Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Klątwa neandertalczyka

Na polskiej scenie politycznej w ciągu ostatnich lat wystąpiło wielu aktorów. A ponieważ polityka to gra zespołowa, więc oceniamy raczej drużyny, czasami oczywiście zajmując się na co dzień bardziej ich liderami. Ostatecznie jednak pozostaje wynik zespołowy lub jego brak. Ponieważ moje teksty mają zwykle charakter polityczny i czytelnicy również należą do osób dobrze orientujących się w politycznych niuansach, postanowiłem ułożyć quiz.
Która partia polityczna w Polsce była wyrazicielką zdecydowanie fundamentalistycznych wartości religijnych? Dodam dla ułatwienia, że wartości religijne łączone były z patriotycznymi, a przez to obraz partii dla postronnych to ksenofobia, rasizm, zacofanie, a także wyraźna niechęć do zjednoczonej i wspólnej Europy.
Drogi czytelniku, nie bierzemy tu pod uwagę partii Prawica Rzeczypospolitej, bo jak słusznie orzekł Jacek Kurski, w polityce nie liczy się partia, która w całości zmieści się w sejmowej windzie. Kluczowe w moim pytaniu jest słówko „była”. Taką partią była Liga Polskich Rodzin. Tak, zdaję sobie sprawę, że wracam do zamierzchłej przeszłości, przywołując Człowieka Którego Nazywano Koniem. Partia Giertycha wielokrotnie miała za złe Prawu i Sprawiedliwości niedostateczne przywiązanie do wartości katolickich. Pamiętam nawet, ze ktoś wyjaśniał mi, iż partia braci Kaczyńskich jest nowoczesną europejską prawicą i religijny sztafaż jest potrzebny tylko ze względu na spore zacofanie sporej części społeczeństwa.
Co się stało z Ligą Polskich Rodzin? Przyjmując ją do spółki w rządzeniu, Kaczyński skompromitował ją i jej ideały, przejął jej wyborców i zmarginalizował do poziomu poniżej progu wyborczego. Jednak nie tylko. Gdy w moim pytaniu słowo „była” zastąpimy słowem „jest”, okaże się, że ideologia LPR przeniknęła do PiS. To prawie jak promieniowanie radioaktywne, nie widać, a zabija. Pewien mój znajomy po wybuchu w Czernobylu śmiał się ze mnie. Panie, jaka chmura radioaktywna – mówił – patrz pan, słońce świeci, co ta Wolna Europa straszy. I siedział całymi dniami na tym słoneczku. Parę lat później wykitował na raka.
No to następne pytanie. Która partia w Polsce, a szczególnie jej lider, miała wyraźne inklinacje do chwalenia epoki PRL. Wspominano czasem wręcz z rozrzewnieniem słynne PeGieeRy, budownictwo i państwowe fabryki. W partii było wielu dawnych funkcjonariuszy systemu i nie był to wcale wstydliwy temat. Nie. Nie i jeszcze raz nie. To nie był SLD, nie było to też Prawo i Sprawiedliwość.
SLD zawsze się od przeszłości odcinał i nazywanie członków tej partii postkomunistami zawsze było dla nich bolesne. Tak, oczywiście, ja wiem, że w pisowskim rządzie pracował sędzia Kryże, ale to trzeba umieć rozróżnić – dobry komuch i zły komuch. Złych komuchów w PiSie nie było.
No dobra – podpowiem – tą partią była Samoobrona. Prawda, że proste? Ale popatrzmy na ten sam mechanizm, który staje się jakimś fatum wiszącym na Prawie i Sprawiedliwości. Kaczyński doprowadza do kompromitacji Samoobrony, przyjmując ją do rządu, przejmuje jej wyborców, sprowadzając partię Leppera do jakichś śmiesznych dwóch procent. Za to Samoobrona mści się niewidzialnie przekazując PiSowi fluidy swej ideologii. Choć w zasadzie nie jest to ideologia. To raczej zasada permanentnego, antysystemowego sprzeciwu wobec państwa. Lepper blokował drogi, robił awantury pod sejmem, wysypywał zboże. Kaczyński robił awantury pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. Lepper groził (i nie tylko) przeciwnikom, Ludzie Kaczyńskiego niedawno wzywali do powieszenie Komorowskiego. Prezydenta Komorowskiego – przypomnę. Podobieństwa są aż nadto widoczne. Jak jeszcze dodamy słynne peany wygłaszane na cześć Edwarda Gierka – obraz staje się pełny.
Klątwa? To wygląda wręcz posępnie. Horror jakiś czy co? Samoobrona i LPR zza grobu przekazały PiSowi wszystko, co w sobie miały najgorszego. Przekazały mu chyba także swój tragiczny los i swoje odejście w niebyt. Dziś w jednym sondaży partia Kaczyńskiego spadła poza magiczny dotychczas próg 20%. Odchodzą z partii ci, którym jeszcze nie zdegenerowały się ostatnie szare komórki. Zastaje prezes z najwierniejszymi pretorianami. Jak Neron chwilę przed śmiercią, jak Napoleon na Świętej Helenie, jak Miś z Okienka po dziewiętnastej trzydzieści… oops, chyba się trochę zagalopowałem. Kto dziś pamięta Misia z Okienka.

Oceń felieton

9 komentarzy “Klątwa neandertalczyka”

Możliwość komentowania została wyłączona.