Wśród moich znajomych jest sporo osób zainteresowanych polityką w mniejszym lub większym stopniu. Sensownie się rozmawia ze zwolennikami lewicy, można się z nimi nie zgadzać, ale mają argumenty i potrafią je prezentować. Trochę trudniej rozmawia się ze zwolennikami Janusza Korwina Mikke, potocznie zwanymi korwinistami. Im bowiem podobają się głównie inteligentne bon moty, które Korwin Mikke wygłasza okraszając je zabawnymi historyjkami z życia wziętymi. Gdy przychodzi do argumentów jest już gorzej i dyskusja najczęściej kończy się słowami: ale przecież on i tak nie wygra. Trochę mnie to dziwi, bo ja głosuję na kandydata dlatego, że chcę jego wygranej. Wśród znajomych mam nawet konserwatywnych prawicowców, dla których PiS to partia prawie lewacka. Tez się z nimi mogę wdawać w dyskusje. Nie przekonamy się raczej wzajemnie, ale argumenty są po obu stronach. Jedyną opcją polityczną, z którą dyskutować się nie da są wyznawcy PiS. Nie używam słowa zwolennicy. Używam celowo słowa wyznawcy. Oni bowiem nie mają argumentów i dowodów w rozmowie, mają swoją niezachwianą wiarę w Kaczyńskich – tego na Wawelu i tego o mało co prezydenta.
Zdjęcie powyżej zostało zrobione podczas młodzieżowego happeningu pod pałacem prezydenckim. Grupa młodych ludzi przyszła spożyć spaghetti. Miała to być demonstracja, że skoro można zawłaszczyć przestrzeń publiczną na polityczną manifestację wokół krzyża, to również piknik będzie au courant. Pani widoczna na zdjęciu znalazła się na celowniku aparatu, bowiem była agresywna wobec tej grupy i rozpyliła na nich gaz pieprzowy. Nie ona jedna wyrażała bezpośrednia agresję. Z różnych relacji wiem, że wyzwiska w rodzaju: wynocha, tu są katolicy i Polacy, precz żydowscy agenci, won gnoje są na porządku dziennym. Jeśli ktoś wpadłby na pomysł, by na krzyżu zawiesić też zdjęcie Jerzego Szmajdzińskiego lub posłanki Jarugi-Nowackiej przekonałby się zaraz, które ofiary smoleńskiej katastrofy są godne uczczenia. Dla tych ludzi Tusk jest Żydem i kieruje żydowskim rządem, choć to się kupy nie trzyma w świetle słynnego dziadka z Wermachtu sprzed kilku lat. To obnaża także sedno polskiego antysemityzmu – Żydem nazywa się kogoś, kogo się nienawidzi i jego faktyczna narodowość nie ma żadnego znaczenia.
Jako przeciwnik narodowego socjalizmu i zawłaszczania przestrzeni publicznej przez jakąkolwiek religię nie czytam Gazety Polskiej i Naszego Dziennika. To oczywiste, nie zgadzam się z prezentowaną tam ideologią. Nie słucham Radia Maryja i nie oglądam TV Trwam. Wyjątkiem są sytuacje, w których chce o jakimś kłamstwie lub manipulacji napisać, wtedy szukam materiałów źródłowych. Nie czytuję tez dość głupawych blogów w rodzaju Matki Kurki lub Kataryny i nie pisuję tam komentarzy – z wiarą się nie dyskutuje, a na tych blogach jest więcej religijnego szału niż na blogu europosła Migalskiego.
Wyznawcy PiSu mają jednak misję. Oni muszą ewangelizować naród. Dlatego poddają się sami katuszom, oglądając Szkło Kontaktowe w TVN24. Dzwonią do audycji lub wysyłają smsy. Oglądają wieczorne rozmowy z widzami w Superstacji. Dzwonią do prowadzących i narzekają na spiski, które w kraju są przeciw ich ukochanemu prezesowi i religii. Ja im w żadnym wypadku nie żałuję, ależ naści piesku kiełbasy. Tylko przecież reporterów TVN, Superstacji i Gazety Wyborczej lżą i wyzywają od najgorszych przed pałacem prezydenckim. A potem dzwonią do tych stacji? Czy to nie jest objaw psychozy maniakalnej?
Nawet mój skromny blog znalazł sobie „wielbiciela”. Wyznawca PiSu mający lat około pięćdziesięciu ze średnim lub zawodowym wykształceniem, pracujący na jakimś stanowisku pracy, na którym jest dostęp do internetu. Zapewne pracuje w niewielkiej firmie, ponieważ z rana odwiedza mój blog używając IP neostrady i komputera z nieco przestarzałym Windows 2000, czasem z samego rana, nawet o 6:00. Mogę przypuszczać, że jest sprzedawcą w jakimś sklepie – może komputerowym lub o podobnym profilu (w spożywczym nie ma czasu na czytanie blogów). Może jest pracownikiem serwisu, technikiem przyjmującym zgłoszenia, być może pracuje na zmiany (bardzo wcześnie zaczyna) – nie mam zamiaru go inwigilować – przedstawiam tylko ogólną grupę społeczną, do której może należeć. Wieczorami odwiedza mój blog używając IP lokalnej kablówki z Nowego Targu i komputera z Windows XP. Ma zapewne tzw. pakiet promocyjny telewizja, internet i telefon – to dość częste zjawisko, korzystają z tego ludzie, którym trudno jest wybrać faktycznie korzystne oferty różnych dostawców.
Czytelnik ów przybrał sobie pseudonim father boss, co według niego ma nawiązywać do ojca dyrektora, szefa Radia Maryja. A tak naprawdę oznacza ojciec szef i zgodnie z analizą innego komentatora ma to ukryty sens. Komentujący moje teksty ojciec szef autorytatywnie zwykle stwierdza kłamstwo, a w najlepszym razie głupotę w polemikach z innymi czytelnikami. Można odnieść wrażenie, że cieszy się jak dziecko, gdy może przytoczyć jakikolwiek fakt potwierdzający jego teorię, że jest źle i będzie jeszcze gorzej. Jest to o tyle dziwne, że takie perwersyjne szukanie wszystkiego co najgorsze, przypomina dziurawienie szalupy, w której się siedzi. Czytając moje teksty musi się ogromnie męczyć, ponieważ zdecydowanie wszystkie nie popierają ani PiSu, ani narodowego socjalizmu z religijnym podtekstem, ani też kurduplowatej kopii zmarłego prezydenta. Mimo to nie ma dnia, by father boss nie zostawił swojego komentarza. W jednym z komentarzy napisał, że gdyby mieli mu płacić za to, co lubi – musiałby być aktorem porno. Może to świadczyć o dość pogłębionym poziomie frustracji seksualnej. W normalnej sytuacji erotycznej mężczyzna przecież coś daje swojej partnerce, radość z seksu musi być obopólna. Jeśli ktoś marzy o przeżyciach rodem z filmu pornograficznego, znaczy, że w normalnych relacjach ma problemy – brak porozumienia, chęć by partnerka podporządkowała się całkowicie, kompleks własnej wartości – tak czy inaczej problem.
Wydaje mi się, że father boss jest prawie statystycznym modelem wyborcy PiS. Mężczyzna – niemłody już, bez wyższego wykształcenia, mieszkający na Podkarpaciu, niezadowolony z pracy, niezadowolony z życia seksualnego i rodzinnego – frustrat, który raczej ma negatywny stosunek do kleru, ale dość mocno tkwi w okowach religijnych tabu. Jednym słowem świetny kandydat na ogarniętego manią prześladowczą, bo ktoś przecież musi być winny, że on ma tak schrzanione życie.
Z czasów młodości przypomina mi się takie wojskowe powiedzonko. Dotyczyło ono nowego wówczas stopnia młodszego chorążego, który miał na pagonach oznakę sierżanta oraz dodatkową gwiazdkę (<*). Mówiło się o takim: złamane życie i gwiazdka nadziei, ponieważ to stanowisko na otarcie łez dostawali podoficerowie, którzy nie mieli dostatecznego formalnego wykształcenia, by dalej awansować. Zatem baczność, bo młodszy chorąży father boss nadchodzi. 😉
7 komentarzy “Studium przypadku”
Tak na gorąco. Teraz przeczytałem. Ubaw po pachy. Och Belfer. Świetna analiza. Nawet naszła mnie ochota zaprosić Cię do siebie. Oj srogo byś się rozczarował. Ciekawe czy byś dał zdjęcia na swoim blogu. Tylko u mnie nie pije się taniej whisky z herbatą. Po za tym uchylę rąbka tajemnicy. W moim środowisku, tylko ja jestem za PiS i co ciekawe wg papierów jestem najbardziej wykształcony. Ale to tylko papier.
Aha! Nie korzystam z pakietów. Mam tylko telewizję na kartę. Ale i tak informacje pobieram tylko z internetu. Polecam serwisy: niepoprawni.pl, niezależna.pl. Tyle w temacie.
Brawo Belfer! Uważam, że zadałeś ostateczny cios temu ciołkowi, w związku z czym od dzisiaj nawoływałbym do niezwracania uwagi na kolejne zaczepki tego negatywnego typka (nie-poprawni, nie-zależna, etc.). Zamiast zawracać sobie nim głowę, proponuję byś kończył swoje wpisy krótkim 'ceterum censeo fatherem bossem esse delendum’. Myślę, że dałeś mu dużo niepotrzebnej satysfakcji poświęcając mu cały wpis, choć oczywiście rozumiem ideę studium przypadku i podpisuję się pod wnioskami, jakie wyciągnąłeś.
@Pan Spaghetti
Niezły nick, ale nie lepszy by był Miękkim ch…. robiony. Na to samo by wyszło? Ja tu nie robię żadnych zaczepek. Po prostu usiłuję dyskutować z gościem. Niestety kończy się to wycinaniem moich ciekawych linków i komentarzy. Ale co mi tam, czekam z niecierpliwością na nowe wpisy i zawsze gość daje mi pole do PO-Pisu. He,he fajnie wyszło. Pan Belfer ukazał taki zarys mojej sylwetki. Oczywiście jego opinia musiała bazować na jego doświadczeniach życiowych. To co przeżył, to co widział dopasował do swojego stereotypu życia. Oczywiście jest trochę w gorszej sytuacji, bo rozpracowując moją osobę bazował na IP które mu tam się wyświetla. No i z tego wychodzą takie domysły. Np. jeśli ktoś wykupuje internet w telewizji kablowej to znaczy pewnie w jakimś pakiecie to ma. Otóż prawda jest trywialna. Ja mieszkam we własnym domu 280 m.kw. działka 20ar na obrzeżach miasta z pięknym widokiem na góry. Korzystam z internetu radiowego, który to właśnie udostępnia mi nasza Telewizja Kablowa, która ma zasięg na wiele okolicznych miejscowości. Dlaczego wybrałem TK? Bo zrezygnowałem z TP. A transfer 4Mb pobieranie i 2Mb wysyłanie za 49zł chyba to dobra cena.
Następnie gość kalkuluje, że skoro używam przestarzałego Win 2000 to już muszę być jakiś dziad. On oczywiście pasjonuje się Linuksem. Ale to Linux właśnie jest dla dziadów, którzy nie chcą płacić za oprogramowanie. Jeśli ja dla firmy kupiłem 20 licencji na Win 2000 dlaczego mam to zmieniać na nowszy system i ponosić koszty, skoro Win 2000 jest bardzo dobrym i sprawdzonym systemem operacyjnym. To że jeżdżę samochodem Mercedes-Benz ML 270 CDI z 203 też ma oznaczać, że używam staroci. No i sprawa przychodzenia o godz. 6 do pracy. Prawda jest taka jak ktoś ma swój interes, to musi go pilnować. Nie przeczę, muszę wcześniej zaczynać pracę. Choć belfer trochę przesadził z tą godz. 6. Może jakby swe dane dopasował się do czasu GMT to może by mu dobrze wyszło. No ale jak to wszystko teraz się ma do obrazu Pisowca, który nic nie robi, a ma tylko roszczenia.
@fader boss – każdy się może pochwalić no nie? Ja mogę nawet napisać że jestem kosmonautą i nie jesteście tego w stanie sprawdzić. Nie wierzę ci faderze bosie bo wiem że jesteś za tępy żeby się czegokolwiek dorobić. I nie ma to nic wspólnego z wykształceniem. Nie mógłbym napisać że jesteś tępy nie znając cię z twoich postów, ale już wielokrotnie wykazałeś się debilizmem, wielokrotnie wytknąłem ci błędy logiczne, niewiedzę a także typowo gimnazjalne zachowanie. Nie wierzę również że masz więcej niż 25 lat. Podejrzewam zatem że mieszkasz z rodzicami, rzuciłeś studia żeby robić karierę w sklepie z komputerami jako sprzedawca.
W zasadzie to father boss był tu tylko pewnym przykładem, chodziło o wypunktowanie podobnej postawy. Nieważne czy babcia moherowa, czy father boss – ta sama nienawiść, ten sam język i ta sama agresja.
A w sumie – faktycznie trudno uwierzyć w udane życie i zadowolenie, jeśli ktoś wciąż obrzuca innych błotem, a jeśli nawet nasz obiekt ma te mercedesy i dom, to jest dowodem na to, że pieniądze szczęścia nie dają.
Belfer. Z tym obrzucaniem błotem to przesadziłeś. A pieniądze, faktycznie szczęścia nie dają.
Ja jestem ufna 😉 Załóżmy więc, że wierzę Ojcu Bossowi 🙂 Zauważcie, że ten sam typ prezentują, o zgrozo, także niektórzy profesorowie. Niestety, nie zawsze stanowisko, mercedes, własny domek i tytuł naukowy idą w parze z umiejętnością obserwacji, wyciągania wniosków, niewiarą w krasnoludki, akceptacją rzeczywistości etc. 🙂