Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Im gorzej, tym lepiej

Konkurs na największego kłamcę Jarosław Kaczyński wygrałby w cuglach. Choć czasami zdarza mu się też powiedzieć prawdę. Zapewne niechcący. Chcemy, by ten kraj był rzeczywiście nasz – powiedział dziś podczas wieczornej awantury na Krakowskim Przedmieściu. I na tym prawda się kończy. Tak, z całą pewnością Jarosław Kaczyński chce by ten kraj był jego i jemu podobnych. Chce móc odebrać ten kraj milionom normalnych ludzi. Następnie dodał, że chce: by nikt nie ośmielił się znieważać krzyża, który jest znakiem naszej wiary. Nie tak dawno zaś przyznał, że krzyż jest substytutem pomnika. Zatem kto naprawdę znieważa krzyż?
Nie tak dawno jeszcze był spokój i cisza na Krakowskim Przedmieściu, dziś od rana kolejna awantura. W zasadzie może należałoby sie przyzwyczaić do tego, że przed siedzibą władz odbywać się będą jakieś demonstracje i protesty. W Londynie przed Westminsterem za każdym razem widziałem jakichś protestujących, ich transparenty i namioty.

Protestujący przed Westminsterem
Protestujący przed Westminsterem

Tylko nie wywrzaskuje tam swoich żądań szef partii opozycyjnej, tam opozycja przemawia w parlamencie i współtworzy demokrację. Wyobraźmy sobie Gordona Browna, stojącego przed Westminsterem wraz ze skandującym tłumem, który oświadcza, że Cameronowi to on ręki nie poda, a do starej raszpli królowej nie pójdzie, bo to on miał te wybory wygrać. Raczej niemożliwe.
Od chwili swej klęski w 2007 roku Jarosław Kaczyński – jak indiański szaman – zaklina rzeczywistość. Wraz ze swymi przybocznymi wieszczy wciąż upadek państwa. Chyba najradośniejszą chwilą w ciągu ostatnich trzech lat był rozprzestrzeniający się kryzys i nadzieja, że pochłonie tez Polskę. Nie udało się. Rząd nie posłuchał „rad” PiSu, aby szerokim strumieniem pieniędzy dofinansować banki i inne instytucje finansowe. Wbrew całej Europie wdrożył program oszczędnościowy i zacisnął pasa i to dało efekty.
Dziś wierni fani prezesa cieszą się, że mimo wszystko należy dalej zaciskać pasa i rząd musiał podwyższyć podatek VAT. Wróżą wszystko co najgorsze. Tematem podstawowym jest jednak wciąż katastrofa w Smoleńsku i wmawianie rodakom, że o to żyjemy w kraju sprzedanym Rosjanom i Niemcom. Że na Lecha Kaczyńskiego dokonano zamachu, że teraz jedynie jego brat Jarosław może uratować niepodległość. Tłum przed pałacem śpiewał wraz z Jarosławem Kaczyńskim: Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie. Tak, wolną ojczyzna to będzie tylko wtedy, gdy rządzić będzie Jarosław Kaczyński.
Prawie trzydzieści lat temu, po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego kraj został poddany ostrym sankcjom gospodarczym ze strony USA i krajów zachodnich. Niektórzy wówczas mówili, że to tylko wyniszczy naród, bo czerwone pijawki tego nie odczują. W jakiś sposób potwierdził to ówczesny rzecznik rządu Jerzy Urban słynnymi słowami o tym, że rząd się wyżywi. Jednak spora część ludzi miała nadzieję, że to embargo obnaży i tak już fatalną kondycję peerelowskiej gospodarki i w końcu zmusi komunistów do ustępstw. Tak też się stało. Powtarzano wówczas, że im gorzej, tym lepiej. Tylko wtedy nie mieliśmy niezależnego państwa i nie mieliśmy władz wybieranych w demokratycznych wyborach. Dziś mamy. Tylko Jarosław Kaczyński ich nie uznaje. Jarosław Kaczyński uznaje wyłącznie Jarosława Kaczyńskiego.
Niedawno Anna Fotyga zarzucała premierowi Tuskowi stan bliski zdrady. Moim zdaniem Kaczyński jest blisko zdrady stanu. Bardzo blisko.

Oceń felieton

12 komentarzy “Im gorzej, tym lepiej”

Możliwość komentowania została wyłączona.