Moje kontakty z komputerami sięgają już dwudziestu lat wstecz. Jednak, gdy internet zaczął być dostępny w Polsce, wówczas zaczęło się to, co od początku uważałem za najbardziej fascynujące. Od uruchomienia powszechnie dostępnego numeru modemowego do pierwszych dostępnych dla każdego form dostępu stałego minęło sporo czasu. Przez lata stały dostęp był – po pierwsze – drogi – po drugie – technicznie niemożliwy w większości miejsc w kraju.
Na początku 2002 roku przypadkiem trafiłem na mini dystrybucję Linuksa Freesco. To było to, co wówczas było mi potrzebne. Wkrótce okazało się, że jest w Polsce grupa ludzi używająca tego systemu, a kilka miesięcy później w końcu lipca 2002 zorganizowaliśmy pierwszy zjazd administratorów sieciowych pod nazwą – Zjazd Freesco.
Od tego czasu minęła cała era. Porównując początki internetu z dniem dzisiejszym, mógłbym pokusić się o metaforę, że to przejście od średniowiecza do cywilizacji technicznej. Ludzie, którzy kiedyś zaczynali amatorskie dzielenie internetu z sdi lub neostrady, dziś zajmują się poważnymi profesjonalnymi zagadnieniami. Jedni pracują w nawet największych polskich firmach, inni prowadzą własne.
Zjazd Freesco tym razem odbył się po raz dziewiąty.
Tematy prezentacji, które obecnie poruszaliśmy, osiem lat temu zakrawałyby na kompletną fantastykę. Pamiętam, że zastanawialiśmy się wówczas nad kwestią sieci radiowych i wielu osobom wydawało się to technologią dalekiej przyszłości. Dziś urządzenia sieciowe działające na falach radiowych staniały dziesięciokrotnie. Gdy kupiłem pierwszą kartę radiową, w domu miałem pustkę. Teraz włączenie karty radiowej pokazuje kilkanaście dostępnych sieci.
Zawsze w pracach naszej grupy i na zjazdach była spora grupa młodzieży. Jednak tym razem wystąpił też najmłodszy prelegent – Robert – który jako jeden z developerów przedstawiał nowy system operacyjny przeznaczony na routery i serwery. Stanowi to doskonały dowód na to, że w naszej działalności zawsze najważniejsze było to, co ktoś potrafi, a nie kim jest i ile ma lat.
Jak zwykle, każdy zjazd jest ciekawym, ale i męczącym doświadczeniem. Przez kilka dni zwykle odsypiam i zarzekam się, że mam już dość, a potem przychodzi kolejna wiosna i zaczynam przymiarki do organizacji następnego.
13 komentarzy “Retrospekcja”
O! Belfer żyje!. Już się zaczynałem martwić. Gość dość płodny w komentarze, a tu ani widu, ani słychu. Ja se myślę, pewnie biedak w szpitalu. Operacja na prostatę, czy coś? A tu se gościu na zjeździe Fresco posiedział. Oj przypomniały mi się te moje przygody z Fresco. Kupiliśmy dawnymi czasy SDI do firmy. Jeszcze mam to ustrojstwo w szafie. Podłączone do Win 2000 Server co pewien czas wywoływało niebieski ekran. Trza było serwer resetować, ludzie narzekali bo im programy na terminalach wywalało. Później Microsoft wypuścił łatkę. Ale ja wcześniej wpadłem na pomysł aby postawić router na Fresco. Stary komputer 386. Fresco ładowane z dyskietki i internet hulał w całej firmie. I żadnych wirusów. Tak dociągnęliśmy do Neostrady. Przyznaję, Fresco rozwiązało moje kłopoty.
Z twierdzeniem Belfra, że ludzie, którzy kiedyś zaczynali amatorskie dzielenie internetu z sdi lub neostrady, dziś zajmują się poważnymi profesjonalnymi zagadnieniami nie do końca się zgodzę. To właśnie w tych czasach, kiedy powstawał Internet, kiedy problemy do rozwiązania były naprawdę poważne, to wtedy potrzebni byli profesjonaliści i zapaleńcy. Dzisiaj przeważnie mamy do czynienia z amatorami.
Taki prosty przykład. Aby dawniej złożyć komputer, trzeba było ustawiać zworki na płytach głównych, ustawiać BIOSY, ustawiać zworki na podstawkach do procesorów. Mała pomyłka mogła spowodować uszkodzenie płyty głównej, która kosztowała majątek. Mało tego? Trzeba było wiedzieć jaką pamięć wsadzić. Bo były na 3 -voltowe i 5 voltowe, a wyglądały tak samo. Nie przestawienie zworki powodowało spalenie pamięci wartej 800 zł(były czasy, że tyle kosztowała). Znam gości, co przy zakładaniu procesora, śrubokrętem zerwali 5 oporników na płycie głównej.
A teraz? Byle laik poskłada komputer. Jak z klocków Lego. Żadnych zworek, BIOS automatycznie wszystko dopasowuje.To samo tyczy się programowania. Dawniej parę godzin traciło się aby zbudować ekran powitalny programu. Teraz dwa kliknięcia myszką w Visual Basic.
Więc ty się Belfer nie podniecaj jakimś gówniarzem, który był na jednodniowym kursie obsługi routerów i się wymądrza. Teraz w samochodowym radiu masz lepsze oprogramowanie. Poczytaj, zrozum a wszystko stanie się proste, jak pie….nie.
Jak zwykle father boss niewiele zrozumiał. W przypadku polityki to oczywiste, ale w takim prostym temacie to biedak dowiódł swojej kompletnej indolencji.
Wyjaśnię więc. To ja jestem jednym z tych ludzi, dzięki którym father boss mógł zastosować Freesco. Przez parę lat pracowaliśmy nad rozwojem tego systemu w Polsce, do dziś prowadzimy stronę tego systemu i do dziś niektórzy go używają w sytuacjach awaryjnych.
Pominę rozważania o dawnym programowaniu i dawnych komputerach – bo to takie biadolenie w stylu „panie, a za moich czasów…”
Natomiast co do routerów, słowo router father bossowi kojarzy się wyłącznie z plastikowym pudełkiem do dzielenia Neostrady, a to troszkę bardziej skomplikowane. I mogę zaręczyć, że ten „gówniarz” zagiąłby father bossa w każdej możliwej dziedzinie informatyki. Jedyne w czym father boss może tu mieć przewagę to w nocnym oglądaniu redtube.
Myślę drogi belfrze, że mnie nie doceniasz. Ale to twój problem. Żaden gówniarz mnie nie zagiął i nie zagnie. Raz jeden taki za przeprogramowanie cyfrowej centralki tel. zażądał 300 zł. Chodziło o usunięcie poprzedzającego zera przed wyb. numerem. Zapytałem go, dlaczego tak drogo. Na to chłystek odpowiedział, że „wiedza kosztuje”. Podziękowałem mu, ściągnąłem odpowiedni program, dzień nauki i sam przestawiłem centralkę.
Belfrze dzisiaj naprawdę wszystko jest prostsze. Mamy przecież internet.
Nie pamiętasz dawnego DOS-a. Aby cokolwiek zrobić na komputerze, trzeba się było tego DOS-a nauczyć. A żeby laik coś mógł zrobić trzeba mu było pisać Batche. Więc nie chwal chłystków, bo dzisiejsza wiedza jest płytka. Może taki potrafi zaprogramować router (to plastikowe pudełko)Ale czy potrafi skonfigurować usługę Routing np na Serwerze Windows 2003 to już śmiem wątpić. Oni nie potrafią nawet przydzielić w sieci drukarki dla programu Dosowego.
Jak byłem w liceum, to ściąłem się kiedyś z facetem, który twierdził, że właśnie Rosjanie wyprodukowali nowe karabiny z krzywą lufą do strzelania zza węgła. Usiłowałem mu wytłumaczyć, ze co jak co – ale lufa na pewno jest prosta. Z fizyką wtedy za pan brat byłem, więc wyliczyłem mu, że przy zgiętej lufie jedyną ofiarą byłby strzelający. Facet orzekł, że jestem gówniarz, a on się zna lepiej. Analogia jest oczywista.
Już wcześniejsze uwagi na temat EeePC pokazały, ze na komputerach to się znasz na poziomie tej „krzywej lufy”. Dodam, ze tych plastikowych pudełek to użytkownik nie programuje, tylko konfiguruje. Ale są tez tacy, którzy potrafią – np. do Linksysa jest alternatywne i lepsze oprogramowanie.
W tym wypadku jednak poruszamy się – drogi father boss – daleko od plastikowych pudełek. Mówimy bowiem o routingu w sieciach z setkami lub nawet tysiącami komputerów klienckich i zaręczam ci, że tam się nie stosuje Windows.
Windows Server jest zastosowany w pracowniach szkolnych, o których też na zjeździe mówiliśmy. A w ogóle to najdrobniejszy szaraczek na tym zjeździe zagiąłby cię ze wszystkiego w ciągu paru minut, więc raczej nie wyjeżdżaj ze swoją firemką na neostradzie, z Windowsami 2000 ani DOSem. To nie ta sama liga.
Szkoda już czasu z Tobą dalej gadać. Mówią, że jak ktoś jest za bardzo do przodu, to mu z tyłu brakuje.
To już lepiej powiedz, jaki w końcu kupiłeś ten EePC?
PS.
A wiesz co dzisiaj robię? Montuję napęd do bramy dwuskrzydłowej. Bo lubię majsterkować. Tu też trzeba centralkę zaprogramować. Ciekawe czy byś potrafił?
W większości problemów informatycznych przyczyna leży(właściwie siedzi) między klawiaturą, a krzesłem. Jeżeli chodzi o kurs jednodniowy, tak byłem, ale temat był trochę inny – „Jak opanować trolla internetowego”. Konfiguracja routingu na serwerach z rodziny Windows to teraz tylko pare łatwych kroków. Ale dla kogo łatwych? Dla tych, którzy mają pojęcie co robią.
Ja przygodę z komputerem zacząłem w wieku 5 lat, z Linuksem w V klasie SP po artykule Maćka w KS Expert. Aktualnie administruję i zarządzam trzema serwerami. Zajmuję się CDNem od poczatku jego istnienia, a żeby stworzyć ten system nie wystarczy Internet. To jest kwestia chęci zdobycia wiedzy, doświadczenia, samozaparcia w walce z błędami. Ile razy trzeba było rekompilować kernel, bo „coś nie działa”. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że dzięki eliminacji pojawiających się błędów, ma się satysfakcję z udoskonalania systemu.
A teraz tak na koniec. Father boss użytkując FreeSCO powinien mieć jakiś szacunek do jego autorów, w końcu to dzięki nim postawił ten router. To tyle.
Pozdrawiam, Saturas.
PS Nie należy wątpić w młodzież, która chce do czegoś w życiu dojść…
Haha no i proszę, father boss skorzystał (za darmo) z czegoś, co stworzył Belfer, a ciekawe, co takiego father boss stworzył, z czego korzystaliby inni? zapewne nic, woli sobie siedzieć i grzebać przy „bramie dwuskrzydłowej”, a słowo dziękuję to mu nigdy przez gardło nie przejdzie, przecież on sam sobie wszystko zawdzięcza 🙂 słowem, self-made idiot.
Brawo Saturas, podziwiam.
fader boss, już nie raz pokazałem że nie masz pojęcia o programowaniu. Tobie jednak nie przeszkadza to uważać się za guru programowania.
Co do grzebania przy bramie dwuskrzydłowej – niedawno podobną „programowałem” – obsługi nauczyłem się po jednokrotnym przeczytaniu instrukcji obsługi i nie uważam że jest to czynność bardziej skomplikowana niż wysyłanie sms’a.
„Żaden gówniarz mnie nie zagiął i nie zagnie.” – czyżby przemawiała przez ciebie pycha? Jeżeli masz tyle lat ile piszesz że masz to jestem względem ciebie „gówniarzem” a jednak znalazłem błędy (wykluczające możliwość działania) w twoim kodzie (jeżeli faktycznie był twój), których ty nie zauważyłeś – jeżeli to nie jest zagięcie przez „gówniarza” to co?
Ludzie, którzy mają o czymś pojęcie nigdy nie powiedzą że nikt ich nigdy w niczym nie zagnie.
Nie powinieneś przypadkiem montować jakiegoś pomnika Lecha, brata Jarosława zawsze dziewicy, takiego co to na nim mógłbyś wieszać komuchów albo podrzynać im gardła – to przecież twoje ulubione zajęcie?
Oddając sprawiedliwośc, przyznaję, że szanuję ludzi, którzy stworzyli Fresco. Z tego co się orientuję to projekt Freesco zainicjował Sergei Storozhevykh, a następnie kontynuuował Lewis Baughman. Zaletą Freesco były między innymi niewielkie wymagania systemowe i tym samym możliwość zastosowania funkcji routera/serwera na dość leciwym sprzęcie. Nasi polscy specjaliści dopasowali Fresco do do polskiej SDI. Polegało to na tym aby w odpowiednich miejscach wpisać adresy serwerów DNS i pare innych rzeczy. Cała konfiguracja routera sprowadzała się do edycji pary plików. Tak, że ten cały Fresco był prościutkim systemem do sytuacji awaryjnych. Ale oddaję honor. Dzięki pracy Belfra i całego sztabu ludzi, nie musiałem tracić parę dni na naukę w celu skonfigurowania Fresco dla SDI.
@jakuszyn
Pokaż mi te moje błędy. Bo program działa już ponad 10 lat bez poprawek u wielu użytkowników. Tamten plik co widziałeś zawierał tylko cząstkę funkcji wywoływanych z innych miejsc programu. Więc sądzę, że jak tego nie załapałeś, to kiepściutki z ciebie programista.
Czytam ten blog bardzo nieregularnie, ale zauważam, że bez względu na temat artykułu, father boss ma zawsze coś do powiedzenia. I, że najczęściej jest to stek bredni, własnych wyobrażeń i wierzeń branych za fakty.
Zawsze zastanawia mnie dlaczego żadne forum internetowe, żadna grupa dyskusyjna, czy choćby taki blog z możliwością komentowania, nie są wolne od ludzi pokroju Ojca Szefa… zawsze się jeden taki trafi, który bedzie wiedział lepiej, i każdy fakt będzie potrafił „przetłumaczyć” na swój język. Ciekawe zjawisko, czasem irytujące, czasem zabawne, którego przyczyn nie pojmuję. Swoją drogą, takie internetowe trolowanie to chyba byłby ciekawy temat na jakąś pracę magisterską (a może nawet doktorską) z psychologii lub socjologii… niestety nie znam żadnego psychologa z doktoratem w najbliższej perspektywie.
W jednym jednak father boss ma rację – Belfer nie jest autorem Freesco. Pierwsze wersje stworzył Sergei, a potem zajmował się tym Jason, a jeszcze później pałeczkę przejął Lewis. Przy czym, już w czasie gdy Sergei był szefem projektu, faktycznym rozwojem systemu zajmowała się grupa developerów. W czasie gdy Lewis szefował istniał już oficjalny Freesco Team.
Belfer natomiast w rozwoju Freesco ma inne zasługi – jest autorem pakietów oprogramowania, zainicjował powstanie i rozwijał wersję przystosowaną do polskich warunków, aktywnie propagował Freesco w środowisku nauczycielskim (i nie tylko). Jest również inicjatorem powstania Polskiej Grupy Freesco, której członkowie ten system rozwijali (pakiety programów, konfiguracja usług, dodanie obsługi neostrady itp). Ta grupa istnieje nadal, aczkolwiek Freesco już nie jest głównym celem jej działania.
Kolego Ojcze Szefie – zadziwia mnie Twoje lekceważenie, które okazujesz zupełnie nieznanej Ci osobie. Nie wiesz o nim nic, nie wiesz jaki poziom wiedzy reprezentuje ten młody człowiek, ale nie przeszkadza Ci to a priori zakładać że „gówniarz, po jednodniowym kursie, który się wymądrza”… jak na faceta w średnim wieku to wyjątkowa postawa. Bardzo odpowiedzialna, świadoma… taka „ojcowska”…
Wiesz… przypadkiem znam tego młodego człowieka i powiem Ci, że winien mu jesteś przeprosiny. Bo do jego poziomu wiedzy to prawdopodobnie Ci jeszcze daleko.
Można być programistą i nie mieć pojęcia o administracji, można też być administratorem i nie potrafić napisać „hello world” w jakimkolwiek języku programowania. Pomyśl o tym…
Panie Michale, nie wiem czy pan tu zajrzy jeszcze, ale pozwolę sobie odpowiedzieć na pana post. Przynajmniej może Belfer to przeczyta. Tak faktycznie nie znam tego młodego człowieka i być może byłem trochę niesprawiedliwy. Może to wynika z mego nastawienia do tych młodych przemądrzałych. Kapitalizm ich uczy aby walczyć o byt, dlatego wiedzą niechętnie się dzielą. Ja pamiętam czasy, kiedy nie było internetu. Spędzało się długie godziny na dyskusje. Jak nie można było znaleźć błędu dawało się koledze, który swoim okiem popatrzył i nieraz znalazł robaka. To były romantyczne czasy. Teraz nie liczę na innych, tylko na siebie. Jest internet i każdy problem rozwiązany. Belfer jest pod wrażeniem młodych. Lecz myślę, że nie docenia siebie. Jakby chciał posiadłby każdą wiedzę. Tylko ja po sobie wiem, że na starość się nie chce. Belfer ma dużo czasu, bo emerytowany nauczyciel. Więc udziela się jako administrator, jakiegoś Linuxowego forum. Gdzieś tam go widziałem. Więc to nie do końca jest prawda, że nic o nim nie wiem.
Linuxowcy wrażenia na mnie żadnego nie robią. To takie kółko różańcowe. Jak ktoś to lubi to jego sprawa. Jak nie lubi to insza sprawa. Ja za cholerę nie pojmuję o co na przykład z tym różańcem chodzi. A moja szwagierka zaraz wyłapała pomyłkę teściowej. A ja ni chuchu (to było przy grobie mojego teścia).
Do linuxa się nie przekonałem, bo miałem przyjemność pracować kiedyś w firmie co miała system Xenix. Ile się ucierpiałem, to tylko ja wiem. Firma miała sieć. I chyba nie było firmy wtedy w południowej Polsce, która by miała sieć. Trzy komputery na krzyż, jeden serwer 386. Jak przychodził koniec miesiąca, to nieraz do rana siedziałem. A robiłem tam tylko na cząstkę etatu. Powiedziałem sobie DOS jest OK, natomiast unixowe systemy są do dupy. I tak mi zostało. Później oczywiście powstał Linux, który był bardziej ponoć strawny od Unixa. Ale mnie to już nie brało. Niektórzy koledzy zapaleńcy, bawili się Linuxem, bo internet był w powijakach, mało zabezpieczony, mogli czytać cudze maile na serwerach pocztowych. I takie tam inne rzeczy. W miarę jak Microsoft rozwijał Windows, Linux odchodzi do lamusa. I taka jest prawda.
Linux niestety nie jest popularnym systemem. Bardzo dużo problemów jest związanych z instalowaniem Linuksa. Jest mnóstwo edycji Linuksa, a co za tym idzie jest mała wiedza na temat tego oprogramowania wśród informatyków. Mimo, że za Linuxem przemawiają stosunkowo niskie koszty oraz brak opłaty licencyjnej, to jednak wychodzi na to że Linux jest kosztowniejszy niż koszt np Win XP. Aby utrzymać system Linux potrzeba wsparcia mądrali, którzy potrafią usuwać błędy w samym systemie, jak i w programach z nim powiązanych.
Tak, że w sumie doceniam wiedzę tych młodych i starych. Niestety jest to dla mnie tylko kółko różańcowe.
PS
Mówisz, że ja jestem ciekawe zjawisko, czasem irytujące, którego przyczyn nie pojmujesz.
Otóż nie jestem, żadnym trollem. Belfer na innych forach zapraszał do siebie, więc przyszedłem. A za mną inne jakuszyny.
A więc?
Dzień dobry, cześć i czołem!
Pytacie, skąd się wziąłem?
Jestem wesoły Romek.
I mam za miastem domek.
Ojcze Szefie nie rozśmieszaj mnie, albowiem wiesz guzik. Belfer docenia siebie dostatecznie zdecydowanie, ba czasem niektórzy nawet uważają, że za bardzo. 😉
Belfer udziela się od prawie dziesięciu lat w zakresie technologii sieciowych i systemów operacyjnych, zaś w necie pracuje od lat trzynastu.
Co do Linuksa, to gdyby czarodziejskim sposobem jutro przestał istnieć, to wraz z nim przestałby istnieć internet. Nawet jak przełączasz kanały w swojej kablówce, to z dużym prawdopodobieństwem używasz Linuksa. Tylko ty jesteś zjadaczem, a nie twórcą. Dla takich lemingów jak ty jest Windows, żeby dać zarobić całej rzeszy darmozjadów produkujących dla ciebie jedną ręką trojany i wirusy, a drugą programy antywirusowe – powinno to pasować do twojej spiskowej wizji świata.
Tak faktycznie nie znam tego młodego człowieka i być może byłem trochę niesprawiedliwy.
Nawet bardziej niż trochę. A wrzucanie wszystkiego i wszystkich do tego samego worka nie świadczy najlepiej o dojrzałości wrzucającego.
Ja pamiętam czasy, kiedy nie było internetu.
To jest nas już dwóch, a wliczając Belfra trzech…
Spędzało się długie godziny na dyskusje. Jak nie można było znaleźć błędu dawało się koledze, który swoim okiem popatrzył i nieraz znalazł robaka. To były romantyczne czasy. Teraz nie liczę na innych, tylko na siebie.
kiedys przeprowadzono badania, których wynik wskazywał, że jeśli raz popelnimy jakiś błąd to potórzenie go po raz kolejny jest o wiele bardziej prawdopodobne niż popełnienie go za pierwszym razem. Dlatego też sprawdzaniem/korektą powinien się zajmować ktoś inny, a nie autor. Mniejsze prawdopodobieństwo przeoczenia/powtórzenia błędu. Ergo – większa wydajność działania.
Jest internet i każdy problem rozwiązany.
WoW! Kabaret Elita śpiewał kiedyś taka piosenkę „oj naiwny, naiwny, naiwny…”
Belfer jest pod wrażeniem młodych. Lecz myślę, że nie docenia siebie. Jakby chciał posiadłby każdą wiedzę.
Jak ja nie lubię wazeliny…
Do linuxa się nie przekonałem, bo miałem przyjemność pracować kiedyś w firmie co miała system Xenix. Ile się ucierpiałem, to tylko ja wiem.
Znasz Ojcze Szefie powiedzenie, że Windows jest User Friendly? Otóż Linux też jest user friendly. Nawet bardziej niż Windows… z tym, że jest bardziej kapryśny jeśli chodzi o wybór przyjaciół.
Firma miała sieć. I chyba nie było firmy wtedy w południowej Polsce, która by miała sieć. Trzy komputery na krzyż, jeden serwer 386. Jak przychodził koniec miesiąca, to nieraz do rana siedziałem. A robiłem tam tylko na cząstkę etatu. Powiedziałem sobie DOS jest OK, natomiast unixowe systemy są do dupy.
taaa… Chciałbym Ci Ojcze Szefie przypomnieć, ze DOS nie miał obsługi sieci. Sporo później niż ten system powstał dodano odpowiednią protezę.
W miarę jak Microsoft rozwijał Windows, Linux odchodzi do lamusa. I taka jest prawda.
Są trzy rodzaje prawdy: moja prawda, Twoja prawda i gówno prawda. To co napisałeś powyżej to przykład tego trzeciego rodzaju prawdy. Odpowiedz sobie na jakim procencie wszystkich serwerów w internecie działa Windows a na jakim *unices (Linux, *BSD, różne uniksy, Solaris). Przy okazji sprawdź na jakim oprogramowaniu działa największa liczba serwerów www i dlaczego to jest Apache… Potem wróć i porozmawiamy o internecie.
Linux niestety nie jest popularnym systemem.
Dodaj, że na desktopach a ja Ci odpowiem: I bardzo dobrze! Bo jeśli mówisz „w ogóle jest mało popularnym systemem” to powiem: Bzdura! Systemy embeded, urzadzenia i serwery sieciowe, teraz nawet telefony – vide Android, który z Linuksa się wywodzi w prostej linii.
Bardzo dużo problemów jest związanych z instalowaniem Linuksa.
Masz jakieś bardzo przestarzałe dane. Od kilku już lat instalacja Linuksa jest tak samo prosta jak Windows, a czasem nawet prostsza bo wymaga mniej restartów, a instalator sam rozpoznaje hardware i instaluje odpowiednie sterowniki. Tutaj mała uwaga – mówimy o typowym hardware, jesli chodzi o jakieś wynalazki „Windows only” ich obsługa pojawia się z opóźnieniem i instalator może jej nie mieć. Choć zdarzyło mi się mieć telefon, który do Windows potrzebował specjalnych sterowników, a pod Linuksem działał od kopa.
Jest mnóstwo edycji Linuksa, a co za tym idzie jest mała wiedza na temat tego oprogramowania wśród informatyków.
Dystrybucji jest wiele. Jednak praktycznie każda z nich jest zgodna z jakaś dużą, wiodącą dystrybucją na poziomie pakietów i architektury. A tych dużych jest tylko kilka. I mają naprawdę świetny support. To zdanie wskazuje wyraźnie, że wypowiadasz się na temat o którym niewiele wiesz i powtarzasz tylko zasłyszane gdzieś opinie. Jeśli weźmiesz dwie dowolne dystrybucje, choćby niezgodne na poziomie managera pakietów to i tak oprogramowanie konfigurujesz tak samo w obydwu. Więc ta wielość dystrybucji wcale nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie – daje możliwość łatwiejszego dopasowania systemu do stawianych przed nim zadań.
Mimo, że za Linuxem przemawiają stosunkowo niskie koszty oraz brak opłaty licencyjnej, to jednak wychodzi na to że Linux jest kosztowniejszy niż koszt np Win XP. Aby utrzymać system Linux potrzeba wsparcia mądrali, którzy potrafią usuwać błędy w samym systemie, jak i w programach z nim powiązanych.
Jeśli naprawdę uważasz, że Windows Server (w dowolnej wersji) do administracji nie wymaga „mądrali” to albo nie masz pojęcia o czym mówisz, albo… nie masz pojęcia o czym mówisz. 🙂 Co na jedno w sumie wychodzi.
Wiesz… tak się składa, że administruję zarówno Windows jak i Linuksem. I powiem Ci, że w obu systemach trzeba równie dobrze wiedzieć co się robi i dlaczego. Mówię to z pozycji kogoś kto na codzienny kieliszek chleba zarabia administrowaniem kilkusetkomputerową siecią bazującą na Windows Server.
Jeśli zaś chodziło Ci o koszty utrzymania stanowiska z XP i stanowiska z Linuksem to też się mylisz – Linux, póki co, jest odporny na to wszystko, co zagraża Windows. I łatwiej go naprawić jesli już coś się popsuje.