Nagrywając płytę Stevie Wonder zadzwonił do braci Jacksonów, a jako niewidomy uwielbiał telefony. Nawet w sraczu miał jeden. „Hej chłopaki, wpadnijcie do studia i zaśpiewacie mi doo doo wop”. „Nie ma sprawy” – powiedzieli Jacksonowie, a było to w czasach gdy śpiewali razem, zaś Michael jeszcze nie zdążył się wybielić. A teraz przyłączą się Jackson 5 żeby zaśpiewać ze mną doo doo wop. No i zaśpiewali*.
Tata, a co znaczy „Dudułap” – zapytało mnie kiedyś dziecko, zanim się zaczęło angielskiego uczyć. Wielokrotnie powtarzany refren był jedynym, co z obcego języka dało się wyłowić. Wtedy moja odpowiedź była prosta – nic.
Dziś tatuś miałby pole do popisu i rzekłby: Widzisz córeczko to „dudułap”, to jest kwintesencja tego, o czym od kwietnia 2010 roku mówi Kaczyński, Macierewicz, cały PiS i połowa dziennikarzy w tym kraju.
Doo doo wop Stevie’go Wondera i Jacksonów to takie ble ble ble, tylko znacznie przyjemniejsze, melodyjne i bez wyzywania innych od nieprawdziwych Polaków.
Kolejne doo doo wop słyszę od wczoraj, gdy zainteresowanie porozumieniem ACTA zapchało rozmaite serwery od rządowych począwszy, a na serwisie Wagla skończywszy. Prawdziwy Polak Samuel Pereira (Gazeta Polska) napisał że „Anonymous dali ciała. Twitterowe profile Grasia, Hołdysa i Sikorskiego działają bez zarzutu”. Jak pan Pereira znajdzie sposób na zaatakowanie ddosem tylko jednego profilu (lub kilku) na Twitterze, nie ruszając przy tym własnego, to sam podpiszę wniosek o Nobla dla niego. Będzie to największe wynalazek od czasu żarówki.
A poważnie to żadna strona nie jest w stanie wytrzymać zmasowanej liczby odwiedzin. Nie będę pierwszym, który przypomni, co działo się ze stroną UEFA, gdy kibice rzucili się kupować bilety na Euro 2012. Oczywiście potentaci tacy jak Facebook, czy Twitter liczą się z milionami wejść na raz. Ale oczekiwanie żeby polski rząd utrzymywał serwery w gotowości do przyjmowania miliona odwiedzin na sekundę, skoro na co dzień wchodzi tam kilkuset użytkowników na godzinę, jest mało realistyczną ignorancją.
To już panowie z PiSu zajmijcie się lepiej swoim sPISkiem. Doo doo wop.
—
* Stevie Wonder, Fulfillingness’ First Finale – You Haven’t Done Nothin’
2 komentarze “Doo doo wop”
Cóż, cieszę się, że coś Cię wreszcie ruszyło. Ale Ty jak zwykle, ktoś nasikał, a dla Ciebie to deszcz pada.
Cały ten Twój felieton to to takie niestety Doo doo wop.
Cyt.
Atak DoS może być bardzo nieprzyjemnym doświadczeniem. W minimalizowaniu jego skutków najważniejsze jest doświadczenie administratorów opiekujących się atakowanym serwerem, a także szybki czas ich reakcji na zaistniały problem. Dobry zespół administratorów jest w stanie poradzić sobie z większością ataków, zmniejszając do minimum czas, przez który usługa nie jest świadczona.
Niestety tacy administratorzy, jak ten cały rząd -Doo Doo Py.
PS
Ciekawe co byś gadał po 10 kwietnia, gdyby tam zginęła Twoja córka.
Też „dudułap”?
A ty znowu nawijasz jak potrzaskany. Jeśli masz serwer na łączu 10 megabitów ze stroną, która odwiedzana jest kilka tysięcy razy na dobę, a serwer powiedzmy jest wytrzymałym komputerem z odpowiednią ilością RAM oraz najlepiej bondingiem na kilku kartach sieciowych, to jeśli liczba wizyt nagle zwiększy się o nawet 100% to to wytrzymasz. Ale jak nagle dostaniesz milion wejść na minutę, to możesz sobie doświadczenie w tyłek schować. Po prostu nie ma sposobu na takie coś. Oczywiście można na szybko wprowadzić skrypt banujący father bossów, którzy non stop odświeżają stronę., ale przy milionie to nic nie da. Trochę łatwiej broni się serwer smtp dobrze skonfigurowany i z odpowiednimi filtrami, ale przy ogromnej liczbie wywołań też polegnie. Pomijając już to, że w opisanym wyżej przypadku problem nie będzie dotyczył serwera, ale zatkania się łącza.
W tekście napisałem, ze oczekiwanie by rząd utrzymywał armię serwerów na kształt Google, bo nagle może nastąpić atak zwiększonego zainteresowania ACTA lub inną kontrowersyjną ustawą jest idiotyczne. Father boss byłby pierwszym lamentującym nad marnowaniem publicznych pieniędzy.
A na koniec – nie podoba się, to nie czytaj. Jeszcze rząd nie wprowadził ustawy, że trzeba czytać moje felietony.