FUD, czyli Fear, Uncertainty, Doubt (strach, niepewność, wątpliwość), to strategia marketingowa rozpoczęta przez Microsoft, aby ograniczyć możliwości rozwoju konkurencyjnych firm softwarowych (głownie oferujących system Linux). Ten sam sposób działania przyjęła firma SCO (sponsorowana zresztą przez Microsoft) w stosunku do innych firm oferujących Linuksa – twierdziła mianowicie, że Linux narusza prawa patentowe SCO.
Jak się to skończyło? Kiepsko dla SCO, wbrew oczekiwaniom kampania Microsoftu też nie przyniosła realnych korzyści, za to bardzo negatywnie wpłynęła na wizerunek firmy. Jeśli Microsoft dziś prowadzi w rankingach nielubianych firm, to FUD ma w tym swój udział.
Pomimo tak oczywistych przykładów strategia FUD stosowana jest dalej i to nie tylko w marketingu. Uwielbiają ją stosować media i politycy.
Wirtualna Polska dorównuje powoli najgorszym na światowym rynku brukowcom, pardon – teraz mówi się tabloidom. Niedługo już będziemy mieli zapewne do czynienia z tytułami w rodzaju „Pelargonia cioci zjadła mojego psa”.
Na razie jednak widzimy tytuł alarmujący, że benzyna podrożeje o 70%. Kogo to nie zdenerwuje, komu nie podniesie ciśnienia? Za dwa dni wkraczamy w kolejny rok i będziemy płacić 23% VAT. Zatem zaczynamy się zastanawiać, czy to nie będzie przypadkiem tak, że na nas biednych zostaną zwalone wszystkie koszty. Ktoś przy tej okazji zwiększy cenę paliwa i swoje dochody, ktoś inny koszty paliwa wrzuci w swoje koszty i zwiększy swoją marżę, a my w rezultacie za chleb zapłacimy 100% drożej.
Jeśli ktoś nie zdenerwuje się takim tytułem, to ma mocne nerwy. Gorzej jednak będzie, gdy spora część czytelników informację z tytułu pośle dalej do znajomych, przyjaciół lub rodziny. Liczba zdenerwowanych – ba – wściekłych osób będzie rosła w postępie geometrycznym. Jednak tylko niewielu rzuci okiem na artykuł.
Okaże się, że mowa jest o Boliwii i tamtejszych problemach ekonomicznych. Nie zdrożeje paliwo w Polsce o 70%, ale zdrożeje w Boliwii, która ma spore problemy ekonomiczne. Czy Wirtualna Polska kłamie? Nie. Nie można tak tego nazwać. Ale oczywiste jest, ze bazując na istniejących obawach wznieca strach, sieje wątpliwości i niepewność.
Tak samo często zachowują się politycy. Darujmy już sobie Kaczyńskiego, który nie poznał brata po katastrofie, gdy w Polsce otwarto trumnę. Wczoraj takim doskonałym przykładem był niejaki Dubieniecki. W TN24 oznajmił, ze rozważa zgłoszenie do prokuratury podejrzenie popełnienia zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Kto popełnił zamach? Czy popełniono zamach? W jaki sposób dokonano zamachu? Na żadne z tych pytań nie chciał odpowiedzieć. Nie zmusi mnie pan do stwierdzenia, że był zamach – oznajmił redaktorowi. On tylko chciałby stwierdzenia przez prokuraturę, ze do zamachu nie doszło. Jednak najważniejsze i cytowane słowa mówią, że zgłosi podejrzenie zamachu.
Z innych źródeł od dawna wiadomo, ze wszystkie możliwe przyczyny katastrofy są dalej badane przez prokuratorów. Nawet atak UFO. Tylko do tej pory nie pojawił się żaden sensowny dowód popierający tezę o zamachu. Za to pojawiał się wielokrotnie FUD w wykonaniu bliższych i dalszych popleczników prezesa. A może ktoś jednak uwierzy.
6 komentarzy “Fear, Uncertainty, Doubt”
Nie było zamachu, tylko po co Ruskie wkręcały żarówki do APM-ów (oświetlenie końcówki podejścia oraz początek pasa startowego z punktem przyziemienia).
Tak se myślę, wkręcali bo ich tam nie było! Ale dlaczego ich nie było?
Przecież 3 dni wcześniej lądował tam sam Putin (o Tusku nie wspomnę).
Trudno mi uwierzyć, że podczas lądowania Putina żarówek nie było (materiał do przemyślenia dla lemingów).
http://patrz.pl/filmy/wkrecanie-zarowek-po-katastrofie-w-smolensku
Musi być jakiś, nieodkryty jeszcze, wzór matematyczny, który powoduje, że każdemu kto wchodzi do rodziny Kaczyńskich, mutują się szare komórki. Mężuś Marty chce zaistnieć, a TVN24 mu na to pozwala. On już jest lepszy do Błaszczaka, ten ostatni powinien się poczuć zagrożony na swoim stanowisku. Swoją drogą, Dubieniecki w programie Rymanowskiego wyglądał wystraszonego i złośliwie stwierdzam, że ma problemy z dykcją.
TVN24 już się nie nadaje do oglądania, chyba przejdę na BBC News.
@father boss:
O żarówkach to było zaraz po wypadku. Nawet Macierewicz tego nie podnosi. Te żarówki nie mają żadnego znaczenia, i tak by ich nikt nie zobaczył z odpowiedniej odległości. One by miały jakieś znaczenie tylko wieczorem i przy dobrej widoczności.
To typowy wojskowo-komunistyczny behawioryzm. Przyjechał kamandir i pogonił sołdatów. Zapewne trawę na zielono też malowali.
@Astrid:
To prawda, TVN24 jest dziś nie do oglądania. Zapraszają nic nie znaczących idiotów, kanalie w rodzaju Dubienieckiego, kreują rzeczywistość zamiast ją relacjonować. Mam wrażenie, że to pośredni efekt symulakrum jakie nam zafundowali po katastrofie.
Ja coraz częściej oglądam Superstację. 😉
Z tego co wiem to brakowało kilku żarówek. I brakowałoby nadal gdyby samolot się tam nie rozbił. Co tu kombinować… Samolot nie rozbiłby się gdyby piloci nie próbowali lądować w warunkach, które na lądowanie nie pozwalały. Gdyby piloci zachowaliby się tak jak powinni to samolot wylądowałby na innym lotnisku i cały „zamach” spaliłby na panewce. Co to za zamach, który zakłada że polscy piloci zachowają się niezgodnie z regulaminem? A może Rosjanie wiedzieli że Lech Aleksander będzie nalegał na lądowanie nawet w takich warunkach i że piloci się poddadzą jego woli? Wszak już wcześniej Lech Aleksander dał pokaz swojej siły w identycznym przypadku… Pilot się nie zastosował i teraz już nie lata.
@ father boss
Gdy się przeprowadza śledztwo w sprawie katastrofy lotniczej, to zawsze przy okazji znajduje się mnóstwo niedociągnięć, powiązanych lub nie. To zupełnie normalne. Światełka na lotnisku w Smoleńsku są całkowicie marginalną sprawą.
Dobrze wiesz, że cała istota tej tragedii zaczyna się i kończy na decyzji pilotów o podjęciu lądowania w ekstremalnie trudnych warunkach atmosferycznych. To była po prostu ułańska szarża bez happy endu.
W Dobrym Państwie zlappande przytoczył słowa płk Gruszczyka:
„Załoga była zobowiązana wykonać komendę „pull up”, a później się zastanawiać, czy ta decyzja była błędem, czy nie”.
Father boss, to było lądowanie na siłę, w stresie, pod presją.
Bo pan prezydent zaczął kampanię wyborczą i nie mógł jej przecież rozpocząć od lądowania na lotnisku w Witebsku, bo Pospieszalski czekał z kamerą, by filmować na żywo uroczysty orszak pana prezydenta itd.
A Dubieniecki razem z tym swoim Porschem jest po prostu zabawny.
Astrid
Nie zgadzam się z Tobą,
Dubieniecki nie jest zabawny, jest po prostu żałosny.