Kluczowym słowem o fundamentalnym znaczeniu w demokracji jest wolność.
Adam Mickiewicz pisał w Panu Tadeuszu: Urodzony w niewoli, okuty w powiciu, Ja tylko jedną taką wiosnę miałem w życiu. Wiele pokoleń naszych rodaków nie wiedziało nigdy, co znaczy żyć w wolnym kraju, porywali się z motyką na słońce, walczyli o wolność, płacąc niekiedy najwyższą cenę. My należymy do szczęśliwców, którzy odzyskali wolność ponad dwadzieścia lat temu. Lecz pamiętajmy, że wolność nie została nam dana raz na zawsze i bezwarunkowo. Wolność – podobnie jak miłość – jest roślinką wymagającą opieki i ciągłej dbałości.
Dziś wśród młodych ludzi coraz częściej pojawiają się postawy lekceważące wolność. Wydaje im się, że modnie i na ludzie jest przyznawać się do poglądów skrajnych lub demonstrować brak poglądów. Być monarchistą to takie ekscentryczne. Szczególnie dlatego, że monarchia kojarzy się wszystkim z Wielką Brytanią, Holandią i Szwecją, a powinna kojarzyć się z dziewiętnastowieczną Rosją, a w najlepszym wypadku z Arabią Saudyjską. Żaden z miłośników monarchii nie wyobraził sobie siebie samego jako jednego ze zwykłych poddanych monarchy, który byłby jedynym i ostatecznym prawem. Dzisiejsze monarchie Europy są bowiem nimi tylko z nazwy i instytucja monarchii jest wyłącznie czynnikiem stabilizującym politycznie. Niejeden ultrakonserwatysta zmieniłby może zdanie, gdyby użył szarych komórek.
W starożytnych Atenach istniała demokracja bezpośrednia. Każdy uprawniony miał prawo głosu. Dziś jest to niemożliwe. Nie znaleźlibyśmy dostatecznie dużego placu, na którym mogliby zebrać się wszyscy uprawnieni. Dzisiaj mamy demokrację pośrednią na wszystkich szczeblach rządzenia. Wybieramy przedstawicieli, którzy w naszym imieniu stanowią prawo i sprawują władzę wykonawczą. Zwykle musimy się zastanowić nad wartością kandydatów raz na cztery lata, wybierając prezydenta – raz na pięć lat. Obserwując jednak frekwencję wyborczą w ciągu ostatniego dwudziestolecia, można odnieść wrażenie, że przynajmniej 40% społeczeństwa uważa ten obowiązek za zbyt ciężki.
W krajach o długiej tradycji demokratycznej, często obywatele interesują się tym, co robi władza na co dzień. Piszą do polityków pytania, petycje i żądania. Oczekują wyjaśnień i odpowiedzi. I nauczyli polityków, że wyborców należy traktować poważnie nie tylko raz na cztery lata. W niektórych krajach uczestnictwo w wyborach jest obowiązkowe, bo to jest nie tylko przywilej, ale i obowiązek.
Wolność i demokracja mają jeszcze jeden ważny aspekt. Demokracja jest sztuką kompromisu w trakcie którego ustalamy ile wolności każdemu się należy. Bo nie można zapominać, że nasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innego człowieka. I tylko w demokracji jest możliwy sprawiedliwy konsensus.
Polska demokracja ma długie tradycje, w pewnym sensie sięgają one czasów późnego średniowiecza. Nie bez racji świętujemy współcześnie rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Jest ona dziś dowodem na to, ze naród potrafił się zdobyć na wielkość w sytuacji kryzysowej. Jednak współcześnie nasza demokracja jest bardzo młoda. Uczmy się od naszych sąsiadów z krajów Unii Europejskiej. Dbajmy o tę demokrację, abyśmy nie musieli udowadniać naszej determinacji w sytuacjach ekstremalnych. Nauczmy się dbać o wolność i demokrację stale, tak jak dbamy o ogródek, czyste buty i lakier samochodu. Bo w demokracji nam do twarzy, a wolność jest seksowna. 🙂