Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Woda brzozowa

Do lania wody na temat katastrofy przyznał się oficjalnie niejaki profesor Rońda. Lanie wody miało tam miejsce od początku, ale ostatnio osiągnęło już rozmiary karykaturalne.
Niejaki Kris Cieszewski, rzekomo specjalista od analizy zdjęć satelitarnych, zanalizował kawałek zdjęcia znad Smoleńska i orzekł, iż prezydencki samolot nie mógł uderzyć w brzozę, bo brzoza była złamana lub ucięta wcześniej. Nie trzeba być fachowcem, aby sprawdzić rzetelność tej tezy. Wystarczy Google Maps i darmowy program graficzny Gimp.

brzoza
Fragment terenu z Google Maps – zrzut oryginalny

Na zdjęciu powyżej widać brzozę, której złamane konary są nieco jaśniejsze i zauważymy je lekko poniżej zabudowań. Jakość zdjęć kiepska i Kris Cieszewski też nie miał lepszych. Rzekomo kupił zdjęcia z kilku różnych dni przed katastrofą.

brzoza
Wklejony fragment prezentowany na konferencji smoleńskiej

Na zdjęcie Google Maps nałożony został fragment z zaznaczoną rzekomo ściętą brzozą. To ten czworokąt w postaci nieregularnego rombu na zdjęciu powyżej.

brzoza
A tu porównanie zakresu badań

Kolejne zdjęcie przygotowałem tak, aby spod fragmentu zdjęcia, które Kris Cieszewski prezentował na konferencji jako dowód, widać było oryginalne z Google Maps. Inkryminowaną brzozę zaznaczyłem czarnym prostokątem. Jak widać kolejny specjalista ściągnięty przez Macierewicza z Ameryki, szukał brzozy tam, gdzie jej nigdy nie było.
Nachlał się biedak wody brzozowej i mu się wszystko pomieszało. 😉

Oceń felieton