Kilka miesięcy temu pod tytułem „Był sobie Rzym” opisałem, jak przebiegał proces upadku starożytnego świata – całej starożytnej kultury i cywilizacji. To nie było tak, jak na lekcji historii, gdy nauczyciel mówi: zapamiętajcie sobie datę upadku Rzymu, rok 476. Ten upadek zaczął się przynajmniej 200 lat wcześniej i dokonywał się jeszcze ponad sto lat po tej symbolicznej dacie. Jednym ze świętych Kościoła Katolickiego został rzymski patrycjusz, polityk i uczony – Kasjodor. Był on jednym z niewielu ludzi w tamtych czasach, który spojrzeniem wykraczał poza własne życie i podjął rozpaczliwą próbę ratowania dorobku starożytności dla następnych pokoleń. Niestety on również nie zdawał sobie sprawy z tego, że u źródeł upadku Rzymu tkwi religia chrześcijańska i że próby ratowania dzieł starożytnych spełzną na niczym. Zgniją one w klasztornych lochach i przez blisko tysiąc lat będą dla ludzkości niedostępne. Gdy skończy się bezprzykładne i bezwzględne panowanie Kościoła Katolickiego, pokolenia epoki renesansu ze zdumieniem odkryją, że był kiedyś świat, w którym rzeźbiarze potrafili rzeźbić w marmurze w sposób tak doskonały, że budziło to zachwyt, że malarze znali perspektywę, zaś lekarze wiedzieli nieporównanie więcej o chorobach i ich leczeniu od wszystkich średniowiecznych medyków razem wziętych.
Żyjąc tu i teraz zwykle trudno jest zobaczyć własną epokę i własne czasy w odpowiedniej perspektywie. W jakich czasach żyjemy my? I co może się zdarzyć. Wybory z 2015 roku spowodowały, że dziś przed Polską rysują się trzy scenariusze, a żaden z nich nie jest dobry.
Zły
Koniec rządów PiS nastąpi dopiero po kolejnych wyborach. Wiadomo, że nie powtórzy się scenariusz z 2007 roku, gdy PiS stracił tzw. przystawki. Dziś z koalicji nie odejdzie ani partyjka Zbigniewa Ziobry owładniętego obsesją zniszczenia lekarzy, którzy w jego mniemaniu zabili mu ojca. Potrzebuje stanowiska ministra, więc będzie wypełniał wszelkie zlecenia Kaczyńskiego. Nie odejdzie też Jarosław Gowin, dla którego sojusz z Kaczyńskim jest jedyną opcją. Ten ostatni zresztą, zajmujący się stosunkowo mało istotną politycznie dziedziną, ma też względną autonomię. Choć jest to autonomia złudna i krótkotrwała. Zatem czeka nas rok wyborów w 2019 roku, a potem jeszcze wybory prezydenckie. Sprawy idą w złym kierunku, za kilka lat Polska będzie na marginesie Unii Europejskiej. Już dziś kompletnie nie liczą się z nami nawet mali sąsiedzi. Europa zostawi nas o całe lata w tyle. Odrabianie strat wizerunkowych będzie zadaniem na dziesiątki lat. Już wkrótce stracimy spore kwoty unijnych dotacji, a to oznacza spowolnienie gospodarcze i stagnację. Opozycja jest zdziesiątkowana i nawet jeśli przez najbliższe dwa lata zdarzy się cud, to krajobraz po wyborach będzie znów krajobrazem trudnych koalicji. PiS przegra, ale wciąż będzie silny i wciąż będzie grał kartą patriotyczną, żołnierzami wyklętymi i zamachem smoleńskim. Wyborcy tej partii poczują się oszukani i zdradzeni, będą utrudniać wszystkie procesy zmian. Rozzuchwaleni narodowcy mogą posuwać się do aktów przemocy. Już dziś ludzie PiS są wszędzie, będą sabotować wszelkie próby naprawy kraju. Z drugiej strony politycy, którzy zwyciężą za 4 lata dostają od PiS bonus w postaci zarówno złego prawa, jak i tysiące precedensów jego bezkarnego łamania. Wielką pokusą będzie po prostu z tego korzystać i zapewne tak się stanie. Każda kolejna władza uzna, że wygodnie mieć podległy sobie Trybunał Konstytucyjny, dyspozycyjne sądy, służby, wojsko i policję. Naprawa tego stanu rzeczy nie jest niemożliwa, ale potrwać może dziesiątki lat. Na dodatek kolejne rządy za plecami wciąż będą czuć oddech wściekłego PiSu oraz jego agresywnych wyborców.
Gorszy
Bezkarnie manipulujący przy prawodawstwie PiS może nie przegrać wyborów za dwa lata. Bardzo prawdopodobny jest scenariusz, że zostanie tak zmieniona ordynacja wyborcza, by zapewniła tej partii zwycięstwo. Przy frekwencji, która w Polsce często oscyluje koło 50%, sześć milionów wyborców to nadal jest potężna siła. PiS startujący przy rozdrobnionej opozycji w spektrum od lewicowego Razem do prawicowej Platformy, może i tak wygrać, posuwając się jedynie do niewielkich manipulacji w ordynacji wyborczej. Jak mawiali komuniści, nie jest ważne kto głosuje, ale kto głosy liczy. Może się okazać, że to całkiem realny scenariusz, na wypadek problemów partii Kaczyńskiego.
Oznacza to, że PiS będzie miał kolejne 4 lata by rządzić według swojej koncepcji. Nawet gdyby stary już i będący w kiepskiej kondycji Kaczyński przestał dowodzić, to będą na tyle skonsolidowani, że utrzymają władzę. Osiem lat rządów konserwatywno-katolickiego PiS oznacza upadek oświaty i szkolnictwa uniwersyteckiego. Wszechobecną inwigilację obywateli przez policję i zreformowaną super służbę, której powstanie już jest przygotowywane. Kontrola będzie dotyczyć każdego aspektu życia obywateli, ponieważ gospodarka będzie w coraz gorszym stanie, więc zastraszanie niepokornych, cenzurowanie mediów oraz internetu stanie się oczywistą potrzebą. Z demokracji w Polsce nie zostanie już nic. Zaczną bardzo po cichu narzekać nawet ci, którzy dziś uważają, że świetnie iż PiS pogonił tych wszystkich „lewaków i liberałów”. Wszyscy będą widzieć swe puste portfele i fatalny stan wszystkiego wokół. Dobra zmiana przestanie mieć jakiekolwiek skrupuły i te rządy będzie można porównać raczej do dyktatury Franco niż do czasów PRL. Tajna policja, więzienie ludzi, tajemnicze zgony opozycjonistów, a to wszystko podlane bogoojczyźnianym sosem przy aktywnym poparciu skorumpowanego Kościoła. O ile pozwoli na to ordynacja, a naród zjednoczy się wokół opozycji, możliwe jest odsunięcie rządów PiS w roku 2023.
Nie ma co ukrywać, demokrację diabli wezmą na przynajmniej 50 lat. Nie wiadomo, czy Polska będzie jeszcze w Unii, bo na pewno nie będzie w Schengen. Ktokolwiek obejmie władzę będzie miał trudne zadanie. Przedstawiciele dobrej zmiany będą wszędzie. Status Polski będzie gorszy niż dziś Ukrainy. Wszechobecna korupcja, prywata i przekonanie, że państwo służy do dorabiania się tych „zaradnych”.
Najgorszy
PiS nie straci władzy w 2023 roku. Zdąży bowiem wyprowadzić Polskę ze wszystkich struktur europejskich, zmienić prawo i konstytucję. Powrócą granice, paszporty i wizy dla Polaków. Złotówka straci wymienialność. Kraj będzie stawał się zacofanym skansenem w tej części Europy. Całkiem możliwe, że nie będziemy już w NATO, a wtedy Polska stanie się obiektem rozmaitych rozgrywek Rosji. Zapewne ratując gospodarkę potomkowie dzisiejszego PiS zgodzą się na jakąś formę przystąpienia do WNP i niepodległość Polski będzie tylko nominalna. Być może Putin lub jego następca reaktywuje coś w rodzaju Układu Warszawskiego. Świat znów zacznie się dzielić.
Nasi potomkowie będą czasem w zaciszu domowym opowiadać o swobodnym dostępie do internetu, o dobrobycie w czasach Unii Europejskiej. Nieliczni bogacze będą jeździć zagranicznymi autami po rozsypujących się powoli autostradach wybudowanych w czasach Tuska. Pojawi się inflacja, która spowoduje braki towarów, większość zagranicznych podmiotów gospodarczych zlikwiduje swoje interesy w Polsce do roku 2030. Zostaną nieliczni, oferujący usługi i towary dla przedstawicieli władzy. Będzie to wyglądało jak na Kubie za czasów dyktatury Batisty.
W połowie obecnego stulecia może nastąpić przełom. Kraj będzie tak mocno zrujnowany, że rządzenie bankrutem się już nie opłaci. PiS odda władzę przy kolejnym okrągłym stole. Być może nie będzie okrągłego stołu, ale bunt i rewolucja. Komuniści w Polsce byli na tyle mądrzy, by zrezygnować z rządzenia zbankrutowanym krajem. Czy PiS będzie tak rozsądny? Myślę, że to mniej prawdopodobna opcja. Zatem krwawa rewolucja, która odsunie tę partię od władzy, ale też do reszty zniszczy kraj.
Gdy nadejdzie nowe stulecie, o początkach XXI wieku nasze prawnuki będą opowiadać legendy. Nikt w nie nie uwierzy, bo gruzy już dawno zarosną krzakami i trawą
3 komentarze “Była sobie Polska”
Mam nadzieje ze sie Pan nie zrazi slabym poczatkowo odzewem. Pozniej sie rozkreci. Jesli Pan bedzie kontynuowal, czego sobie i Panu zycze
Chetnie udostepniam posty na FB. Nie wszystkie, bo nie wszystkie IMHO zasluguja, ale ten – zdecydowanie tak.
W tym pesymistycznym obrazie naszej przyszłości, najbardziej pesymistyczne jest to czego w tekście brak. Brak mianowicie jakiejkolwiek reakcji wolnych narodów Europy na robienie z Polski gułagu. Czyżby, który to już raz, oddadzą Polskę w ramach drobnych interesików i układzików?