Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Zrozumieć kobietę

Przeczytałem kiedyś doskonałą amerykańska anegdotę doskonale obrazującą dzisiejszy temat. Niewiele amerykańskich rzeczy dziś mi się podoba, ale dowcipy są przednie, especially about lawyers.
Zaczynała się owa anegdota jak dobra baśń. Once upon a time w Ameryce żył dobry, sprawiedliwy, mądry oraz bogobojny człowiek (Yyy… i to był Amerykanin? przyp. autora). Bóg pragnął wynagrodzić jego wspaniałą postawę w życiu. Zjawił się zatem przed nim i zapytał, czego by sobie życzył w nagrodę.
Ów zaś, szczęśliwy i zawstydzony, padł na kolana i nieco się zacinając rzekł:
– Panie Boże, wiesz, że mam dwie niewielkie przypadłości, które utrudniają mi życie, boję się latać i boję się wielkiej wody, więc gdyby tak stąd na Hawaje była autostrada, mógłbym wreszcie odwiedzić to wspaniałe miejsce.
Pogięło cię dude – wrzasnął Bóg po amerykańsku – Ty wiesz co się będzie działo, jak nagle pojawi się autostrada z Frisco do Honolulu? Wymyśl sobie coś innego.
Zakłopotany mężczyzna przyznał Bogu rację, ale po chwili przyszło mu do głowy inne życzenie:
– Słusznie Panie Boże, to był zły pomysł, spraw zatem by, potrafił zrozumieć kobiety.
Nastała chwila milczenia, która mężczyźnie wydała się wiecznością, wreszcie Bóg odrzekł:
– Ekhm… to ilu pasmowa ma być ta autostrada?
Internet pełen jest żartów na temat nieporozumień między kobietami i mężczyznami, ale żaden nawet w jednej setnej nie jest tak dobry jak ten. Jest też sporo książek z naukowymi wręcz ambicjami, które mają objaśnić mężczyznom (głównie), jak próbować zrozumieć kobietę i porozumieć się z nią.
Zapewne większość czytelników pamięta najbardziej znany podręcznik z tego cyklu – „Mężczyźni są z Marsa, kobiety są z Wenus”. Jest to coś w rodzaju skomplikowanej instrukcji obsługi do software, które jest jeszcze bardziej skomplikowane i nie każdy przypadek jednostkowy da się przewidzieć. W zakresie zrozumienia mężczyzn za to, to rodzaj instrukcji do mało przydatnej, ale gadżeciarskiej zabawki, która zwykle się psuje.
Problem nie jest błahy, bo dotyczy wszystkich z wyjątkiem dzieci, a te kiedyś dorosną i też będą miały problem. Wyjaśnię to na jednym tylko przykładzie (bo w przeciwnym razie nigdy nie skończyłbym tego felietonu – przyp. autora). Gdy mężczyzna mówi, że jest głodny, to jest głodny. Zje coś, co upichci mu żona (kochanka, dziewczyna, narzeczona… whatever), ewentualnie coś w restauracji, barze, fastfoodzie. W ostateczności ugotuje coś sam i nie będzie z tego robić specjalnych problemów.
Gdy kobieta mówi: „jestem głodna”, może to oznaczać, że pragnie aby mężczyzna zabrał ją do restauracji, czasami będzie to znaczyć DO TEJ i ŻADNEJ INNEJ restauracji, tej w której wyznawaliście sobie uczucia (ale do cholery co to była za knajpa?), a czasami to będzie znaczyć, że chce zjeść coś, co przygotuje i poda jej mężczyzna, a czasami jeszcze będzie chodziło o konkretną potrawę. Niekiedy będzie to znaczyło, ze ma ochotę na pyszne lody, a innym razem, że pragnie tylko otrzymania przynajmniej kilku rozmaitych propozycji, po czym sama zabierze się za gotowanie, aby zabłysnąć nową potrawą. No i bądź tu mądry mężczyzno i domyślaj się.
Wbrew tabunom psychologów – moim zdaniem – problem nie polega na tym, że kobiety i mężczyźni źle zabierają się do tej bilateralnej komunikacji, ale że w ogóle próbują.
Taka historia powinna mieć jednak inny, bardziej optymistyczny morał. Jaki? Nie, nie, nie – wcale nie związany z seksem. Optymistyczne dla kobiet niech będzie to, że jednak mężczyźni będą się starali. A dla mężczyzn? Optymistyczne jest tylko to, że kiedyś przestanie wam zależeć, kompletnie. My mężczyźni jesteśmy prości.

Oceń felieton

4 komentarze “Zrozumieć kobietę”

Możliwość komentowania została wyłączona.