Urodziłem się na tyle dawno, by świetnie pamiętać PRL. Od wczesnych dziecięcych lat, gdy zdarzyło się coś złego, wszyscy zadawali jedno pytanie: Kto za to beknie?
Taka już nasza narodowa cecha, że za nieszczęście ktoś musi być odpowiedzialny. Choć jako naród wierzący powinniśmy raczej powiedzieć: Niech się dzieje wola nieba. Z nią się zawsze zgadzać trzeba.
Kilka lat temu zdarzyła się głośna katastrofa polskich pielgrzymów w Alpach. Wszystko wskazywało na to, że uczestnicy wycieczki bardzo i to bardzo chcieli zobaczyć ciekawe widoki, a kierowca, choć nie powinien, się na to zgodził. Taka nieco mniejsza wersja presji psychicznej wywieranej na prowadzącego. Autobus nie był przystosowany do jazdy w takim terenie, kierowca chyba nie do końca zdawał sobie sprawę ze zbyt dużego ryzyka. Sprzysięgło się dodatkowych kilka niekorzystnych czynników i autobus wpadł do przepaści. Mieliśmy wówczas piękną żałobę narodową – dodam dla przypomnienia. Oczywiście natychmiast media zaczęły spekulować. Punkt numer jeden rozważań – Kto za to beknie?
O ile pamiętam, to firmę transportową przeczesano wzdłuż i wszerz. Wywleczono im każdą złotówkę i każdy drobiazg świadczący o złym funkcjonowaniu firmy. Kierowcy nie dało się pociągnąć do odpowiedzialności, bo nie żył. A przecież ktoś za to musi odpowiedzieć.
Dziś Jarosław Kaczyński wypowiedział podobnie znamienne słowa dotyczące wypadku w Smoleńsku: Niewyjaśnianie takiej sprawy jest czymś niebywałym. Niebywałe jest też to, że nikt nie poniósł odpowiedzialności za to, co się wydarzyło. W przeciętnym demokratycznym kraju po czymś takim rządu już by nie było, a jego członkowie nie mieliby czego szukać w polityce i wszystko jasne, Jarosław pyta: Kto za to beknie?
Rzecz jasna dobrowolne podanie się do dymisji całego rządu Tuska oraz rezygnacja całej PO z mandatów parlamentarnych byłaby karą najbardziej pożądaną. W ostateczności choć oddanie stanowiska prezydenta przez Komorowskiego. Pozostaje się zgodzić z panem Kaczyńskim w jednym – w innym kraju winni odeszliby z polityki i nie tylko, gdyby okazali się winni. A wszystko wskazuje na to, ze jeśli można mówić o winie w sensie organizacyjnym to zawinili pracownicy kancelarii prezydenta oraz doradcy z PiSu. Zatem czekamy na odejście. Wczoraj pojawiła się informacja, ze rozmowy VIPów z telefonu satelitarnego chyba jednak są nagrywane (rzekomo od czasu zamachów na World Trade Center). Bardzo ciekaw jestem, co się nagrało. I czy w wyniku przesłuchania tej najważniejszej rozmowy ktoś odejdzie z polityki?
Potem była powódź. I znowu tu i ówdzie jak echo powtarzało się pytanie, takie samo i zawsze to samo. Kto za to beknie? Niektórzy powodzianie chcą skarżyć państwo, a może lepiej zaskarżyliby kościół? Państwo deszczu nie spowodowało. A biskupi w swych prośbach do szefa zawiedli. A może zaskarżyć PiS? Swego czasu Marek Jurek (wtedy PiS) zorganizował słynne sejmowe modły o deszcz. Widać kiepsko to przygotował, bo deszcze nas zalały dopiero w tym roku.
Tak sobie szedłem po ulicy i pstryknąłem tę fotkę jako dowód. Słońce i upał – ponad 30 stopni. I kto za to beknie?
Niestety czasami spotykają nas tragedie, niekiedy jest ktoś jednoznacznie odpowiedzialny, a niekiedy nie. Sprawiedliwość czasem można wymierzyć, a czasem nie. I ta sprawiedliwość nie zawsze będzie sprawiedliwa, za to zawsze będzie ktoś z poczuciem niesprawiedliwości. C’est la vie.
2 komentarze “Kto za to beknie?”
Witam.
Niestety takie szukanie kozła ofiarnego powoduje to że wiele wypadków nigdy nie zostaje rzetelnie wyjaśnionych.Zazwyczaj każda katastrofa ma wiele wiele przyczyn pośrednich i bezpośrednich,które należałoby ujawnić aby nieszczęście nie powtórzyło się w przyszłości.Taka chora mentalność to spuścizna po PRL-u kiedy to za wszystkie braki i nieprawidłowości ktoś musiał „beknąć” i najczęściej skazywano nie tego,który był najbardziej winny.Nic dziwnego że ludzie kłamią i mataczą.
@Belfer, @Michal
Gdy ktos, z jakiegos powodu musi beknac, to nie dlatego, ze jest winny. Ludziom z pogladami nacjonalistyczno-faszystowskimi, jakich w PiSie pelno, nie chodzi o znalezienie winnego, ale wykorzystanie okazji by zalatwic swoich politycznych wrogow i zbic polityczny kapital. Wyraznie widac ze dzialaja wg. zasady: cel uswieca srodki.
Czy nie kojarzy Wam sie piosenka „po trupach do celu, po trupach do celu…”? Bo mamy juz pare trupow: Blida, zaloga i goscie TU154 i Bogu ducha winna malzonka prezydenta.
Sam Lech Kaczynski nie zasluguje na jakies specjalne wspolczucie, tak samo jak trudno o sympatie dla kierowcy ginacego w wypadku w ktorym zabija niewinnych przechodniow.
Bekla tez do pewnego stopnia kultura polityczna, oraz spadlo zaufanie do politykow. Na szczecie tylko do pewnego stopnia bo SLD, PO i inni godnie sie zachowali wg dewizy „psy szczekaja, a karawana jedzie dalej”.