Zanim dobra zmiana zawitała na dobre do państwowego radia i telewizji za sprawą dawnego bulteriera braci Kaczyńskich Jacka Kurskiego, bywalcy mediów internetowych zauważyli ją już podczas wyborów w ubiegłym roku.
Nagle okazało się, że popularne strony z memami pokazują wyłącznie świat jednej opcji politycznej. Był to świat, w którym Bronisław Komorowski skacze po krzesłach w Japonii i kradnie obraz albo tanią plastikową mini wieżę stereo. Wszelkie inne poglądy bez żenady były usuwane przez przekupionych administratorów, a w najlepszym wypadku były odsyłane do archiwum po paru minutach z powodu „bardzo złej oceny”.
Jeszcze gorzej było na portalach społecznościowych, gdzie wszelkie dyskusje przestały istnieć. Profile polityków przeciwnych Prawu i Sprawiedliwości i strony ich partii zostały kompletnie zawłaszczone przez ludzi piszących setki, a nawet tysiące nienawistnych komentarzy dziennie. Zwolennicy partii Prawo i Sprawiedliwość organizowali zmasowane ataki na profile i strony przeciwników, tak się wówczas wydawało. Jednak zanim wybory dobiegły końca było już wiadomo, że Jarosław Kaczyński mianował hetmanem internetowym niejakiego Pawła Szefernakera, który dzięki otrzymanym dużym środkom finansowym i tzw. agencjom budowy marki zatrudnił tysiące internetowych trolli.
W ten sposób zanim wybory się na dobre zaczęły wiadomo już było, jaki będzie ich wynik. Nawet najbardziej ideowe pospolite ruszenie nie może się równać z zorganizowaną, karną i opłacaną armią.
Sytuacja taka stała się z biegiem czasu nie do zniesienia. W zasadzie nie było w sieci artykułu, wpisu w social mediach na dowolny temat, pod którym nie pojawiałyby się setki, często identycznych lub bardzo podobnych komentarzy o treści politycznej. Szybko nazwano je hejtem internetowym, od angielskiego słowa hate, czyli nienawiść.
I tak dochodzimy do momentu, gdy samorzutnie zaczęły powstawać niewielkie tajne grupy ludzi, którzy postanowili się sprzeciwić przekłamywaniu rzeczywistości i walczyć z wszechobecnymi trollami.
Zamiast wrzucać do internetu zdjęcia miłych kotków, można zrobić coś pożytecznego i przyczynić się do usunięcia paskudnych, nienawistnych stron z Facebooka. Sprzeciwić się nienawiści i robić to skromnie bez rozgłosu, choć skutecznie.
Po odnalezieniu trolla, hejtera, który z reguły jest pełnym nienawiści rasistą i antysemitą, należy poddać go edukacji tak, aby likwidacja konta nauczyła go, że nienawiść nie jest dobrą rzeczą.
Czasem zdarza się, że edukatorzy trafiają na farmy trolli, czyli kont, które są zakładane wyłącznie do komentowania na stronach gazet. Gazety z reguły usuwają spam i hejt płynący z anonimowych kont, ale trudniej jest im wychwycić komentarze napisane z kont facebookowych. Gdy prześledzi się aktywność takich trolli i małe zróżnicowanie ich komentarzy, powtarzające się argumenty lub nawet zdania, to widać, że Prawo i Sprawiedliwość nadal nie żałuje pieniędzy na propagandę internetową. A kto za to płaci? Pan płaci i pani płaci, i tamten pan też płaci…
Zatem przeglądając social media, czytając komentarze, nie bądź obojętny, niech ci się nie wydaje, że ciebie to nie dotyczy. Poświęć choć parę minut dziennie i dołącz do Anonimowych Edukatorów.