Zamach majowy do dziś budzi emocje wśród Polaków. Niektórzy twierdzą, że największym zagrożeniem dla Polski były partyjne kłótnie w sejmie i niemożność ustanowienia jakiejś rozsądnej koalicji, która byłaby zdolna sprawować władzę choćby przez jedną pełną kadencję.Każde ugrupowanie było pewne, że to ono właśnie ma najlepszą receptę na szybki rozwój i wzrost znaczenia państwa, więc ewentualne koalicje powstawały w ograniczonym zakresie i czasie. Piłsudski miał na temat państwa poglądy raczej romantyczne, a na ekonomii nie znał się wcale. Był żołnierzem, postąpił więc jak ów przysłowiowy młotek, który wszędzie widzi gwoździe.
Kilkadziesiąt lat później rodząca się w bólach Trzecia Rzeczpospolita budziła takie same emocje. Kolejni politycy uważali, że ich pomysły są najlepsze, zaś inni chcieli iść na skróty. Niektórzy mówią, że wydarzenia historyczne się powtarzają. Za pierwszym razem są tragedią, za drugim farsą. Drugi zamach stanu w czerwcu 1992 próbował przeprowadzić Antoni Macierewicz. Wraz z grupą polityków, którzy do dziś mają wpływ na politykę. Macierewicz jednak nie był Piłsudskim, jego kunktatorstwo i asekuranckie powierzanie zadań innym spowodowały, że rok 1992 to już nie zamach, ale farsa.
Niektórzy twierdzą, że zamach majowy uratował kraj. Że musiało w końcu dojść do przesilenia i władza mogła przejąć skrajna prawica. Być może zresztą byłaby to lewica. Jednak w ówczesnej mało stabilnej sytuacji mogło się wiele wydarzyć, ale żadna partia polityczna, pozbawiona wpływów w wojsku, nie byłaby w stanie przejąć władzy i rozpocząć dyktatury. Gdybanie dziś ma sens niewielki. A dyktatura nieudaczników oraz idiotów, nazywających się sanacją, stała się faktem.
Sanacja obsadziła swymi ludźmi wszystkie ważniejsze stanowiska państwowe. Nie liczyły się umiejętności tylko przeszłość legionowa i wierność marszałkowi. A gdy Piłsudski zmarł, liczyły się układy i znajomości. Rządzący w okresie międzywojennym często korzystali z nadmiernych przywilejów, ale sanacja z dojenia państwa uczyniła wręcz podstawową zasadę. Realistycznie pokazał to Dołęga-Mostowicz w swej powieści „Kariera Nikodema Dyzmy”.
Czego mógłby nas nauczyć Przewrót Majowy i rządy Sanacji, gdybyśmy tylko chcieli się czegoś nauczyć (ale nie chcieliśmy)? Każda władza, która mówi, że chce sprawniej realizować reformy i wzmacniać państwo, lecz w tym celu musi mieć większe wpływy w we wszystkich dziedzinach życia – od sądownictwa po szkolnictwo – tak naprawdę chce mieć tylko większą swobodę okradania tego państwa i obywateli. Chce korzystać z przywilejów, chce stać się grupą ludzi stojących ponad prawem, a jednocześnie utrzymywać naród w dyscyplinie i posłuszeństwie. Dla własnej korzyści, nie narodu.