Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Palcem po mapie Houellebecqa

Dobry stary seksistowski Michel Houellebecq nadal jest w szczytującej formie. Nie wiem ki diabeł podkusił mnie, by kupić ebooka z powieścią „Mapa i terytorium”. Kosztował dziesięć złotych. Za te pieniądze miałbym całkiem przyzwoite portugalskie wino. Jednak moja namiętność czytania jest przynajmniej tak duża, jak Houellebecqa namiętność do oceniania rozmaitych cipek i muszę z tym żyć.

… przykro było patrzeć na tę piękność o budzących najwyższe pożądanie kształtach obok tamtej nieszczęsnej dziewczyniny, której pochwy prawdopodobnie nikt nigdy nie próbował odwiedzić…

Wbrew pozorom powieść nie dotyczy tylko rozważań na temat odwiedzin w rozmaitych pochwach. Bohaterem powieści jest malarz i fotograf, który zna angielski, co w przypadku francuskiego inteligenta samo w sobie jest niezłym wyczynem. Bohater dzięki swej niezwykłej lingwistycznej mocy może porozmawiać z irlandzkim taksówkarzem wiozącym go na lotnisko Shannon, a także z Japończykiem w hotelowej restauracji podczas pobytu w miasteczku Beauvais, gdzie znajduje się jedna z najsłynniejszych gotyckich katedr. To są te ciekawsze fragmenty powieści.
Pozwolę sobie na dygresję, którą dedykuję jednemu z moich przyjaciół. Czy zdajesz sobie – Drogi Czytelniku – sprawę z tego, że gdyby nie chrześcijaństwo, to by w Europie nie było wspaniałych gotyckich katedr?
Każdy z nas jest bohaterem powieści, która nie jest pisana, lecz snuta nitką czasu. Im dłużej żyjemy, tym bardziej ta powieść ta powieść robi się nudna i przewidywalna. Michel Houellebecq poszedł jeszcze dalej – samego siebie umieścił w powieści jako jedną z postaci. Powieściowy Houellebecq jest zagrzybionym pijakiem w permanentnej depresji.

Przepraszam, zaczynam być agresywny, to z powodu grzybicy. — Pod osłupiałym wzrokiem Jeda zaczął się drapać po stopach z taką zawziętością, że pojawiły się krople krwi. — Mam grzybicę, infekcje bakteryjne, ogólną egzemę, gniję za życia, ale nikogo to nie obchodzi, nikt nie potrafi mi pomóc, medycyna haniebnie mnie porzuciła, co mi pozostało? Drapać się, bez chwili wytchnienia drapać się, oto, czym stało się moje życie: niekończącym się seansem drapania.

„Cząstki elementarne” czytało się całkiem nieźle, choć nie przypisywałbym tej powieści znaczeń, jakich dopatrywali się krytycy literaccy. „Możliwość wyspy” to była beznadziejna powieść i ledwo ja zmęczyłem. „Mapa i terytorium” jest tak bardzo do dupy, że Houellebecq powinien wreszcie dostać tego literackiego Nobla, może wtedy przestałby pisać.

Oceń felieton