Nienawiść, zemsta, okrucieństwo są tymi cechami człowieka, które – wbrew humanistycznym nadziejom różnych epok – wciąż determinują losy ludzkości. I gdy już wydaje się, że rozum zwycięża, zawsze znajdują się kolejni kandydaci na przywódców, którzy postanawiają te cechy gatunku ludzkiego wykorzystać dla własnych celów. Aby zdobyć władzę. Bo to nie seks, nie bogactwo, ale władza jest tym pragnieniem, które w ludziach potrafi zabić wszelkie hamulce.
W przeszłości wymarło wiele wspaniałych gatunków, a my nie będziemy pod tym względem stanowić wyjątku. – pisał Desmond Morris w swej słynnej i dziś kultowej już książce „Naga małpa”. I jeśli się tak kiedyś stanie, to przyczyną będzie właśnie to, że jedni do nienawiści, zemsty i okrucieństwa podżegają, a inni nienawiścią, okrucieństwem i zemstą się żywią. Długo myślałem, jak przedstawić w sposób dostatecznie przekonujący to zagrożenie. Aby mocno i wyraźnie wstrząsnąć czytelnikiem, aby spostrzegł zagrożenie. Nie potrafiłem tego zrobić przez lata. Aż przypadkiem trafiłem na tekst w prasie z tak zwanej prowincji. Z procesu, w którym sądzono zbrodnię nienawiści. Sądzono wykonawcę zbrodni, ale nie osądzono tych, którzy do niej podżegali. Przeczytajcie sami.
Ja wiem, że nasza ojczyzna miała różne ciężkie czasy. Jak byliśmy pod zaborami czy okupacją, byli ludzie, którzy są patriotami, i tacy, którzy nimi nie są. Wiedziałem, że w czasach PRL-u było wielu wspaniałych Polaków. Niesprawiedliwe jest to, że żyją jeszcze ludzie, którzy doprowadzili do tragedii niejednej rodziny w Polsce. Powodzi im się dobrze i nie spotkała ich za to żadna kara.
Tata mi opowiadał. Pokazywał, że w takiej willi mieszkają…
Ja wiedziałem, że są jeszcze takie dwie osoby, które nie poniosły konsekwencji. Że one plują w twarz pomnikowi Polski Walczącej. Jak rok minął od śmierci taty, to ja postanowiłem, że muszę coś z tym zrobić. Bo ja wiedziałem to po swojemu, jako żołnierz w duszy, że to są zdrajcy narodu…
Byłem trochę wypity, ale nie pijany, poszedłem tam. Miałem różne klucze i próbowałem, czy będą pasować. Jeden pasował. Wszedłem po cichu i przez ciemny korytarz powoli dotarłem do pokoju. A ten stary tam stał, koło łóżka stał. I do mnie mówi. A co ty tu kurwa robisz? To wtedy dostał młotkiem i padł. A ja poszedłem do drugiego pokoju, tam gdzie spała jego żona. Nie zdążyła wstać. Dwa razy młotkiem dostała. Ona miała taką fryzurę z lat pięćdziesiątych, sześćdziesiątych, może siedemdziesiątych. Taką, jak mieli dygnitarze za lat komunistycznych…
Ja zabiłem tych ludzi, bo zdradzili Polskę i Polaków. Bo taka jest moja żołnierska dusza. Przy okazji spełniłem wolę ojca. Nikt mi nie kazał zabijać, ale za jego cierpienie…
Zabiłem tych starych, bo to była egzekucja. To są zdrajcy. Oni zdradzili ten naród. Jak byliśmy w ciężkich czasach pod okupacją radziecką, to oni byli po drugiej stronie. Oni byli za komunistami. Ja ich nie znam z tamtych czasów. Wiem o ich postawie z opowieści mojego ojca. Mój tato osobiście z ich strony niczego złego nie doznał, ale opowiadał mi ogólnie o ich złej postawie. Nie wiem, co oni dokładnie mieli robić przeciwko Polakom, bo to jest tajne. Ja dokonałem na nich egzekucji. I ja sam wydałem na nich wyrok. Wiedziałem, gdzie oni mieszkają, Ojciec pokazywał mi okna ich mieszkania. Mówił, że tam mieszkają zdrajcy, wiec w dniu rocznicy śmierci mojego taty przyszła mi do głowy myśl, żeby wykonać na nich wyrok…
A potem w lecie robiłem remont u takich jednych, oni na emeryturze są. Byli. Ta stara dobra była. Przynosiła słodkie bułki na drugie śniadanie. I kawę robiła. A jak był upał to po południu zimne piwo przyniosła. Ja im malowałem i gładź robiłem. Żeby tak nowocześnie było. Obiadem mnie zawsze częstowała, bo robiłem do wieczora. Myślałem, że to dobra kobieta. Ale raz powiedziała słowa, pod adresem mojego ojca, które zmieniły to wszystko. Ona obraziła mojego ojca wymieniając jego imię i nazwisko, jak również ludzi, którzy w ciężkich czasach walczyli o wolność. Obraziła patriotów…
Użyła jakiś dziwnych słów. Nie pamiętam ich. Nie używam takich słów. Nie potrafię ich powtórzyć. Dotarł do mnie jednak ich sens. Było to coś w rodzaju, jakby chciała mnie, kurwa, obrazić, albo co, kurwa, urazić. Byłem w szoku. Wychodziłem stamtąd spokojnie, a ona mi powiedziała te słowa, których nie rozumiem, w sensie, żebym nie myślał, że ja i mój ojciec ułożymy świat. Była też mowa o patriotyzmie. Generalnie ja te słowa odebrałem jako obraźliwe dla mnie i dla mojego nieżyjącego już ojca. To była chwila. Ja w tym momencie, kurwa, wybuchłem.
I dalej dobrze nie pamiętam. Ona coś chwyciła, jakby chciała mnie uderzyć i wtedy ja ją uderzyłem. Najpierw raz, a jej mąż zaczął krzyczeć, to i jego uderzyłem. Chyba młotkiem ich tak waliłem, a oni nie chcieli umrzeć. Tyle razy dostali, a wciąż leżeli i charczeli. Wciąż, kurwa, żyli. I wtedy ich podziabałem nożem z kuchni i wreszcie umarli. To też byli zdrajcy.
Tak, za młodego to byłem w organizacji. To była narodowa organizacja i patriotyczna. Dużo się wtedy o historii nauczyłem. Tej prawdziwej. Ja byłem wychowany w duchu patriotycznym, ale nikt mnie tak nie wychowywał – ja się po prostu taki urodziłem.
Na stronie regionalnego legnickiego portalu internetowego pojawiło się sprawozdanie z procesu, który się rozpoczął w Legnicy, a dotyczy wyjątkowo okrutnych morderstw. Autor Piotr Kanikowski nie tylko opisuje proces, ale też cytuje obszerne fragmenty zeznań mordercy.
Komentarz do “Bo taka jest moja żołnierska dusza”
Nie, nie może być aż tak źle…