Schyłek średniowiecza to czasy trudne dziś do zrozumienia. Charakterystyczne było przede wszystkim opanowanie życia i umysłów ludzi przez coraz to bardziej zaborczy kościół. W Polsce, która nieco później przyjęła chrześcijaństwo i w której wciąż ścierały się wpływy wschodu i zachodu, te zjawiska były słabsze, zaczęły się na szczęście później i względnie szybko zniknęły pod wpływem ożywczych prądów humanizmu nadchodzących z Włoch i Francji.
W zachodniej Europie czas fanatyzmu rozpoczął się rozwijać wraz z nadejściem nowego tysiąclecia. Przejawem fanatycznej wiary stały się między innymi wojny krzyżowe. O ile tzw. rekonkwista na półwyspie iberyjskim – choć miała religijny charakter – była przede wszystkim wojną o ziemię i władzę, to późniejsze krucjaty były oczywistym wyrazem fanatyzmu religijnego.
O przyczynach każdej kolejnej krucjaty można dyskutować gorąco w gronie miłośników historii i na pewno znaleźliby wiele ciekawych faktów,snuliby rozmaite hipotezy.
Choćby dlatego,że europejskie rycerstwo pozostawiając na długie lata swe ubogie zameczki przypominające oborę zarówno wyglądem, jak i zapachem, udawało się w regiony, gdzie co prawda czasem walczono okrutnie i bez partonu, ale tez łupy zdobywane były na miarę baśni. Bliski wschód przeważał wówczas rozwojem nauki, architektury i poziomu życia, a zdobywane haremy, niewiasty odziane zwiewnie i pachnące…
… niejeden rycerz wracając po latach do swego kurnika, udawał, że zgubił klucz do zardzewiałego pasa cnoty swej małżonki, a po nocach niczym sukuby nawiedzały go hurysy z mitologii arabskiej. Paradoksalnie więc fanatyzm religijny budzony przez kościół, przyczynił się do upadku potęgi kościoła.
Na początku wieku trzynastego miały miejsce wydarzenia, które przyczyniły się do powstania legendy krucjaty dziecięcej. Gdzieś około 1212 roku w Niemczech pastuch imieniem Nikolas miał rzekomo wizję. Zorganizował i poprowadził do Italii tysiące dzieci, aby dzieci odbiły z rąk niewiernych Świętą Ziemię Chrystusa – Jerozolimę. Krucjata załamała się, gdy wbrew przepowiedniom Morze Śródziemne nie rozstąpiło się przed nimi. Drugim takim dziecięcym ruchem była we Francji inicjatywa niejakiego Stephena, który utrzymywał, że ma list Jezusa do króla Francji. Nie wiadomo kto i dlaczego był zainteresowany takimi wydarzeniami i rozniecaniem fanatycznych idei. Zbyt wiele czasu upłynęło. Wiadomo, że spośród tysięcy dzieci, które wyruszyły z domów, niewiele wróciło z powrotem. Pomarły w drodze z głodu i chorób, zostały sprzedane przez handlarzy niewolników, lecz do Jerozolimy nie dotarły. Dziś jest to symbol manipulacji i oszustwa dokonanego na niewinnych i naiwnych istotach. Krucjata dziecięca to symbol hańby kościoła, który nie powstrzymał tej masowej tragedii.
Dziś powtarza się historia. Na mniejszą skalę i tylko w kraju nad Wisłą. Prorok Antoni Macierewicz ogłasza, że wie o zbrodni popełnionej w Smoleńsku, przed pałacem prezydenckim zbierają się uczestnicy krucjaty w obronie krzyża – niech nas zabiją, a krzyż obronimy – mówi jedna z kobiet. W internecie zbiera się pospolite ruszenie tych, którzy wiedzą, że prezydenta zamordowali ruscy z Tuskiem. Nasz Dziennik, Gazeta Polska i Radio Maryja codziennie odnajdują nowe tropy – nic nie szkodzi, że nieprawdziwe. Przecież zawsze naród się najbardziej jednoczy w obliczu wspólnego wroga.