Afera podsłuchowa spolaryzowała polityczne sympatie i antypatie. Jedni są zdania, że cel uświęca środki i wszystko, co obnaży degenerację ekipy rządzącej, jest dobre i szlachetne. Inni zaś zwracają uwagę na to, że podsłuchy są przestępstwem i to jest główny problem obecnej afery. Jedni i drudzy racji nie mają.
Kodeks karny mówi, że kto w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem lub oprogramowaniem, podlega karze pozbawienia wolności do lat dwóch.
Kluczowe jest tu uzyskanie informacji do której ktoś nie jest uprawniony. Renata Beger nagrywająca Adama Lipińskiego była w pełni uprawniona do posiadania informacji, bo była uczestniczką rozmowy, która została nagrana. Adam Michnik, który nagrał Lwa Rywina także nie był osobą postronną, zaś nagrana propozycja korupcyjna do niego właśnie była skierowana. Dlatego nie wolno porównywać tak różnych sytuacji. W przypadku nagrań z tygodnika „Wprost” to ktoś postronny chciał uzyskać informacje, do których nie nie był uprawniony. I to jest zasadnicza różnica, bowiem prawodawca nie mówi o tym, że podsłuchy są nielegalne, ale że może być nielegalne pozyskiwanie informacji. Mąż nagrywający zdradzającą go żonę jest w świetle prawa jak najbardziej uprawniony do pozyskania informacji, że żona go zdradza, i dokonanych przez niego nagrań nikt nie uzna za nielegalne. Jednak, gdyby ktoś potajemnie sfilmował erotyczne figle sąsiadki, to będzie to już nielegalne pozyskanie informacji, bo nie jest do tego uprawniony, aby wiedzieć, co sąsiadka robi w łóżku, z kim i w jaki sposób.
Nie mają też racji ci, którzy przypisują autorom podsłuchów i dziennikarzom szlachetne intencje obnażenia korupcji i arogancji władzy, a w związku z tym uznają, że dowolne metody mogą być dozwolone. Prawo jest jednoznaczne. Odpowiedzialności karnej do lat dwóch podlega również ten, kto ujawnia innym informacje uzyskane za pomocą urządzenia podsłuchowego, do których uzyskania nie był uprawniony.
Dziennikarze „Wprost” doskonale wiedzieli, że pozyskali materiał nielegalny, a zatem mogą być im postawione zarzuty, które nie są tłumieniem wolności prasy, ani demokracji, ale wynikają z obowiązującego prawa. Dodatkowo warto przypomnieć o zasadzie, która w prawie amerykańskim nazywa się „owocami zatrutego drzewa”, dlatego nawet fragmenty rozmowy byłych ministrów Nowaka i Parafianowicza, które być może wskazują na popełnienie przestępstwa, nie są niczym innym jak medialną sensacją, bo w sądzie nie mogą być wykorzystane, albowiem są właśnie takim owocem zatrutego drzewa, czyli owocem nielegalnie dokonanych podsłuchów.
Oprócz zasad prawnych są jeszcze etyczne, choć chyba nie ma sensu o nich wspominać panu Sylwestrowi Latkowskiemu.
Powtórzę tu aforyzm, który jakiś czas temu już przytaczałem. Cel nie uświęca środków. Nawet najszlachetniejszy cel zanurzony w gównie zmienia się w cel gówniany.
3 komentarze “Legalne podsłuchy”
Mąż nagrywający zdradzającą go żonę jest w świetle prawa jak najbardziej uprawniony do pozyskania informacji, że żona go zdradza,
czyli
Obywatel nagrywający zdradzających państwo polityków jest w świetle prawa jak najbardziej uprawniony do pozyskania informacji, że państwo to ruja i korupcja.
Te nagrania Belfer to nie informacje, co kto żarł i jaką wódkę pił.
Widzę, że ciężko ci jest pogodzić się z wizją twojego ulubionego państwa.
Nowe nagrania już wkrótce. Znowu ciśnienie ci skoczy.
Nie mają też racji ci, którzy przypisują autorom podsłuchów i dziennikarzom szlachetne intencje obnażenia korupcji i arogancji władzy,
Odpowiedzialności karnej do lat dwóch podlega również ten, kto ujawnia innym informacje uzyskane za pomocą urządzenia podsłuchowego, do których uzyskania nie był uprawniony.
I tu nie masz racji. Ojczyzna w potrzebie, działania jak najbardziej uprawnione.
Inaczej wg twojej teorii Kuklińskiemu nie pomniki a więzienie.
Osioł z ciebie father bossie. A cała afera jest po to, by Lisiecki mógł zarobić na akcjach.
Lisiecki nic tu nie zarabia, on jest tylko posłańcem.
PS
To jakie on akcje ma? Czy „Wprost” jest notowane na giełdzie? Może to jakaś grupa kapitałowa? A czy jej akcje skoczyły w górę po tych podsłuchowych rewelacjach?
Żal mi cię. Ty po prostu masz jakąś chorobę starego człowieka. Prawdopodobnie jest to „sclerosis multiplex”.