss:
Chyba jednak ja bardziej lubię rodzaj ludzki od ciebie. 😉