Nie ma wojny z Ukrainą – powiedział Putin. W zasadzie Ukrainy też nie ma. To sztuczna konstrukcja wymyślona przez Lenina i Stalina. To są Rosjanie, tylko trzeba, by sobie to uświadomili. I dlatego Putin zarządził operację specjalną, która ma uświadomić sąsiadom z południa, że są Rosjanami.
Ci niewdzięcznicy, zamiast przywitać rosyjską armię, jak wyzwolicieli, kwiatami i wódką, witają ich pociskami przeciwpancernymi i przeciwlotniczymi. Nie potrafią zrozumieć, że wolność jest to właściwie zrozumiana konieczność (Lenin). I dalej czują się obywatelami Ukrainy. A swoich wyzwolicieli zabijają tysiącami. I nie chcą przyjąć do wiadomości faktu, że są przecież wyzwalani. A to w Rosji jest pewna tradycja narodowa.
To nie będzie zwykła wojaczka, chłopy. Jakąś durnotę nowoczesną wymyślili wielmożni. Jakieś wyzwalanie, czy coś takiego. Nie idziem wroga bić, ale na te, no, nasze odwieczne ziemie, z tą, jak jej tam, braterską pomocą.
Tyle krajów już poznało wyzwalanie przez Rosję. Nie mówię nawet o wojnie światowej, ale później też wyzwalali. W 1956 Węgrom szli z bratnią pomocą. W 1968 Czechosłowacji. Potem jeszcze w latach siedemdziesiątych Afganistanowi. O takich drobnych przypadkach jak próby wyzwalania Mołdawii i Gruzji nawet nie będę wspominać. A dobry car Putin dał do zrozumienia, że to może nie być koniec. Być może ma w planie wyzwolić jeszcze Litwę, Łotwę i Estonię. I przynajmniej część Polski. A może całą?
Rzekłem, nie mordować, nie palić, bab…
Zyvik przerwał, zamyślił się.
– Baby – dokończył po chwili – gwałcić po cichu i tak, coby nikt nie widział.
Nie wyszło. Rosyjscy wyzwoliciele bombardują, rabują, mordują, a i baby gwałcą. Wszyscy o tym wiedzą. Coś im się przecież należy za to całe wyzwalanie. Smutne, ale prawdziwe.
PS. Pomysł na tytuł zaczerpnąłem z powieści Lonniedyn, której autorem jest China Miéville. Za to cytaty pochodzą z wiedźmińskiej sagi Andrzeja Sapkowskiego. Sapkowski to nie Coelho, głupot nie wypisuje, więc warto go cytować. Dlatego to jemu oddam ostatnie słowo.
Taki jest świat. Wiele się widzi podróżując. Dwóch chłopów zabija się o miedzę pośrodku pola, które jutro stratują konie drużyn dwóch komesów chcących się nawzajem wymordować. Wzdłuż dróg na drzewach dyndają wisielcy, w lasach zbójcy podrzynają gardła kupcom. W miastach co krok potykasz się o trupy w rynsztokach. W pałacach dźgają się sztyletami, a na ucztach co i rusz ktoś wali się pod stół, siny od trucizny. Przyzwyczaiłem się.
Ja się nie przyzwyczaiłem.
2 komentarze “Niewojna z Ukranieiną”
Najstraszniejsze jest to, że rosyjski interior łyka tę propagandę jak karmny gąsior – jaże mu grdyka drga. A pamiętajmy, że Rosja to nie tylko Moskwa i St. Petersburg. Ukraińskie miasta bombardują banderowcy i naziści i już, a że na razie nikt nie wita wyzwolicieli kwiatami – no cóż, po prostu są słabo uświadomieni politycznie (политически неграмотные). Jeszcze niedawno mówiłem, że należę do pierwszego pokolenia, które nie widziało wojny. To już nieaktualne, i nieważne, że to jeszcze nie u nas spadają bomby.
Dziś w „Wyborczej” opublikowane wywiad z prof. Tadeuszem Klimowiczem, wybitnym rusycystą. „Kiedyś wierzyłem, że Rosjanie się zmienią, ale teraz już nie, a przynajmniej nie za mojego życia. Utwierdza mnie w tym nie tylko napaść na Ukrainę i autokratyzm Putina, ale też różne drobne epizody.” – mówi w nim.
https://wyborcza.pl/alehistoria/7,121681,28224440,kiedys-wierzylem-ze-rosjanie-sie-zmienia-ale-teraz-juz-nie.html