Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Jajko czy kura

Nasi prasłowiańscy protoplaści, którzy zamieszkiwali dawniej tereny Polski, mieli swoje pogańskie wierzenia związane z naturalnymi dla ludzi pierwotnych kultami zjawisk przyrody. Niewątpliwie rytuały wiosenne należały do radosnych, bo budząca się do życia natura nastrajała optymistycznie. Zwyczaj barwienia jajek, głównie na czerwono – ponieważ czerwień, kolor krwi jest symbolem życia – z trudem i powoli był w późniejszych wiekach przyjmowany przez chrześcijaństwo. Kapłani nie potrafili wykorzenić pogańskiego zwyczaju, ale obawiając się wpływów szatana, wprowadzili zwyczaj święcenia pomalowanych jaj. Tak zapoczątkowano dzisiejszą tradycję święcenia pokarmów w Wielką Sobotę.
Wśród wielu świątecznych zwyczajów większość ma jakieś korzenie pogańskie związane z wiosennymi rytuałami.
Tegoroczna Wielkanoc obfituje w publiczne wypowiedzi hierarchów Kościoła. Mówią oni przede wszystkim o antyklerykalizmie, atakach na duchowieństwo i walce z chrześcijaństwem. Paradoksalnie ataki te mają być gorsze niż w czasach rządów komunistycznych. Jest w tym nawet ziarenko prawdy. W okresie PRL niepochlebne artykuły o sprawach związanych z duchownymi ukazywały się z rzadka w prasie, a rzesza wiernych stała murem za swymi pasterzami nawet, gdy zauważali złe rzeczy. W zasadzie nawet można powiedzieć, że władza z Kościołem wypracowała pewien modus vivendi, który zezwalał na propagowanie ateistycznej kultury i literatury w rodzaju powieści „Szerszeń”, a także krytyczne publikacje w aspekcie historycznym, ale bez wywlekania na światło dzienne bieżących kleszych grzeszków. Grzeszki te zresztą były pożyteczne, bowiem władza zyskiwała dzięki nim informatorów w sutannach.
Dziś Kościół jest atakowany przez samych wiernych, którzy oczekują, że kapłan będzie przedstawicielem Chrystusa, a nie żądnym dóbr doczesnych sybarytą. Czy to znaczy, że biskupi mają podróżować po swych diecezjach na osiołkach? Biskup Szlaga rzekł nawet: Trudno byłoby te podróże odbywać samochodem lichym, syrenką czy maluchem, jak to by chcieli niektórzy dziennikarze. Jednak pomiędzy syrenką i maluchem, a rolls roycem i maybachem jest ogromna rozpiętość i cała gama zwyczajnych porządnych samochodów, które nie są synonimami luksusu. Cienka ta manipulacja pana biskupa.
Trwa antykatecheza tego świata, panoszy się w pewnych mediach, a często i w domowych dysputach myślenie chore, zlaicyzowane, błądzące po marginesach życia Kościoła i wspólnoty kapłańskiej – oburza się inny pomorski biskup Sławoj Głódź. Oburza się na swoje owieczki, bo owieczki winne trzymać gębę na kłódkę, a nie dyskutować o kochankach księdza.
Gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać, że pojawiają się też głosy kapłanów zatroskane właśnie zachowaniem samych kapłanów, ale są w mniejszości. Nad cała wielkanocną wrzawą dominuje głos biskupa Głodzia: Trwa napinanie przez media antynarodowej i antykościelnej fobii aż do granic histerycznego obłędu, którego celem jest próbowanie społeczeństwa, kiedy tylko chwyci za bruk, by nas ukamienować w imię mniej lub bardziej sprawdzonych skandalicznych doniesień .
Czasy obrzędowego kamienowania chrześcijan jednak minęły bardzo dawno temu i dziś najwyżej złe nawyki księży wytykane są palcami, a to trudno zaliczyć do męczeństwa.
Skoro Wielkanoc, to i zajączek wielkanocny być powinien. W tym roku w charakterze zajączka wyskoczył z zarośli politycznych Jarosław Kaczyński i oznajmił, że będzie kandydował na prezydenta. Jakby to kogoś obchodziło.
Ponieważ święta to czas, gdy mamy trochę wolnego, możemy pomyśleć filozoficznie o życiu, więc – drodzy czytelnicy – proponuję materiał do ateistycznych rekolekcji.

Oceń felieton

7 komentarzy “Jajko czy kura”

Możliwość komentowania została wyłączona.