Kiedyś swastyki wymalowane na murach lub płotach dość szybko starano się zamalować. Ludziom było wstyd, że ktoś rysuje symbol ludobójstwa. Zbrodniarze spod znaku swastyki wymordowali miliony Polaków. Nie było też społecznego przyzwolenia na rasizm, antysemityzm i neonazizm. Przez dziesiątki lat miłośnicy Hitlera mogli sobie opowiadać dowcipy o Żydach uciekających przez komin jedynie po cichu w gronie zaufanych osób, na imieninach u wujka, który półszeptem ubolewał, że Hitlerowi się nie udało dokończyć holokaustu.
Dziś swastyki i antysemickie wyzwiska widoczne są na murach naszych miast dość powszechnie. Poza wyjątkami nikt nawet nie stara się ich zamazywać. Widnieją na ulicach, płotach, na wiaduktach kolejowych i ekranach dźwiękochłonnych wzdłuż niedawno wybudowanych autostrad. Goście przybywający do Polski autem lub pociągiem, mają sporą szansę zobaczyć hitlerowskie symbole. Zobaczyć je można również na rozmaitych meczach piłkarskich, zaczynając od jakiejś lokalnej klasy gminnej, po spotkania międzynarodowe.
Politycy partii konserwatywnych i uważających się za prawicowe, od lat kokietowali stadionowych bandytów, określając ich mianem młodych patriotów. Wspomagali się organizacjami skupiającymi nazistów, rasistów i antysemitów. Od lat doskonale wiedzieli, że ONR to organizacja faszystowska, niejaki Piotr Rybak wspomagał wiece wyborcze partii obecnego ministra. Złośliwością historii jest to, że Ziobro wspomagający się nazistami, jest ministrem sprawiedliwości. Minister rządzący policją mówi w sejmie, że urządzanie urodzin Hitlera i tort ze swastyką to wpadka wizerunkowa, a za groźniejsze uznaje protesty przeciw „miesięcznicom smoleńskim” i demonstracje kobiet w obronie swoich praw.
Nazistowscy „patrioci” rozzuchwalali się coraz bardziej od lat. Zapisane w ustawach ściganie za propagowanie nazizmu, stało się tylko pozorem. Ludzie propagujący symbolikę hitlerowską i nazistowskie poglądy bywali skazywani na kary wręcz symboliczne, a pewien prokurator nawet uznał, że swastyka to symbol szczęścia. Od wygranych przez partię Kaczyńskiego wyborów poglądy, których kiedyś należało się wstydzić, trafiły na salony. „Niech nikt wam nie wmówi, że niechęć do uchodźców jest zła” brzmiało jedno z przesłań partii rządzącej. Przedstawiciele władzy, od prezesa począwszy mówili o pasożytach roznoszonych przez obcych, inni posuwali się jeszcze dalej. Bycie antysemitą, rasistą stało się dozwolone. Przedstawiciele szowinistycznej organizacji ONR mówili wprost, że ich ideologią jest rasowy separatyzm, co jest wyłącznie łagodniejszą nazwą rasizmu. Prokuratura czyniła naciski na bardzo wysokim szczeblu by znany antysemita nie poszedł za swe czyny do więzienia.
Antysemici, rasiści, naziści nie są nieliczną grupą głupiej i nieodpowiedzialnej smarkaterii, która chce się wyszaleć, a potem im przejdzie. Poglądy takie sięgają do najwyższych szczebli władzy. To jest już potężna siła, która chce przekształcić Polskę w kraj autorytarny, w którym będzie obowiązywała neonazistowska nacjonalistyczna ideologia wsparta fanatycznym i prymitywnym katolicyzmem. A szanse, że tak właśnie się stanie, są coraz większe.