Nie. Nie będę pisać o polityce. Jeśli ktoś zwabiony tytułem, myślał że będzie o Kaczyńskim, Migalskim lub Bielanie, to się rozczaruje. Chcę napisać o swoim blogu, po dwóch miesiącach jego istnienia. Rozpoczynając pisanie, myślałem, że będę notował rozmaite przemyślenia, które może zainteresują moich bliskich, przyjaciół i znajomych. Z biegiem czasu, gdy sprawdzałem statystyki, byłem coraz bardziej zdziwiony.
Patrząc na źródła odwiedzin, zauważam, że dzielą się na prawie równe trzy części. Niektórzy odwiedzają mój blog bezpośrednio, zapewne do tej grupy mogę zaliczyć swoich znajomych, a ponieważ adres jest prosty, nie sprawia to nikomu kłopotów.
Sporo odwiedzin zaczyna się z odnośników na innych stronach, nie ukrywam, że linki dodałem w swoich sygnaturkach, więc nie ma niespodzianki. W tej grupie zapewne jest sporo odwiedzin jednorazowych. Potencjalni czytelnicy mogą sądzić, że znajdą coś o komputerach i są może nieco zawiedzeni.
Natomiast zaskoczeniem było to, ze prawie 1/3 odwiedzających dociera na stronę z wyszukiwarek. Oznacza to, że znajdują coś, czego szukali.
Paradoksalnie najczęściej wyszukiwaną fraza, która kieruje na moją stronę, to seks jest dobry na wszystko. Na dodatek w wynikach wyszukiwania to właśnie mój blog jest na pierwszym miejscu, a był to zaledwie tytuł małego felietonu o reklamie. Kilkadziesiąt osób się zatem rozczarowało, nie znajdując ani rozebranych pań, ani poradnika. Przepraszam, lecz nie obiecuję, że się poprawię.
Pozostałe zapytania dotyczą w większości bieżących moich komentarzy politycznych po katastrofie w Smoleńsku. Wyjątkiem jest fraza filozofia interfejsu – chyba pojawił się nowy trend na uczelniach informatycznych.
Naturalną rzeczą jest to, że główna strona otwierana jest najczęściej. Nawet stali czytelnicy otwierają adres podstawowy i czytają, co się pojawiło nowego. Ciekawe jest to, ze wśród czytanych tekstów na pierwszym miejscu jest ten o naszym bohaterze z Lufthansy, tym co to Niemcy go bili. Następnie są dwie prywatne kartki z pamiętnika, a potem już w kolejności różnej wszystkie teksty polityczne. Teksty pozostałe mają znacznie mniejszą popularność.
Teraz pora na wnioski. Jeśli chcecie założyć blog i zdobyć nim jakąś popularność, należy spełnić kilka podstawowych warunków. Po pierwsze – możliwie szerokie grono waszych znajomych musi umieć czytać. W tym miejscu serdecznie dziękuję swoim 🙂
Wielkim atutem jest umiejętność formułowania dobrych tytułów. Jednak nie należy się ograniczać do słowa seks, bo rozczarowani internauci będą stronę omijać szerokim łukiem.
Na koniec wreszcie rzecz najtrudniejsza, do tytułu trzeba dopasować treść, w taki sposób żeby wyszukiwarka Google zindeksowała to możliwie wysoko.
Gdy już opanujecie te sztuczki i uzyskacie przynajmniej sto odsłon waszej strony dziennie, możecie wystrugać medal z kartofla (tylko bez skojarzeń proszę) i nadać sobie tytuł małego manipulatora (mówiłem, żeby bez skojarzeń). Będziecie wówczas mieć podstawę do zrozumienia tego, jak robią to wielcy manipulatorzy.
4 komentarze “Podręcznik małego manipulatora”
Hej, spróbuj usunąć ciasteczka w przeglądarce i sprawdzić ponownie, czy na pewno jest top1. Google teraz baaardzo dużo pozmieniał w tym zakresie.
Hmm, ok wygląda że u mnie jest top10. Ostatnio się spotkałem z takim przypadkiem, że jak często odwiedzałem moją strone przez wyniki na dane słowo kluczowe, to google zapisał je w ciastku i potem pojawiało się w top1. Btw dlaczego nie można edytować komentarzy? ;p
To nie sprawa cookies, to rzecz oczywista, że ta pozycja się będzie zmieniać. Mój blog nie jest jakimś demonem popularności, więc z biegiem czasu miejsce na liście Google będzie się obniżać. Oczywiście w jakim tempie to nastąpi, będzie zależało od wielu czynników. W swoim tekście tylko wskazałem na możliwości wypromowania swojej strony w taki normalny sposób bez żadnego pozycjonowania. 🙂
Komentarze można edytować tylko, gdy komentuje się jako zalogowany użytkownik i robi się to w panelu administracyjnym odpowiednim dla danego poziomu użytkownika.
Aby dodawać komentarze nie trzeba być zalogowanym. Pierwszy komentarz jest akceptowany ręcznie, następne już automatycznie (użytkownik jest rozpoznawany także po cookies). Jednak edycja komentarzy w takim układzie to byłoby za dużo. 😉