Tegoroczne wybory samorządowe niewątpliwie zapiszą się w kronikach Trzeciej Rzeczypospolitej. Jednak, czy zostały sfałszowane? Czy całkowita kompromitacja informatycznego systemu wprowadzania i przesyłania danych z komisji obwodowych jest dowodem na fałszerstwa wyborcze?
Od lat nadal głosujemy tradycyjnie, bezpośrednio na kartkach papieru w siedzibie obwodowej komisji wyborczej. Karty głosowania wrzucamy do urny, a potem są one liczone przez kilkunastoosobową grupę ludzi, a wyniki są zapisywane w formie papierowych protokołów. Każdy system informatyczny – łącznie z tym tegorocznym skompromitowanym – ma wyłącznie funkcję pomocniczą. Komisje doskonale wiedzą jak należy przeliczać głosy „ręcznie”, bo zawsze może się zdarzyć, że gdzieś zepsuje się komputer, awarii ulegnie sieć zasilająca lub będzie przerwa w dostępie do internetu. A ponadto cała dokumentacja wraz z kartami głosowania jest archiwizowana i przewodniczący komisji szczebla niższego nie może zakończyć pracy, dopóki nie dopilnuje dostarczenia w sposób fizyczny kart i protokołów do odpowiedniej komisji nadrzędnej.
Jak zatem można dokonać fałszerstw wyborczych? Jedynym sposobem jest manipulacja kartami do głosowania. Żadne serwery – czy to ruskie, czy tuskie – nie mają znaczenia. Najprościej jest skrycie dostawiać krzyżyki do kart powodując, że głosy staną się nieważne. Jednak zorganizować taką akcję w skali całego kraju nie byłoby proste. Należałoby wtajemniczyć tysiące osób, a sekret należący do tysięcy szybko stałby się sekretem poliszynela. Żadna manipulacja elektroniczna nie ma sensu, a to dlatego, że w przypadku każdego protestu wyborczego wraca się do papierowych kart głosowania i liczy się wszystko ręcznie. Czyli każda manipulacja elektroniczna w takim wypadku musiałaby natychmiast wyjść na jaw.
Paradoksalnie awaria systemu komputerowego i długotrwałe ręczne liczenie głosów to najlepsza gwarancja rzetelności i prawdziwości ostatnich wyborów.
Jeśli zaakceptujemy niewiarygodne wyniki wyborów, Polska zostanie radykalnie przesunięta na wschód powiedział Jarosław Kaczyński, którego partia (według sondaży) wygrała te wybory z Platformą Obywatelską. Ten bon mot można porównać tylko z wcześniejszym, że nikt PiSu nie przekona, że czarne jest czarne, a białe jest białe. Skoro wygrywający wybory sugeruje fałszerstwa, to jest to co najmniej objaw schizofrenii politycznej. Szaleństwo prezesa jest zresztą zaraźliwe. Leszek Miller, który doprowadził SLD do stanu kompletnego rozkładu i stał się autorem największej klęski wyborczej tej partii, postanowił się przyłączyć do Jarosława Kaczyńskiego i wraz z nim żądać unieważnienia i powtórzenia wyborów.
SLD od czasu afery Rywina traci sukcesywnie poparcie. Było to powodem usunięcia Millera z kierownictwa partii i próby ratowania sytuacji przez młodszych – Olejniczaka i Napieralskiego. Wobec fiaska młodych wrócił Miller, który niegdyś zasłynął stwierdzeniem, że mężczyznę ocenia się w zależności od tego, jak kończy. Wygląda na to, że Miller skończył w politycznym wariatkowie, a jego partia zasiliła grono politycznych trupów wraz z „Twoim Ruchem” Palikota.
Swoją drogą to obydwaj panowie wykazali się ogromnym talentem i zaangażowaniem w zakresie doprowadzenia do kompletnego zniszczenia polskiej lewicy w czasie, gdy warunki ekonomiczne, społeczne i światopoglądowe sugerują, że mocna partia lewicowa jest potrzebna. To jednak jest temat na zupełnie inny felieton.
Totalna klapa systemu informatycznego nie stanowi żadnego powodu do podważania wyniku wyborów, co już wyjaśniałem wcześniej, ale jest dowodem, że lekceważenie nowoczesnej techniki lub traktowanie jej niejako w sposób magiczny kończy się kiepsko. Niewątpliwie Państwowa Komisja Wyborcza pod tym względem stała się żenującym przykładem.
Żenujące niestety są też zachowania polityków od lewej do prawej strony sceny politycznej, bo nawoływanie do unieważnienia wyborów lub skrócenia kadencji (która się jeszcze nie zaczęła) to pomysły rodem z Rosji, a nie Unii Europejskiej. Właśnie ze względu na takich idiotów prawo skonstruowane zostało tak, aby wybierani mieli możliwie najmniejszy wpływ na to, jak to się przeprowadza.
A co z tą podejrzanie wysoką liczbą głosów nieważnych? Czy nie jest to dowód na sfałszowanie wyborów? Nie. Jest to jedynie dowód na postępujące zidiocenie obywateli i braki w umiejętności czytania. Wybory samorządowe są zawsze najbardziej skomplikowane. Na jednej karcie są kandydaci na wójtów, burmistrzów lub prezydentów, na drugiej kandydaci na radnych, trzecia karta to kandydaci do powiatu i czwarta do sejmiku wojewódzkiego. Aby oddać głos ważny, trzeba wiedzieć jak, rozumieć podstawowe zasady wyborcze, zrozumieć, że karta do głosowania jest kartą pomimo to, że ma formę książeczki. Wystarczyło pomyśleć, że nie można oddać głosu jednocześnie na kandydatów wszystkich partii. Z drugiej strony nie zapominajmy, że coraz większa liczba wyborców celowo oddaje głosy nieważne, aby zademonstrować, że chcą głosować, ale nie odpowiadają im kandydaci.
Pomimo burdy urządzonej przez faszyzujący Ruch Narodowy i przedstawicieli Nowej Prawicy zasilonych przez najaktywniejszych wyznawców sekty smoleńskiej, te wybory są ważne, a o ewentualnym ich unieważnieniu nie będzie decydował ani pan Miller, ani pan Wipler, tylko niezawisły sąd.
20 komentarzy “Kto fałszuje wybory?”
Ja dodalbym jeszcze jedna wpadke p. Millera. Otoz przywolal on, w rozmowie z p. Pochanke, sytuacje na Ukrainie z okresu Pomaranczowej Rewolucji, mowiac, ze tam tez uniewazniono wybory i nowe wygral kto inny. Zapomnial tylko dodac, ze decyzje o uniewaznieniu tamtych wyborow podjal Sad Najwyzszy Ukrainy, a nie zadne gremium polityczne, jak to sie u nas chce zrobic, zapisy konstytucyjne majac gdzies. Sad sadem, ale sprawiedliwosc musi byc po naszej stronie, jak mowila babcia Pawlakowa. Oczywiscie faktem jest potworna wpadka PKW, zreszta nastepna stoi u bram – w maju sa wybory prezydenckie, a przetarg na ich obsluge informatyczna bedzie rozpisany w styczniu, czyli znowu 4 miesiace przed terminem. Teraz to nie znajda nawet studentki, ktora im to zrobi…A co do liczby niewaznych glosow – ja sie nawet ciesze, ze jest ich tyle. Po prostu nie chce, aby o moim losie decydowali ludzie, ktorzy maja problem ze zrozumieniem prostej instrukcji „jeden krzyzyk na jednej karcie” i mysla, ze to to samo co „jeden krzyzyk na kazdej karcie”.
Jak widać Miller nie zapomniał czasów, gdy jego partia – PZPR – ogłaszała kto wygrał i jaka była frekwencja i bardzo by chciał powrotu tych czasów. Swoją drogą to dołączenie się SLD do PiS jest całkiem efektownym samobójstwem politycznym. 🙂
Wybory prezydenckie są raczej niezagrożone. To bardzo proste wybory. Głosuje się na konkretne nazwisko, jest jedna mała kartka do głosowania. Gorzej będzie z parlamentarnymi.
Przypomnialem sobie wlasnie sytuacje z 1990 roku, kiedy Polska zmienila nazwe z PRL na RP. Otoz od razu na samochodach ludzie zaczeli zastepowac naklejki PL naklejkami RP. Oczywiscie takie naklejki byly kwestionowane przez zagraniczne policje, zwlaszcza niemiecka i nasz MSZ musial, uwaga, uwaga, wydac specjalny komunikat wyjasniajacy, ze PL to Poland and nie Polska Ludowa, a RP to Republic of the Philippines. To tak a’propos poziomu umyslowego czesci naszych rodakow. Dolary przeciwko orzechom, ze to wlasnie tacy postawili krzyzyki na kazdej liscie.
Podczas posiedzenia Miejskiej Komisji Wyborczej w Elblągu okazało się, że wyniki zsumowanych głosów na jednego z kandydatów do sejmiku wojewódzkiego, były błędne. „Dokonano korekty tego, na podstawie protokołu ROBOCZEGO, który nie znajduje się w kancelarii tajnej. Oznacza to, że Miejska Komisja Wyborcza w Elblągu, dopuściła do procedury, w której Obwodowa Komisja Wyborcza dokonała zmiany swojego protokołu, nie na podstawie ponownego policzenia kart, które zostały oddane przez wyborców, ale na podstawie swojego protokołu, który nie był chroniony nawet tajemnicą kancelarii niejawnej Urzędu Miasta w Elblągu.” – informuje Mariusz Lewandowski, członek Miejskiej Komisji Wyborczej w Elblągu
— czytamy w serwisie elblag24.pl.
Komisja nie zgodziła się jednak na jeszcze jedno przeliczenie głosów i sprostowanie nieprawidłowości. W związku z tym w ocenie Lewandowskiego wyniki tak do rady miasta, jak i te na prezydenta Elbląga mogą być po prostu nieprawidłowe. O głosowaniach do rady powiatu i sejmiku wojewódzkiego nie wspominając.
Przewodniczący MKW w Elblągu, sędzia Bober oświadczył ze szczerością:
Byliśmy zbyt zmęczeni, aby głosy liczyć starannie.
Wspomniany sędzia Bober po prostu przyznaje, że do protokołów roboczych z wyborów samorządowych w zasadzie każdy ważny urzędnik może mieć dostęp. Tak samo jak do pieczęci Miejskiej Komisji Wyborczej!
Bober uznał również, że nie trzeba zaznaczać w protokołach wszystkich informacji o nieprawidłowościach, jakie miały miejsce przy wyborach.
Podniesionym tonem zwracając się do Mariusza Lewandowskiego, bagatelizuje, że urny bez plomb czy brakujące karty do głosowania, to żaden problem, a zaznaczanie tych faktów w protokołach, dla członków komisji oznaczałoby jedynie więcej pracy…
— relacjonuje serwis elblag24.pl,
Życzy Pan sobie aby kontynuować?
To jeszcze nie daje podstawy, Pańskim zdaniem, aby obywatele wątpili w wiarygodność wyników tak prowadzonych wyborów?
@mk Ciężko się zgodzić, bo według tej logiki wybory do PE powinien wygrać Ziobro z SP. Raczej zgodzę się z Belfrem, ze było to świadome działanie głosujących. Jeśli chciałem wybrać na radnego /wójta, burmistrza, prezydenta /konkretną osobę, zaś działania wszystkich krajowych elit budzą taki niesmak, że nie chcę nikogo poprzeć, ale razem z innymi kartami do głosowania dostałem dwie dodatkowe karty, to celowo oddaję nieważny głos w wyborach do sejmiku /, zauważcie, że ilość nieważnych głosów w wyborach do rad powiatów była znacznie mniejsza/. Być może dobrym rozwiązaniem były bo oddzielne kwitowanie odbioru każdej karty.
To jeszcze nie daje podstawy, Pańskim zdaniem, aby obywatele wątpili w wiarygodność wyników tak prowadzonych wyborów?
.
To daje podstawę by obywatele zgłosili te nieprawidłowości do odpowiednich organów lokalnych. I pozwolić lokalnemu sądowi na decyzję co z tym fantem zrobić.
.
Nie daje zaś w żaden sposób podstawy by uważać że wszedzie było tak samo, nawet jeśli takich „kwiatków” będzie więcej.
.
Dobrze by było gdyby wszyscy krzyczący za unieważnieniem wyborów zapoznali się z obowiązującym prawem, które wyraźnie mówi że nie ma czegoś takiego jak unieważnienie wyborów w całości. I że każdy przypadek należy rozpatrywać osobno w lokalnym dla tego przypadku sądzie.
Ale nie, wzorem epoki słusznie minionej, zmieniajmy prawo jeśli nie pasują nam efekty jego działania… jakoś niebezpiecznie blisko (choć niektórzy to przewidywali już dość dawno) się robi od PiS do SLD.
.
Obowiązuje też takie prawo, że istnieje coś takiego jak PKW, która składa się z sędziów wskazanych przez prezesów trzech najwyższych organów władzy sądowniczej w Polsce.
Do zadań PKW należy m.in. nadzór nad przestrzeganiem prawa wyborczego, rozpatrywanie skarg na działalność okręgowych komisji wyborczych oraz komisarzy wyborczych, ustalanie i ogłaszanie wyników głosowania i wyników wyborów w zakresie określonym przepisami szczególnymi kodeksu, itp.
Ja osobiście uważam, że sędziowie z PKW nie są odpowiedzialni z
prawnego punktu widzenia ani za awarię systemu elektronicznego, ani za przebieg procedury wyłaniania podmiotu, który jest autorem tego systemu.
Odpowiedzialne za to jest KBW (Krajowe Biuro Wyborcze)
Tymczasem skoro to sędziowie zmuszeni są podać się do dymisji.
http://wpolityce.pl/polityka/223048-cala-panstwowa-komisja-wyborcza-podala-sie-do-dymisji-dziewieciu-czlonkow-porzuca-stanowiska
To jak wierzyć, że sędziowie okręgowi dobrze wykonają swą pracę?
Chciałbym też wierzyć, że mamy naprawdę niezawisłe sądy.
Ale i też odważnych obywateli, którzy protesty do sądu odważą się złożyć.
To, że każdy przypadek należy rozpatrywać osobno w lokalnym dla tego przypadku sądzie przesądza o tym,że nigdy nie uda podważyć się wyników wyborów. Żadnych wyborów. Choćby było 100% głosów nieważnych.
Jak to było?
Sąd, sądem, a sprawiedliwość po naszej stronie.
PS
Pisemny protest przeciwko ważności wyborów do danej rady, przeciwko ważności wyboru konkretnego radnego, lub wójta, burmistrza, prezydenta wybranego w pierwszej turze, może być wniesiony w ciągu 14 dni od dnia wyborów.
Mija już tydzień od dnia wyborów, a wyników niet. Jak tak dalej pójdzie to braknie czasu na składanie protestów. Ubywa też czasu na analizę wyników, aby potem protestować.
Obecna ekipa rządząca nigdy nie odda władzy pokojowo.
Gdyby wyborcy PIS potrafili prawidlowo wypelnic karty do glosowania to ta partia moglaby odniesc sukces wyborczy , a tak znowu dupa blada ale jaka partia tacy wyborcy.Niby tacy patrioci , wiedza jak poprowadzic Polske aby stala sie nieomal potega swiatowa , krajem wiecznej szczesliwosci a nie potrafia poprawnie oddac glosu.Ponownie te glupie lemingi wygraly a przeciez to niemozliwe zeby tacy glupcy mogli oddac prawidlowo swoj glos . Niemozliwe to na pewno Kopacz , Tusk i chlopy z PSL sfalszowali wybory , tylko gdzie byly te tysiace obserwatorow z jedynie slusznwj partii?
Tymczasem skoro to sędziowie zmuszeni są podać się do dymisji.
.
To teraz jeszcze powiedz nam, kto najgłośniej żądał dymisji PKW…
Podali się do dymisji a potwierdzą ważność wyborów. I kto im co zrobi?
Zaraz po dymisji powinni opuścić PKW i nigdy nie wracać a wyniki winni żyrować nowi sędziowie.
PS
Wyniki ogłoszone, ale nadal ich zweryfikować nie można.
Na stronie PKW dane o frekwencji z poprzedniej niedzieli.
Jak tak będzie jeszcze tydzień, to na protesty wyborcze będzie za późno.
Podali się do dymisji a potwierdzą ważność wyborów. I kto im co zrobi?
.
A co ma jedno do drugiego? Czy powodem dymisji były zafałszowane wybory czy raczej coś innego?
.
Zaraz po dymisji powinni opuścić PKW i nigdy nie wracać a wyniki winni żyrować nowi sędziowie.
.
Kpisz czy o drogę pytasz? Kto rozsądny i odpowiedzialny, z marszu, podpisze protokoł który sporządził ktoś inny? A gdyby nowi sędziowie mieli sprawdzać wszystko od początku, to dopiero byłby krzyk, że już tyle czasu po wyborach, a jeszcze nie ma wyników…
Czy sędzia, który podał się do dymisji może nadal orzekać?
To jest pytanie.
Może w ten sposób się asekurowali.
Na dzień dzisiejszy, to co ogłosili nadal nie da się zweryfikować.
PS
W TVP Info najważniejszą informacją jest wypadek polskiego autobusu w Niemczech. Nikt nie zginął.
Albo nie są pewni tych wyników, albo nie chcą ludzi drażnić.
Czy sędzia, który podał się do dymisji może nadal orzekać?
.
O ile pamiętam to Czaplicki podał się do dymisji z datą zakończenia prac komisji. I w takiej formie dymisja została przyjęta. Jak zwykle kombinujesz i jak zwykle bez sensu…
Swoją drogą tak załatwiona sprawa dymisji świadczy IMVHO o odpowiedzialności, bo przecież mógł „pizgnąć” wszystko w kąt i powiedzieć „nie podoba się? Chcecie dymisji? OK, odchodzę, a wy róbcie sobie sami porządek z tym wszystkim…”
Jak widać, kolejna mutacja father bossa ma duże problemy ze zrozumieniem podstawowych zasad obowiązujących w czymś bardziej skomplikowanym niż lokalna piwiarnia.
Każdy, kto składał dymisję, wie, a i dla innych nie jest to wiedza tajemna, że w praktyce składa się dymisję z datą określoną w przyszłości, a więc piastuje się stanowisko do czasu, gdy zostanie mianowany następca lub czasem do momentu wykonania określonego zadania. Nigdy to nie jest tak, że zabiera się swoje zabawki i idzie do domu pięć minut po ogłoszeniu decyzji.
Dziś panowie z PiSu nie potrafią ogarnąć jeszcze tego, ze choć w skali kraju wygrali z PO, to mają mniej mandatów. Zbawca Polski oznajmił, że 13 grudnia wyprowadzi Wolaków na ulicę z hasłem, że się nie zgadzają na fałszowanie wyborów.
Zapewne dołączy do nich Miller z SLD. Przedstawiciel tej ostatniej partii dziś oznajmił, że wprawdzie wybory nie zostały sfałszowane, ale należy je powtórzyć. A może powtórzymy całe ostatnie 25 lat? Może wtedy uda się Millerowi z Kaczyńskim razem zatańczyć na grobie Blidy?
Skandaliczna postawa najważniejszych postaci wymiaru sprawiedliwości. Prezes Trybunału Konstytucyjnego, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego i I prezes Sądu Najwyższego wydali wspólne oświadczenie, w którym stwierdzili, że nie ma mowy o żadnych poważnych nieprawidłowościach wyborczych. Zrobili to, nie znając faktów i przed upływem terminu składania protestów, a więc nie opierali się na faktach, ale na politycznym zapotrzebowaniu. Taka postawa dyskwalifikuje wszystkich troje jako szefów naczelnych instytucji wymiaru sprawiedliwości.
Powstaje pytanie, czy nie jest to wywieranie bezprawnego nacisku na sędziów, do których trafią protesty wyborcze.
Gratuluję nowego prezydenta!
Teraz w Słupsku wazelina będzie najtańsza.
He,he,he…
Teraz w Słupsku wazelina będzie najtańsza.
.
Tani dowcip i jak zwykle nietrafiony:
http://www.finanseosobiste.wprost.pl/ar/483029/Mieszkancy-Slupska-o-Biedroniu-Wybieralismy-czlowieka-na-prezydenta-a-nie-do
Jeszcze Biedroń nie zaczął urzędowania a już mówi o nim się na świecie. I własnie ludzie w Stanach i w Japonii dowiedzieli się że Słupsk istnieje… Jeśli Biedroń mądrze wykorzysta ten kapitał medialny to zyskaja na tym wszyscy mieszkańcy Słupska.
Gdzie mój wpis Belfer?
Czyżbyś był w jakiejś komisji wyborczej?
Czas dopisał konkluzję.
„Co się stało z rekordową liczbą ok. 2 tys. protestów wyborczych, które złożono do sądów okręgowych. Zebrano dane ze wszystkich 45 sądów. Odnotowały one 1949 skarg na wyniki głosowania we wszystkich szczeblach samorządu.
Do dziś rozpatrzono 1737. Za zasadne sądy uznały 48. Znalazły w nich uchybienia, które mogły mieć wpływ na wynik wyborów. Dlatego nakazały powtórzenie głosowań do rad gmin, ale nie całych, tylko w poszczególnych okręgach.”
I tyle zostało z pisowskiej teorii spiskowej.