Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Kto za to beknie?

Urodziłem się na tyle dawno, by świetnie pamiętać PRL. Od wczesnych dziecięcych lat, gdy zdarzyło się coś złego, wszyscy zadawali jedno pytanie: Kto za to beknie?
Taka już nasza narodowa cecha, że za nieszczęście ktoś musi być odpowiedzialny. Choć jako naród wierzący powinniśmy raczej powiedzieć: Niech się dzieje wola nieba. Z nią się zawsze zgadzać trzeba.
Kilka lat temu zdarzyła się głośna katastrofa polskich pielgrzymów w Alpach. Wszystko wskazywało na to, że uczestnicy wycieczki bardzo i to bardzo chcieli zobaczyć ciekawe widoki, a kierowca, choć nie powinien, się na to zgodził. Taka nieco mniejsza wersja presji psychicznej wywieranej na prowadzącego. Autobus nie był przystosowany do jazdy w takim terenie, kierowca chyba nie do końca zdawał sobie sprawę ze zbyt dużego ryzyka. Sprzysięgło się dodatkowych kilka niekorzystnych czynników i autobus wpadł do przepaści. Mieliśmy wówczas piękną żałobę narodową – dodam dla przypomnienia. Oczywiście natychmiast media zaczęły spekulować. Punkt numer jeden rozważań – Kto za to beknie?
O ile pamiętam, to firmę transportową przeczesano wzdłuż i wszerz. Wywleczono im każdą złotówkę i każdy drobiazg świadczący o złym funkcjonowaniu firmy. Kierowcy nie dało się pociągnąć do odpowiedzialności, bo nie żył. A przecież ktoś za to musi odpowiedzieć.
Dziś Jarosław Kaczyński wypowiedział podobnie znamienne słowa dotyczące wypadku w Smoleńsku: Niewyjaśnianie takiej sprawy jest czymś niebywałym. Niebywałe jest też to, że nikt nie poniósł odpowiedzialności za to, co się wydarzyło. W przeciętnym demokratycznym kraju po czymś takim rządu już by nie było, a jego członkowie nie mieliby czego szukać w polityce i wszystko jasne, Jarosław pyta: Kto za to beknie?
Rzecz jasna dobrowolne podanie się do dymisji całego rządu Tuska oraz rezygnacja całej PO z mandatów parlamentarnych byłaby karą najbardziej pożądaną. W ostateczności choć oddanie stanowiska prezydenta przez Komorowskiego. Pozostaje się zgodzić z panem Kaczyńskim w jednym – w innym kraju winni odeszliby z polityki i nie tylko, gdyby okazali się winni. A wszystko wskazuje na to, ze jeśli można mówić o winie w sensie organizacyjnym to zawinili pracownicy kancelarii prezydenta oraz doradcy z PiSu. Zatem czekamy na odejście. Wczoraj pojawiła się informacja, ze rozmowy VIPów z telefonu satelitarnego chyba jednak są nagrywane (rzekomo od czasu zamachów na World Trade Center). Bardzo ciekaw jestem, co się nagrało. I czy w wyniku przesłuchania tej najważniejszej rozmowy ktoś odejdzie z polityki?
Potem była powódź. I znowu tu i ówdzie jak echo powtarzało się pytanie, takie samo i zawsze to samo. Kto za to beknie? Niektórzy powodzianie chcą skarżyć państwo, a może lepiej zaskarżyliby kościół? Państwo deszczu nie spowodowało. A biskupi w swych prośbach do szefa zawiedli. A może zaskarżyć PiS? Swego czasu Marek Jurek (wtedy PiS) zorganizował słynne sejmowe modły o deszcz. Widać kiepsko to przygotował, bo deszcze nas zalały dopiero w tym roku.

Słońce i upał
Słońce i upał

Tak sobie szedłem po ulicy i pstryknąłem tę fotkę jako dowód. Słońce i upał – ponad 30 stopni. I kto za to beknie?
Niestety czasami spotykają nas tragedie, niekiedy jest ktoś jednoznacznie odpowiedzialny, a niekiedy nie. Sprawiedliwość czasem można wymierzyć, a czasem nie. I ta sprawiedliwość nie zawsze będzie sprawiedliwa, za to zawsze będzie ktoś z poczuciem niesprawiedliwości. C’est la vie.

Oceń felieton

2 komentarze “Kto za to beknie?”

Możliwość komentowania została wyłączona.