Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Droga bez powrotu

Pierwszego lipca 1946 w Kielcach zaginął ośmioletni chłopiec, znalazł się trzy dni później i najprawdopodobniej dla uniknięcia kary wymyślił, że został porwany. Wśród kieleckiej ludności pojawiła plotka, że Żydzi porywają i trzymają w piwnicy polskie dzieci. O ile można zrekonstruować fakty, o tyle trudno dziś dojść do motywów. Milicjanci, którzy poszli sprawdzić budynek, w którym mieścił się Komitet Żydowski, zachowywali się prowokująco i podsycali plotki. Można przypuszczać, że być może byli zainteresowani możliwością przeszukania budynku, bo po wojnie nadal krążyły rozmaite fantastyczne opowieści o bogactwie Żydów. Plotka rosła podsycana przez kolejnych ludzi aż wreszcie 4 lipca doszło do pogromu. Zginęło 40 osób. Przez wiele lat wokół tego wydarzenia panowała zmowa milczenia. Gdy wreszcie zaczęto się tym zajmować, dominującym elementem narracji była wersja mówiąca o celowej politycznej prowokacji Urzędu Bezpieczeństwa. I nawet gdyby tę wersję przyjąć za prawdziwą, choć bardziej prawdopodobne jest, że plotkę rozpowszechniali ludzie mający chęć zagarnąć rzekome złoto Żydów, to w pogromie uczestniczyli nie tylko żołnierze i milicjanci, ale również przynajmniej kilkudziesięciu zwykłych mieszkańców miasta.
W siedemdziesiątą pierwszą rocznicę pogromu media społecznościowe obiegła, udostępniana masowo przez tysiące Polaków, fałszywa i ewidentnie wymyślona w złej wierze informacja, że w Koszalinie podczas niedzielnej giełdy Arabowie, muzułmanie usiłowali porwać kilka kobiet usypiając je jakimiś środkami. Rzekomo zwabiano je możliwością kupna taniej odzieży. Nie trzeba być historykiem, by zauważyć przerażające podobieństwo zastosowanego mechanizmu rozsiewanej plotki i łatwo sobie wyobrazić, jakie mogłyby być tego konsekwencje.
Starożytni Rzymianie mawiali, że historia jest nauczycielką życia. Niestety od zarania cywilizacji, są idioci, którzy nie potrafią nauczyć się niczego i ludzkość powtarza te same błędy jak w jakimś potwornym chocholim tańcu. Przypomnijmy, że począwszy od 64 roku naszej ery, gdy w starożytnym Rzymie dokonano pogromu chrześcijan, w wyniku plotki oskarżającej ich o podpalenie miasta, za każdym razem działał ten sam mechanizm. Mówi się dziś, że to sam Neron kazał rozpowszechniać plotkę o podpaleniu Rzymu przez ludność chrześcijańską.
Na początku wieku XVI w Lizbonie dokonano masowego mordu od tysiąca do nawet czterech tysięcy Żydów, motywacją podburzających plotek była chęć wzbogacenia, bowiem atak został przede wszystkim skierowany przeciw najbogatszym. W 1182 roku w Bizancjum dokonano masakry łacinników, czyli chrześcijan wyznania rzymskiego. Motywem była konkurencja kupców miejscowych z kupcami z Italii. W latach 1917 – 1919 na Ukrainie dokonywano pogromów na Żydach, chcąc skonsolidować patriotycznie ludność ukraińską. Inicjatorem pogromów był tzw. Dyrektoriat. W 1992 roku w Indiach hinduiści zostali podburzeni i wymordowali kilka tysięcy muzułmanów. Oficjalnie motywy zbrodni były religijne. Zawsze znajdą się jacyś obcy – muzułmanie lub chrześcijanie, Żydzi lub Cyganie – na których można skierować gniew sfrustrowanego i nieszczęśliwego tłumu. Potrzebni są jedynie prowokatorzy, jak w piosence Jerzego Klesyka z 1981 roku.

Ja jestem pro, ja jestem prowokator.
Pionek historii, władzy trzon,
Co wyzwala w was emocje, burzy krew!
Ja funkcjonariusz nieuchwytny,
Po cichu zjawiam się i niknę,
I z igły widły robię, wodę z mózgu, ludu gniew!

Niekiedy rolę prowokatorów odgrywają pożyteczni idioci, jak ci, którzy tysiącami udostępniali idiotyczną rewelację na Facebooku. Jeśli do tego dodamy jeszcze koniunkturalny rząd, który podsyca lęki i fobie, aby rozzłoszczone tłumy wykorzystać przeciw swym przeciwnikom politycznym, to mamy gotowy przepis na tragedię. Historia uczy nas, że raz uruchomionej machiny nienawiści nie da się okiełznać. Politykom wydaje się, że łatwo zapanują nad rozmaitymi ekstremistami, a w rzeczywistości to oni zaczynają panować. Politykom Republiki Weimarskiej również wydawało się, że wykorzystają nazistów do zneutralizowania lewicy, a potem jakoś sobie poradzą. Nie poradzili sobie.

Głupota najlepiej przechowuje się w tradycji. (Ryszard Nowosielski)

Nic więc dziwnego, że lęki, fobie i nienawiść najlepiej rozwijają się w środowiskach konserwatywnych, prymitywnie religijnych i prostackich. Rząd Partii Jarosława Kaczyńskiego prowadzi kraj w złym kierunku. Rośnie nienawiść bezrozumnie skierowana do rozmaitych grup, a nawet pojedynczych osób mówiących innym językiem lub mających inny nieco wygląd. Liczba napaści z podłożem rasistowskim i ksenofobicznym liczy się w tym roku już w tysiącach. Są to nadal najczęściej chuligańskie wybryki, ale to tylko kwestia czasu, gdy oszalały z nienawiści tłum dokona pogromu. Na kim? Tego dziś nie wiadomo, ale idziemy drogą bez powrotu.

Oceń felieton