Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Oliwa na wierzch wypływa

Pamiętam z czasów dzieciństwa takie powiedzonko, gdy kogoś przyłapano na kłamstwie lub wcześniejsze kłamstwo odkryto. Dzieciaki krzyczały wówczas: „oliwa na wierzch wypływa”. Miało oznaczać to, że prawda jest jak oliwa lżejsza od wody i zawsze wyjdzie „na wierzch”.
Pisałem już podsumowując prezydenturę Lecha Kaczyńskiego, że jego i PiSu polityka wobec Litwy była doskonałym przykładem „polityki na kolanach” o której tak bardzo lubi mówić Jarosław. Dokładniej mówiąc to była polityka podlizywania się i poniosła kompletne fiasko. Dowodem była arogancka polityka Litwy wobec pisowni polskich nazwisk, a dokładniej robienia z Polaków na siłę Litwinów i utrudniania uczenia się języka polskiego polskiej mniejszości. Pomimo głaskania Litwy, władze tego kraju zachowują się bardziej jak w czasach ZSRR, a nie współczesnego kraju należącego do Unii Europejskiej, której hasłem jest „jedność w różnorodności”.

Dziś pojawia się kolejny dowód nie tylko fiaska politycznego, ale wręcz skandalicznej głupoty obydwu braci Kaczyńskich w polityce wobec Litwy. Przypomnę, że za czasów rządu PiS podjęto polityczną decyzję o kupnie przez Orlen rafinerii w Możejkach. Chodziło o to, by Litwie pomóc w bardzo trudnej sytuacji i „zdywersyfikować” ich sytuację paliwową. Transakcja odbywała się przy oczywistym sprzeciwie Rosjan, którzy chcieli tam zachować swoje wpływy, a także przy niechętnej postawie Unii Europejskiej która – jak sądzę – podejrzewała w tym „minę poślizgową”.

O publikacji WikiLeaks w internecie
O publikacji WikiLeaks w internecie

Dziś w gazetach i w internecie można znaleźć informacje opublikowane w WikiLeaks. To wicepremier Rosji stał za „awarią”, która zatrzymała dopływ ropy do Możejek. Ta akcja miała zniechęcić polski rząd do kupowania akcji tej rafinerii.
Przypomnijmy zatem, co geniusze ekonomii z PiSu wymyślili i jakie korzenie miała sprawa Możejek. Wcześniej juz w 1999 roku część akcji została sprzedana Amerykanom. Jednak odsprzedali oni swe akcje po trzech latach Jukosowi, ponieważ Rosjanie często powodowali rozmaite problemy z dostawą surowca, a ponadto litewscy politycy również zbyt często wtrącali się w sprawy ekonomiczne firmy. Rafineria przynosiła Amerykanom straty i dlatego się jej pozbyli. Jukos miał sytuację inną i za jego czasów rafineria zaczęła przynosić zyski. Jednak później właściciel Jukosu Michaił Chodorkowski znalazł się w areszcie i za jakiś czas Możejki zostały wystawione na sprzedaż. Trzeba wspomnieć, że rafineria była przestarzała, wymagała modernizacji i na dodatek można się było liczyć z problemami, jeśli ktoś kupiłby Możejki przy sprzeciwie Rosjan. Orlen kupił od Jukosu ponad 53% akcji za prawie półtora miliarda dolarów i na domiar złego uwolnił władze Litwy od tego kukułczego jaja kupując ponad 30% akcji od rządu litewskiego za prawie miliard dolarów. Czy po 6 latach wartość Możejek wzrosła 10 razy? Bo dziesięć razy więcej zapłacił Orlen niż wcześniej warte były te akcje. Możejki kosztowały prawie połowę wartości Orlenu.

Spiritus movens tej „cudownej” transakcji był ówczesny prezes Orlenu, który miał nadzieję, ze dzięki temu PiS pozostawi go na stanowisku. Pomimo to, że realizuje politykę PiSu i Lecha Kaczyńskiego, to w 2007 roku prezesem Orlenu zostaje zaufany prezydenta Piotr Kownacki, a Chalupec idzie na „zieloną trawkę”. Orędownikami zakupu Możejek byli obaj bracia Kaczyńscy. Zanim doszło do przejęcia rafinerii już została wstrzymana dostawa ropy z powodu awarii (o tym właśnie mówi WikiLeaks). Potem był pożar, który spowodował, że długo jeszcze Możejki pracowały tylko częściowo. Pomimo tych oczywistych faktów premier Jarosław Kaczyński w Wilnie wypowiedział zdanie: Ta transakcja uczyni nas silniejszymi w Europie i wzmocni też samą Unię. Była to w tym momencie najbardziej piramidalna bzdura, jaką można było wymyślić. Znana jest również wypowiedź Lecha Kaczyńskiego, że polityka wobec Litwy wymaga pewnych ofiar i kupno Możejek taką ofiarą było. Zatem pan prezydent doskonale wiedział, że właśnie utopiliśmy prawie dwa i pół miliarda dolarów i uznawał to za celową „ofiarę”.

Pora zatem powiedzieć jakie skutki przyniosła ta ofiara w naszej polityce zagranicznej wobec Litwy. Po pierwsze Litwini pokazali „środkowy palec” panu prezydentowi tuż przed jego śmiercią w sprawie pisowni polskich nazwisk. Po drugie sprzedali nam tę swoją „złotą kurę” po to by zarzynać ją ciągle wzrastającymi i nieproporcjonalnie dużymi stawkami za przejazdy kolejowe. Kiedy próbowano korzystać z alternatywnej drogi przez Łotwę, Litwini w ciągu paru dni zdemontowali prawie dwadzieścia kilometrów torów, aby to uniemożliwić. Nie zgadzają się też na zbudowanie rurociągu. Jednym słowem – chcą doprowadzić Możejki do bankructwa, by je odkupić za grosze i sprzedać dobrze Rosjanom i mieć podwójny zysk. Po pierwsze – finansowy, po drugie – polityczny, bo poprawią sobie stosunki z Rosją kosztem Polski. W całej tej polityce PiSu i pisowskiego prezydenta wobec Litwy brakowało jedynie podłożenia swojego płaszcza pod nogi litewskiemu premierowi podczas przechodzenia przez kałużę. To nawet nie była polityka „na kolanach”, to było pełzanie u stóp Litwinów.

A przyczyna jest bardzo prosta, bracia Kaczyńscy chcieli zagrać na nosie moskiewskiemu niedźwiedziowi, powiedzieć: teraz my rządzimy w Pribałtice. Niedźwiedź się wkurzył, Litwini nas wydymali i taki jest skutek mocarstwowej polityki Kaczyńskich. Możejki do dziś przynoszą straty, Orlen traci na wartości, moglibyśmy mieć tańsza benzynę, zamiast pompować miliony dolarów co roku w litewską rafinerię. Litwini nigdy oficjalnie nie przyznają się do tego, że chcą Możejki oddać Rosjanom, ale działają tak, żeby zmusić Orlen do ucieczki. Rosjanie chętnie odkupią rafinerię, ale za mniejszą cenę. Tak czy inaczej polityka bliźniaków kosztowała nas sporo i pamiętajmy o tym, gdy za parę miesięcy będziemy iść na wybory.

5/5 - (1 vote)

30 komentarzy “Oliwa na wierzch wypływa”

Możliwość komentowania została wyłączona.