Wśród dawnych kultur były takie, które tworzyły społeczeństwo matriarchalne, głównie z tego powodu, że to w linii żeńskiej pokrewieństwo nie podlegało wątpliwości. Jednak w miarę rozwoju cywilizacji religie zmierzały do zniewolenia i ubezwłasnowolnienia kobiet, co było cywilizacyjnym sposobem realizacji biologicznego imperatywu mężczyzn, który każe im rozprzestrzeniać tylko własne geny.
Wszystkie religie monoteistyczne mają jako jeden z głównych celów poniżenie i ubezwłasnowolnienie kobiet, choć tylko chrześcijaństwo stworzyło na ten temat tak wiele teorii filozoficznych, których jedynym zadaniem jest udowadniać, że kobieta jest istotą poślednią, która nie została stworzona na obraz i podobieństwo Boga. To naturalny porządek rzeczy, że kobieta ma służyć mężczyźnie.
Chrześcijaństwo stworzyło ponury patriarchalny system, w którym kobiecie przeznaczono tylko dwie spolaryzowane role – świętej dziewicy oraz ladacznicy zasługującej na wzgardę i politowanie. Nic pomiędzy nie istniało. Mędrcy kościoła nie mieli dobrego zdania o kobietach od wczesnych lat naszej ery. Twierdzili, że kobieta to brama, przez którą wdziera się diabeł i zastanawiali się na soborze w VI wieku, czy kobieta ma duszę. Do najbardziej znanych teorii należy ta wyrażona przez św. Augustyna: Zarodek płci męskiej staje się człowiekiem po 40 dniach, zarodek żeński po 80. Dziewczynki powstają z uszkodzonego nasienia lub też w następstwie wilgotnych wiatrów. Niezależnie, że nijak ma się to do dogmatu świętości matki Jezusa, to Kościół do czasów współczesnych nie potrafił się uporać z istotą kobiecości.
Tak długo, jak kobieta żyje po to, by rodzić, i dla dzieci, tak długo między nią i mężczyzną istnieje taka sama różnica, jak między ciałem i duszą; jeżeli jednak pragnie Chrystusowi bardziej służyć niż światu — wówczas przestanie być kobietą i nazwą ją „mężczyzną”, gdyż życzymy sobie, by wszyscy zostali podniesieni do stanu doskonałego mężczyzny – to wyjaśnienie jednego ze świętych bardzo wyraziście pokazuje, jak religia chrześcijańska w gruncie rzeczy odżegnuje się od kobiet lub nawet obawia się ich.
Czy gdyby zbawiciel nie był synem ale córką bożą, historia chrześcijaństwa mogłaby się potoczyć inaczej? Czy ludzkość uniknęłaby procesów o czary, płonących stosów i mizoginów rządzących światem? Dlaczego u wszystkich świątobliwych mężów od czasów starożytnych do czasów dzisiejszych istota kobiecości budzi taki paniczny lęk? Czy chrześcijański bóg również boi się kobiet?
6 komentarzy “Gdyby Jezus był kobietą”
Ja myślę, że to nie chrześcijański Bóg boi się kobiet, ale boją się ich faceci w sukienkach. Dlaczego? Może dlatego, że mało który, normalny mężczyzna decyduje się na bycie duchownym/zakonnikiem. Pewnie na palcach jednej ręki można takich policzyć? Kto się boi kobiet? jacy mężczyźni? Może tacy co wolą mężczyzn? Oto jest pytanie.
Nie ograniczałbym problemu wyłącznie do kwestii upodobań seksualnych. 😉
Wielu Polaków łatwo wybacza wypowiedzi ludzi, którzy jeszcze niedawno wychwalali np. stalinizm, a obecnie rządzą i są autorytetami. Co więcej, jeśli ktoś wypomni takiej znamienitości jakąś kompromitującą ja wypowiedź, to zaraz jest oszołomem polującym na czarownice. Problem w tym, że ci sami pełni otwarcia i zrozumienia dla błędów człowieka ludzie, domagają się niekończącego się rozliczania ludzi Kościoła żyjących wiele wieków temu. To nie tylko złośliwa głupota, ale również obłuda i hipokryzja. To tyle.
PS
Czy gdyby zbawiciel nie był synem ale córką bożą, historia chrześcijaństwa mogłaby się potoczyć inaczej?
A gdyby babka miała wąsy, to byłaby dziadkiem.
panie prezesie, znów obok tematu piszecie…
Panaprezesowe komórki szare nie ogarniają tematów, w których nie ma słowa PiS.
Oj father prezesie! Faktycznie nie ogarniasz.
Tu nie chodzi o to, co było w Kościele przed wiekami, ale o to, co jest do dziś. Kościół nigdy nie odszedł od nauk św. Augustyna i innych świętych mężów.
http://natemat.pl/110253,grzeszne-bikini-i-mieszane-plaze-6-wakacyjnych-zakazow-od-katolickich-ekstremistow
A więc po pierwsze – kobiety nie powinny wodzić mężczyzn na pokuszenie zakładając bikini. Po drugie – mężczyźni winni unikać mieszanych plaż. Nawet jeśli mają dobre intencje, to przecież „dobrymi chęciami jest wybrukowane piekło”.
„Od dłuższych spojrzeń do grzechu pożądania niewiasty w myślach swoich (np. rozbierania kobiety oczami lub fantazjowania o różnych seksualnych czynach) już bynajmniej długa droga nie jest” – konkluduje.
Nie wyjaśnia jednak, czy kobiety mają zasłaniać ciało na wzór muzułmanek, czy może kąpać się poza zasięgiem męskiego wzroku.