Pod koniec XIX wieku powstała nowela Marii Konopnickiej „Miłosierdzie gminy”. Fabuła jest bardzo prosta. W szwajcarskiej gminie Hottingen opieka nad starymi ludźmi polega na specyficznie pojętej filantropii. Miejscowi gospodarze uczestniczą w licytacji odwróconej. Stary człowiek zawsze trafia do tego z zamożnych obywateli, który zgodzi się na najmniejszą dopłatę z gminy. Licytacja jest upokarzająca dla starych ludzi, bo licytującym chodzi wyłącznie o to, czy starcy nadadzą się jeszcze do tego, by mogli pracować. Starzy ludzie oddani „pod opiekę” gospodarzy stają się pewnego rodzaju niewolnikami.
Dziś przeczytałem, że władze szwajcarskiej Bazylei wprowadziły nieco inny, choć ideowo podobny rodzaj filantropii. Władze miasta bardzo ubolewały nad tym, że zwiększyła się liczba bezdomnych. W bogatym kraju i bogatym mieście to trochę wstyd, by bezdomni koczowali na ulicach. Liczba bezdomnych powiększyła się w związku z pandemią i utratą pracy oraz wszelkiej pomocy ze strony państwa. Większość tych bezdomnych to oczywiście nie są obywatele Szwajcarii. Miasto postanowiło, ze jest gotowe opłacić bezdomnemu bilet do dowolnego innego miasta w Europie i dołożyć jeszcze 20 franków kieszonkowego. Warunek jest tylko jeden. Muszą zobowiązać się w podpisanej umowie, że przez określony czas nie wrócą do Szwajcarii. Genialne. Jeśli ta akcja nie pomoże, to mam sugestię. Przecież bezdomnych można się pozbyć, wsadzając ich do więzienia za bezdomność. Nie ma za co.