Określenie syndrom oblężonej twierdzy jest znanym pojęciem stosowanym w psychologii i socjologii. Bardzo często objawy zachowania tak nazywanego możemy zaobserwować u silnie zideologizowanych grup społecznych i mniejszości (szczególnie religijnych). Wywoływanie syndromu oblężonej twierdzy leży przede wszystkim w interesie przywódców, którzy w ten sposób konsolidują wspólnoty. Polega to z grubsza na wywoływaniu poczucia zagrożenia wśród członków wspólnoty ze strony świata zewnętrznego. Świat zewnętrzny jest zły, zatem trzeba się przed nim bronić lub nawet atakować, by atak agresora uprzedzić. Tak działają władze komunistycznej Korei Północnej, aby odwrócić uwagę od faktycznych problemów, głodu i nędzy panujących w kraju. Tę samą metodę stosuje od lat Tadeusz Rydzyk na falach swej rozgłośni radiowej, wpajając słuchaczom przekonanie, że katolicy w Polsce są prześladowaną mniejszością, która musi się konsolidować i walczyć o swoje elementarne prawa. Dokładnie tę samą retoryką posługuje się Jarosław Kaczyński i politycy z jego ugrupowania. Retoryka nazywania Polski kondominium rosyjsko-niemieckim, głoszenie zdrady narodowej popełnionej przez obecne władze, wpajanie poczucia bezradności, wykrywanie rzekomych dowodów zamachu w Smoleńsku też ma służyć zjednoczeniu grupy społecznej, która stanowi elektorat PiS.
Zbliża się kolejna rocznica katastrofy lotniczej w Smoleńsku i dziś już wiadomo, że po raz kolejny będzie ona wykorzystana do tego, by miotać oskarżenia o zamach, zarzucać zdradę narodową i tworzyć przekonanie, że Polacy w swoim kraju stali się prześladowaną mniejszością. Oczywiście tzw. prawdziwi Polacy. Z tego względu informacja, że przedstawiciele komisji państwowej będą informować społeczeństwo oraz wyjaśniać rzeczowo i naukowo prawdziwe przyczyny wypadku w Smoleńsku, jest – moim zdaniem – najgłupszym pomysłem rządzących od początku tego roku. Większość z nas ma tego tematu serdecznie dosyć. Marzeniem większości jest aby smoleński wrak przerobić na żyletki i raz na zawsze zapomnieć o tym temacie w politycznych dyskusjach. Zaś wyznawców teorii zamachu nikt i nic nie przekona. Im więcej pojawi się dowodów, że to była zwyczajna lotnicza katastrofa spowodowana przez wiele czynników, od presji politycznej po błędy pilotów, tym bardziej zwolennicy tezy o zamachu będą przekonani o zamachu. Przypomina to słynną konferencję Ziobry z niszczarką. Najlepszym dowodem na przestępcze działania jest brak dowodów, bowiem dowody zostały zniszczone.
Pozwolę sobie zacytować zdanie sprzed paru lat na temat postaw ludzi po katastrofie smoleńskiej, że oprócz odruchów serca należy mieć jeszcze jakieś „odruchy” mózgu . Niestety tych ostatnich zdecydowanie brakuje zwolennikom spiskowej teorii zamachu. Czeka nas kolejna polityczna szopka na kolejną rocznicę. Kiedy to się skończy? Nawet najmłodsi czytelnicy tego tekstu nie dożyją tej chwili.
3 komentarze “Stan oblężenia”
Jak do tej pory nie przybył nawet jeden dowód, że to była zwyczajna lotnicza katastrofa. Jeśli Belfer takowy zna, chętnie się zapoznam.
Fajna logika ojczulku. Udowodnij, że nie jesteś złodziejem samochodów, chętnie bym zobaczył jakiś wiarygodny dowód.
Rydzyk twierdzi, że katolicy są mniejszością w Polsce. Mały ma ten Rydzyk mózg, jest on na pewno mniejszością w jego głowie, bo reszta to jakiś pustostan.