W powszechnej świadomości Polaków jednym z najbardziej nośnych mitów jest opowieść o Konstytucji Trzeciego Maja. Większość z nas jest przekonana, że była to pierwsza nowoczesna konstytucja w Europie, a pierwszeństwa Polacy ustępują jedynie Amerykanom, którzy uchwalili swoją konstytucję w roku 1787. Ten mit jest fałszywy. Ani Polacy, ani nawet Amerykanie nie dzierżą palmy pierwszeństwa. W 1755 roku została ogłoszona konstytucja Republiki Korsykańskiej. Obowiązywała przez ponad dziesięć lat dostatecznego upadku i zniknięcia tej republiki z mapy politycznej Europy. To i tak dużo dłużej od polskiej konstytucji. Nasza stała się historią już po roku, gdy król przystąpił do Konfederacji Targowickiej.
Konstytucja Trzeciego Maja była w pewien sposób postępowa. Mówiąc jednak językiem współczesnym: szału nie było. Nadal tylko stan szlachecki miał prawo wyboru posłów, choć rozszerzono to prawo na dzierżawców ziemskich, a więc biedniejszą część szlachty. Prawa wyborcze otrzymali też dorośli potomkowie męscy wywodzący się ze szlachty. Mieszczanie dostali jedynie prawo do posiadania 20 tzw. plenipotentów w sejmie. Nie mieli oni jednak prawa głosu. Samorząd mieszczański ograniczony został wyłącznie do miast królewskich. Miasta i miasteczka należące do Kościoła i magnaterii tego przywileju nie miały.
W niektórych okresach historycznych uczono w szkołach, że chłopi zostali objęci opieką prawa, co uznawano za wielki sukces. Konstytucja nie znosiła pańszczyzny, ani nie gwarantowała prawa do posiadania ziemi warstwie chłopskiej. Ograniczone zostało jedynie prawo szlachcica do decydowania o życiu chłopa. Odebrano szlachcie możliwość stosowania kary śmierci wobec chłopów. W stosunku do poprzednich nieludzkich praw był to pewien postęp, ale nie było to nic rewolucyjnego w stosunku do krajów krajów zachodnioeuropejskich.
Gdy uświadomimy sobie ciągłość procesów historycznych, to szybko okaże się, że Konstytucja Trzeciego Maja ma znaczenie wyłącznie mitologiczne. A kiedy kraj odzyskiwał niepodległość po 123 latach zaborów, uchwalona niegdyś konstytucja była już rażąco konserwatywnym zabytkiem muzealnym. Jednak świętowanie tej konstytucji ma jednak pewien sens, ponieważ jest to pierwsze narodowe święto, które nie dotyczy bitew, zabijania i poległych. Nie potrafiliśmy współcześnie ustanowić takich świąt państwowych, które budowałyby naszą jedność i dumę obywatelską. Nie stał się narodowym świętem dzień pierwszych wyborów po obradach tzw. okrągłego stołu. Nie jest świętem narodowym data przystąpienia do Unii Europejskiej. Nadal świętujemy głównie wojny, bitwy i zabitych. Częściej zresztą klęski, niż zwycięstwa. Smutne.