Mitologiczna Antygona była córką Edypa oraz siostrą dwóch braci, którzy po śmierci ojca mieli sprawować władzę w Tebach naprzemiennie. Jednak sprawujący władzę jako pierwszy Eteokles nie przekazał jej bratu Polinejkesowi. Ten zapewnił sobie pomoc zewnętrzną i na czele obcych wojsk najechał Teby. Obaj bracia w tej walce o władzę zginęli. Ich krewny Kreon, który został królem, Eteoklesa kazał pochować jak bohatera, obrońcę ojczyzny, zaś zdrajcę i najeźdźcę Polinejkesa kazał pozostawić na polu bitwy i zabronił urządzenia mu pogrzebu, co według wierzeń greckich oznaczało wieczną tułaczkę i brak możliwości wejścia do krainy zmarłych Hadesu. Dwie osierocone przez ojca, a potem przez braci, siostry zachowały się inaczej. Ismena uznała prawo Kreona, prawo królewskie, bowiem bała się sprzeciwić władcy. Antygona uznała, że nad prawem stanowionym przez króla ważniejsze są prawa boskie, nakazujące grzebać umarłych. Wyprawiła tajemny pogrzeb bratu – zdrajcy. Rzecz jasna nie dało się tego utrzymać w tajemnicy. Kreon ratując swój prestiż władcy skazał Antygonę na śmierć. Wówczas Hajmon, syn Kreona i narzeczony Antygony popełnia samobójstwo. Na wieść o śmierci syna popełnia samobójstwo też żona Kreona Eurydyka. Kreon zmusza więc poddanych do posłuszeństwa i potwierdza niezłomność swej władzy królewskiej, ale traci rodzinę i szczęście, bowiem podjął decyzję nakazującą łamać prawa boskie i za to został ukarany.
Historia Antygony stała się kanwą dla klasycznego dramatu Sofoklesa napisanego pięć wieków przed naszą erą. Do dziś uważa się, że jest to jeden z najwybitniejszych dramatów i nieustannie jest wciąż wystawiany na scenie. Osią dramatu jest konflikt pomiędzy prawem królewskim, dziś byśmy nazwali je prawem państwowym, stanowionym przez ludzi – a prawem boskim, co dziś raczej skłonni bylibyśmy nazwać prawem naturalnym lub nawet podstawowymi prawami człowieka. Sofokles prowadząc fabularną nić swojej klasycznej tragedii jasno chciał dać do zrozumienia, że prawo stanowione przez człowieka nie może górować nad naturalnym. Że łamiąc to ostatnie, nawet w patriotycznym celu, władca musi ponieść klęskę w wymiarze ludzkim.
Lat temu ponad czterdzieści, gdy byłem uczniem liceum, wraz z grupą koleżanek i kolegów postanowiliśmy przedstawić historię Antygony. Dla nas wymowa tagedii była oczywista. Antygona była ikoną sprzeciwu wobec władzy. A jednocześnie ten dramat jako typowy przykład maski historycznej, nie powodował podejrzliwości ludzi dorosłych, od których zależało, czy będziemy mogli ten dramat pokazać. Nasza wersja była uwspółcześniona. Poza Antygoną, która występowała w klasycznym stroju greckim, pozostałe postacie były ubrane w stroje współczesne. Jedynym elementem scenografii był stary, zabytkowy wręcz fotel, który grał tron Kreona. Nasza inscenizacja mówiła widzowi, że oto ma przed sobą starożytną tragedię, która ma oczywiste odniesienia do współczesności. Tragedię ponadczasową. Pamiętam, że sporo się napracowałem przerabiając scenariusz dramatu tak, aby postacie mówiły całkiem współczesnym językiem. Również muzyka, którą wykorzystaliśmy jako tło, była muzyką naszego pokolenia. Dziś z perspektywy czasu wiem, że nie stworzyliśmy dzieła genialnego, ale przybywali na nasze przedstawienie uczniowie innych szkół średnich w mieście i to nie z obowiązku, bowiem nasza działalność była na prawdę pozalekcyjna, a przedstawienia odbywały się wieczorami.
Antygona była dla nas symbolem sprzeciwu wobec autorytarnej władzy i nie mieliśmy wtedy pojęcia, że od dawna ta tragiczna postać dramatu greckiego jest symbolem obywatelskiego nieposłuszeństwa. Sprzeciwu, który nie używa przemocy, ale przeciwstawia się prawu stanowionemu przez autorytarną władzę, która łamie prawa naturalne i prawa człowieka. Dziś Antygona jest patronką obywateli z białymi różami, którzy stają na przekór władzy, którzy sprzeciwiają się seansom nienawiści urządzanym przez partię, której Kreonem jest mały zakompleksiony człowieczek. Władza jest jedynym fetyszem, dla którego on jeszcze oddycha.