Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Prawo kaduka

Wiele lat temu, gdy jeszcze pracowałem w szkole, miała miejsce dość kuriozalna sytuacja. Jedna z młodszych klas w ramach wychowania fizycznego grała w dwa ognie, zwane też grą w zbijanego, na placu przed szkołą. Tornistry i plecaki dzieci położyły w przedsionku szkolnymi wkrótce po zakończonej lekcji dzieciaki wszczęły alarm. Jednemu zginął zegarek, drugiemu elektroniczny kalkulator, jeszcze innemu zabawka zwana „tamagotchi”*. Ponieważ tuż obok była świetlica, w której mieli przebywać uczniowie, którzy nie mają lekcji, więc skierowaliśmy się właśnie tam. Szybko okazało się, że dzieciaki wskazały jednego ucznia, który ze świetlicy wychodził, zatem kazaliśmy podejrzanemu pokazać zawartość swojego plecaka i kieszeni. Oczywiście miał wybór, bo mogliśmy też wezwać policję, której posterunek znajdował się naprzeciw szkoły. Rzecz jasna szybko znalazły się wszystkie przedmioty, a delikwent wbrew zdrowemu rozsądkowi utrzymywał, że ktoś mu te wszystkie ukradzione rzeczy podłożył do kieszeni. Dziwnym trafem szkolny złodziejaszek miał na imię Andrzej.
O podobnej historii opowiadał mi po latach znajomy. Z tym, że wówczas były już kamery, a sprawca i tak wypierał się swej winy, choć wszystko było udokumentowane na filmie.
Dziś oglądałem fragmenty wywiadu z Andrzejem Dudą w TVN24. Słowo prezydent nie przejdzie mi przez usta w odniesieniu do tej osoby. Prowadzący wywiad redaktor Rymanowski taktownie, aczkolwiek nieustępliwie zadawał pytania dotyczące najbardziej kontrowersyjnych spraw związanych z tą prezydenturą, zaś Andrzej Duda jak mantrę powtarzał, że działa w granicach prawa. Nie wątpię, że po ponad roku sam w to już uwierzył. Jakiemu prawu hołduje Andrzej Duda, skoro to na pewno nie jest konstytucja? Odpowiedź jest tylko jedna, to musi być prawo kaduka**.


* To popularna niegdyś zabawka elektroniczna symulująca zwierzątko, które właściciel musiał „karmić” i „opiekować się” nim.
** Słowo to ma swe źródło w prawie rzymskim (ius caducus), a w dawnej polszczyźnie stało się potem synonimem czarta, diabła. Dziś jest to już archaizm, ale nadal zwrot „prawem kaduka” oznacza tyle co „bezprawnie”.

Oceń felieton

Komentarz do “Prawo kaduka”

Możliwość komentowania została wyłączona.