Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Kto wygrał, kto przegrał

Wybory za nami, cisza wyborcza też, wyniki powoli się stabilizują. Do chwili ostatecznego podsumowania przez PKW jeszcze zostało trochę czasu, ale znane dziś wyniki nie zmienią się w sposób znaczący. Lepiej nie słuchać polityków, tylko patrzeć na konkretne liczby.
PiS ogłasza bez przerwy swoje „prawie zwycięstwo”. A naprawdę jak było? Trudno przekładać wybory samorządowe na poparcie dla partii politycznych i prognozy parlamentarne. Znacznie lepiej porównać z wynikami wyborczymi z 2006 roku.
Wtedy był to pierwszy i fatalny rok rządzenia PiS, była spora mobilizacja antypisowska. PiS na listach do sejmików wojewódzkich otrzymał ponad 30%. Obecnie bez specjalnej mobilizacji elektoratu negatywnego około 23%. Spadek o 7% tylko Jarosław Kaczyński może uważać za wygraną. Na dodatek PiS jest opozycją, która ma zwykle dobry start, bo może przy okazji nawet lokalnych wyborów krytykować władzę centralną. Mało tego – była doskonała okazja – trzy lata rządu PO upłynęły tuż przed wyborami. Można było zrobić własne podsumowanie, pokazać braki, obnażyć problemy, wymyślić rozmaite wpadki.
PO zanotowała spadek, ale bardzo niewielki. Cztery lata temu uzyskała 33%, dziś trochę mniej. Jak na partię rządzącą jest to umiarkowany sukces. PSL może się cieszyć. Zanotował niewielki wzrost, uzyskując ponad 15%. Jak na partię rządzącą to nieźle. SLD może zjeść łyżkę cukru, ale też łyżkę dziegciu. Z jednej strony podwyższyli wynik do 15% z ogonkiem, z drugiej wypadli gorzej niż PSL.
Klęska PiSu natomiast jest bardzo spektakularna w innym wymiarze. Nawet w dwóch województwach, w których wygrali, nie będą rządzić. Wygrali za słabo i pozostałe grupy już się jednoczą by przejąć władzę. W kontekście popularności partii we wcześniejszych sondażach, można stwierdzić, że rozłam specjalnie PiSowi nie zaszkodził. Oczywiście może się za parę tygodni okazać, ze Kluzik-Rostkowska i jej grupa przejmą sporą część struktur PiS w terenie, może się okazać, ze z 23% PiS kilka należy do zwolenników nowego stowarzyszenia. Jednak podczas wyborów nie miało to żadnego znaczenia. Elektorat PiS jest mniej więcej stały.
Nie znam wyników sumarycznych i według mnie nie mają one sensu. Na poziomie gmin i miast, a także powiatów duże znaczenie mają rozmaite komitety lokalne. Niski procent dla partii politycznych o niczym nie świadczy.
Trochę inaczej wygląda kwestia glosowania na prezydentów kilkudziesięciu miast na prawach powiatu. Są to największe miasta i w pewnym zakresie (pomijając przewagę kandydatów niezależnych) partie biją się tam o popularność. W poprzednich wyborach PiS zdobył około 15%, co było wynikiem niezłym, choć gorszym od PO. Tylko przy wyborach prezydentów nie ma drugiego miejsca albo się je wygrywa, albo nie. Wszystko wskazuje na to, że nawet w Radomiu po drugiej turze PiS może przegrać, będzie miał więc 0%.
Jak już stwierdziłem na początku, przeliczanie głosów w wyborach lokalnych na ewentualne poparcie w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych jest karkołomnym zadaniem. Zatem pozostanę przy swoich wcześniejszych prognozach, ze poparcie dla PiS wciąż będzie spadać, a nowa partia Kluzik-Rostkowskiej może ten spadek pogłębić o parę procent*. Jednak dziś PiS przeżył swą kolejną klęskę, a przyczyną nie są tylko niskie wyniki. Znacznie ważniejszy jest kompletny brak zdolności koalicyjnych. Jarosław Kaczyński ma dziś tylko wiernych wyznawców i zaciekłych wrogów, nie ma tam miejsca dla ewentualnych koalicjantów, na kompromisowe rozmowy z jakąkolwiek siłą polityczną.


* Klub parlamentarny „Polska Jest Najważniejsza” powstał właśnie i niewątpliwie będzie miał jakieś znaczenie. Jakie, to się okaże.

Oceń felieton

4 komentarze “Kto wygrał, kto przegrał”

Możliwość komentowania została wyłączona.