Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

W obronie dzieci pociętych

Pani katechetka na lekcji religii pyta dzieci, co by zrobiły, gdyby dowiedziały się, że ich rodzice zabili braciszka lub siostrzyczkę. Na ulicy zostaje umieszczona wystawa ogromnych zdjęć pociętych na kawałki lub raczej poszatkowanych dzieci. Krew się leje, choć tylko nieliczni wiedzą, że to zwyczajna manipulacja, a czterdziestodniowy zarodek, czyli taki jaki według św. Augustyna staje się człowiekiem, równie dobrze może przypominać zarodek każdego innego ssaka. Tak się zresztą robi te zdjęcia.
Nikt nie pozwoliłby fanatykom z ekstremistycznych ruchów religijnych zrobić zdjęć z prawdziwej aborcji, więc mordują zwierzęta, aby mieć rzekomo prawdziwy materiał.
zarodek2
Zobaczcie drogie dzieci taki malutki dzidziuś jest u mamusi w brzuchu. W czasie aborcji się go zabija, rwie na kawałki szczypcami, a on biedny ma już główkę, rączki, nóżki. Tylko pani katechetka pokazuje wam zdjęcia małego słonika.
zarodek
Ludzki zarodek nie jest tak fotogeniczny i często przypomina bardziej jakiegoś gryzonia niż przyszłą istotę rozumną. Fotografowany jest w ogromnym powiększeniu, aby nieświadomi i manipulowani odbiorcy myśleli, że ma wielkość podobną do noworodka.
Polski patron obrońców dzieci pociętych (tak, celowo tak piszę), czyli Mengele polskiej ginekologii doktor Chazan, dokonał setek, jeśli nie tysięcy aborcji w czasach, gdy państwowa służba zdrowia była bardzo prymitywna, a chęć dokonania zabiegu w higienicznych warunkach i ze znieczuleniem oznaczała konieczność włożenia pliku banknotów do kieszeni dzisiejszych obrońcy życia. Chazan był zresztą znany przez wiele lat z nienawistnego i okrutnego stosunku do kobiet, które dopiero dziś po latach zaczynają mieć odwagę o tym pisać.
Dziś nie da się już zarobić na masowych skrobankach, więc Chazan zmienił poglądy.
Nie ma takiej potworności i takiego okrucieństwa, którego nie popełniłby pobożny człowiek w imię swojej religii. Więc nic się w Polsce nie zmieni dopóki miliony kobiet polskich nie przestaną dokarmiać pasożytów w czarnych sukienkach, którzy nie mają pojęcia o niczym, prócz paskudnych myśli w swoich tępych łbach i żywią się nieszczęściem narodu jak tasiemiec. Dopóki kobiety nie zmienią oblicza społeczeństwa, przestaną wysyłać swe dzieci i swych mężów na niedzielne pranie mózgu i na prymitywną manipulację podczas katechezy. Możemy sobie urządzać marsze, czarne, czerwone, a nawet zielone protesty, na których zgromadzi się nieliczna część bardziej światłego społeczeństwa. To miliony zwyczajnych kobiet muszą zrozumieć, że prawo do aborcji nie oznacza nakazu aborcji i że są manipulowane przez bandę otłuszczonych starców, którzy nigdy nikogo nie kochali, którzy nigdy o nikogo się nie martwili, którzy nigdy za nic nie byli odpowiedzialni.

5/5 - (1 vote)

Komentarz do “W obronie dzieci pociętych”

Możliwość komentowania została wyłączona.