Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Śmierć jedzie szybciej

Kamień Pomorski to niewielkie miasteczko. Szybko wszyscy dowiedzieli się, kto był sprawcą wypadku. Mówią dziś o nim „chłopak z osiedla”. Mówią, że lubił zaszaleć. Na co dzień pracował w Niemczech. Ludzie z osiedla wiedzą, że lubił wypić i nie tylko. Amfetamina, marihuana. Nikt tego otwarcie nie mówił, ale po cichu wszyscy szeptali. Kolegom imponował. Już jako dziewiętnastolatek stracił na rok prawo jazdy za jazdę po pijanemu. Niespecjalnie się tym przejął. Jakiś czas później był sądzony za kradzież na szkodę swej krewnej. Kara w zawieszeniu i obowiązek naprawienia szkody. Kto by tam na osiedlu przejmował się takimi drobiazgami. „Szybcy i wściekli” to przecież ich styl życia.
Gdy dwudziestosześcioletni Mateusz S. zabił sześć osób pędząc swoim czerwonym BMW po pijanemu, ktoś z jego znajomych napisał na lokalnym portalu: „No Sokół jesteś sławny, w TVN24 na żółtym pasku o tobie…” – trudno nawet wyrokować, czy to sarkazm, czy podziw.
Pięć osób zginęło na miejscu, szósta ofiara zmarła w drodze do szpitale. Dwoje dzieci walczy o życie. O sile uderzenia może świadczyć fakt, że but jednej z osób znaleziono kilkadziesiąt metrów od miejsca wypadku przy torach kolejowych.
but
Sprawca z wypadku wyszedł cało. Nic też się nie stało pasażerce z którą jechał. To Adriana B. – jego dziewczyna, z którą mieszkał. Sąsiedzi twierdzą, że to był burzliwy związek. Z ich mieszkania często było słychać wrzaski i kłótnie. Tego dnia w samochodzie też się kłócili. Ironia losu. Wśród statusów na Facebooku Adriana miała zdjęcie z Demotywatorów z podpisem: „Lepiej być wolnym, niż być z byle kim”. Była z byle kim. Z byle jakim pijakiem i ćpunem. A teraz, niezależnie od przyszłego wyroku sądu, w ludzkiej pamięci pozostanie współwinną, dziewczyną pijanego drogowego mordercy.

Łódź. Sylwestrowa noc, wszyscy się bawią. Na ulicę wychodzi gromada pijanych i agresywnych ludzi. Strzelają petardami w przejeżdżające ulicą samochody. Mają kije bejsbolowe, którymi uderzają w samochody. Robi się strasznie, kierowcy boją się o swe bezpieczeństwo, usiłują stamtąd uciec, wycofać się. Starszy mężczyzna wracający z pokazu sztucznych ogni z żoną i wnukiem jest w jednym z atakowanych samochodów, usiłuje uciec, a po chwili zauważa leżącą kobietę. To on jest podejrzany o jej potrącenie. Karetka zabiera ją do szpitala. Okazuje się, ze była w bardzo zaawansowanej ciąży i miała ponad dwa promile alkoholu we krwi. Ranna kobieta umiera, lekarze próbują ratować dziecko. Ostatecznie okazuje się, że na samochodzie podejrzanego nie ma śladów potrącenia kobiety, ale są ślady kijów bejsbolowych. Policja próbuje zrekonstruować przebieg wydarzeń.

Warszawa. Kilka dni przed świętami. Pijana kobieta przejeżdża z ogromną prędkością przez rondo u zbiegu Alei Jerozolimskich i Marszałkowskiej. Zahacza o tył jadącego prawidłowo samochodu, traci panowanie nad kierownicą, samochód ląduje w wyjściu z podziemnego przejścia. Kobieta ma promil alkoholu we krwi. Następnego dnia zostaje zwolniona, a i tak ma ogromne pretensje, że sąd zażądał zwrotu paszportu, ponieważ psuje jej to plany świątecznego wyjazdu. Tym razem nikt nie zginął. Kobieta jest jednak recydywistką. Nie ma prawa prowadzić, ponieważ sąd zabrał jej prawo jazdy za jazdę po pijanemu, choć wyrok nie jest jeszcze prawomocny.
Na filmach prezentowanych w mediach, twarz kobiety jest zasłonięta, ale słyszymy jej wypowiedzi. Mówi z dość dziwnym akcentem i dość dziwnie. Uzasadniając swą potrzebę wyjazdu na święta stwierdza, że nie jest „egoistyczną osobą, żeby święta samemu spędzać”. Sprawia wrażenie, że nie do końca rozumie słowa, których używa.
izabella.c
Czy zatrzymana za jazdę po pijanemu Izabella Ch. widnieje również na zdjęciu z policyjnych listów gończych w USA? Trudno to stwierdzić jednoznacznie, ale podobieństwo jest spore.

Corocznie w Polsce ginie ponad trzysta osób zabitych przez pijanych kierowców. Liczba wypadków spowodowanych przez pijanych sięga zwykle liczby 3 tysięcy. Liczba zatrzymanych pijanych kierowców w zwyczajny weekend potrafi sięgnąć tysiąca. Charakterystyczne jest siadanie po pijanemu za kierownicą osób, którym zabrano już prawo jazdy za to samo przestępstwo. Zagrożenie także stwarzają pijani piesi i rowerzyści, jednak w wypadkach zwykle giną oni sami. Trzy powyższe przykłady stanowią przyczynek do klinicznego więc obrazu polskiego alkoholizmu.
Najgorsze jest jednak to, że wciąż panuje społeczne przyzwolenie i łagodne traktowanie pijanych kierowców w sądach. Niejeden skazany sprzed sądu odjeżdża samochodem, choć nie ma do tego prawa. Orzekane są zwykle kary w zawieszeniu, które naprawdę nie stanowią żadnej dolegliwości dla sprawcy. Nie orzeka się nawiązek, wysokich grzywien, ani nawet pracy przymusowych. Przecież sędzia też człowiek i czasem wypije.

Oceń felieton

8 komentarzy “Śmierć jedzie szybciej”

Możliwość komentowania została wyłączona.