A według ciebie z jakiej przyczyny wyszliśmy z jaskiń? Bo niby była to kolektywna decyzja? /…/ Belfer, czekaj , czekaj! A gdzie załatwiłeś kwestię zejścia z drzewa?
prawdziwy berg*
Pamiętacie początek filmu 2001 Odyseja kosmiczna? Film zaczyna się w czasach prehistorycznych. Pewnego dnia pojawia się tajemniczy monolit. Ze zdumieniem wpatrują się weń koczujące nieopodal małpoludy, jak można się domyślać, symbolizują praprzodków gatunku ludzkiego.
Jak okazuje się z kolejnych wydarzeń w filmie, monolit ma tajemnicze właściwości. Później bowiem ludzkość znajduje drugi na Księżycu. Zafascynowane monolitem małpy stają się potem uczestnikami potyczki z innym plemieniem podobnych małpoludów. Jeden z małpoludów – jak się domyślamy, monolit był katalizatorem – chwyta za gnat obgryzionego do kości mastodonta i wywija nim w boju.
Film oglądałem w gronie znajomych. Studentów. Mieliśmy wówczas fascynujące wykłady Jana Drzeżdżona z teorii kultury i może nie tak fascynujące, ale erudycyjne ćwiczenia z tego przedmiotu z docentem, którego nazwiska nie pomnę. Jako przyszli poloniści zachwyciliśmy się paraboliczną wręcz metaforą. Genialne. Początek ludzkości, moment przełomowy w rozwoju, ukazany tak pięknie.
Wówczas wszystkim przemówiło do wyobraźni przesłanie filmu. Małpolud zaczął przeistaczać się w człowieka, gdy po raz pierwszy wykorzystał jakiś przedmiot jako narzędzie. W wersji pesymistycznej – jako broń. Poglądy jednak się zmieniają. Pozwolę sobie zacytować Cypriana Kamila Norwida:
Gdy z wiosną życia duch Artysta
Poi się jej tchem jak motyle,
Wolno mu mówić tylko tyle:
„Ziemia jest krągła — jest kulista!”
Wiosna przeminęła, mój światopogląd został w istotny sposób wzbogacony o wiedzę z wielu dziedzin. Rozmaite teorie filozoficzne, z których dziś już niewiele zostało w mojej głowie, na pewno przyczyniły się do rozlicznych moich rozważań na temat źródła ludzkiej natury. Szczególne znaczenie miała książka Desmonda Morrisa Naga małpa. Nie, żadnych poglądów z niej nie zaczerpnąłem. Jednak – pozwolę sobie na lekki kicz poetycki – była ona plemnikiem, który zapłodnił jajo mojej wizji świata.
Odszedłem od technokratycznej koncepcji istoty ludzkiej i dziś nie sądzę, że to używanie i wykonywanie narzędzi (broni) jest symbolicznym początkiem rasy ludzkiej. Według mnie tym przełomowym momentem, symbolem człowieczeństwa jest język. No i wylazł polonista…
Gdy w swej nauczycielskiej pracy, miałem przedstawić uczniom w sposób przystępny, krótki i symboliczny kilka informacji z historii języka, zaczynałem tak:
Wyobraźcie sobie, że pewnego razu nasz praprzodek małpolud zlazł z drzewa i pomyślał, że warto może pogadać z sąsiadem uczepionym sąsiedniej palmy.
Spowodowało to kiedyś problem ontologiczny, gdy na lekcji religii jakiś uczeń stwierdził: …a pan od polskiego to mówi „nasz przodek małpolud”.
Język jest kodem wielopoziomowym i dlatego umożliwia znacznie lepszą komunikację niż jakiekolwiek zwierzęce kody sygnałowe. A to właśnie umiejętność współpracy i przekazywania za pomocą języka dorobku pokoleń zdecydowało o tym, że to człowiek wygrał w tym wyścigu ewolucji. Zwierzęta mają instynkt, który jest swoistą matrycą dorobku pokoleń danego gatunku. Język stanowi sposób znacznie doskonalszy. Dzięki komunikacji człowiek mógł wytworzyć sensownie współpracujące społeczności, podnieść możliwość współpracy jednostek na wyższy poziom, aż wreszcie opuścić jaskinie. Ale to już materiał na zupełnie inny tekst.
—
* Inspiracją do powstania tego felietonu była dyskusja na portalu Dobre Państwo i żartobliwie mi zadane pytanie. A ponieważ rozważania na ten temat to zdecydowanie mój „koń na biegunach”, więc się rozpisałem. Z tym, że o jaskiniach to już w następnym odcinku. 🙂
5 komentarzy “Monolit”
Bzdury sadzisz chłopie. Piramidalne bzdury. Napisałeś, boś coś tam chciał napisać. Język jest kodem wielopoziomowym. Ha, ha, ha., cużeś chciał przez to powiedzieć, bo ja nie ponimaju. Może nie kumaty jestem.
Proszę a tu taka perełka:
„Język jest kodem wielopoziomowym i dlatego umożliwia znacznie lepszą komunikację niż jakiekolwiek zwierzęce kody sygnałowe.”
To dlaczego ludzie nie potrafią tak zrobić:
http://www.youtube.com/watch?v=xYl4m0xFcCU&feature=related
Panie father boss, pana nieuctwo jest porażające. Język jest kodem wielopoziomowym, bo na pierwszym poziomie składa się z głosek, jest ich tylko kilkadziesiąt, a mimo to można z nich zbudować kilkaset tysięcy wyrazów, które są drugim poziomem. Z wyrazów można budować zdania, których liczba sięga nieskończoności, to jest poziom trzeci. Na czwartym poziomie są budowane z tych zdań wypowiedzi, w których można odnaleźć dodatkowe poziomy, bo jest coś takiego, jak metafory.
Ciekawostkę przekazują nam biolodzy, którzy mówią, że w świecie przyrody oprócz człowieka kodem wielopoziomowym jest tzw. „taniec pszczół”. Jednak nie czyni to pszczoły kandydatem do nagrody Nobla, podobnie jak w pana przypadku posiadanie nóg nie powoduje zasadniczego kontrastu w stosunku do sardynki.
Belfer! jestem poruszona. Od dziecka pamiętam, ze reakcją na moje pytania było wetknięcie mi jakiejś książki w rękę i rejterada… A tu taka niespodzianka! Jednak się z tobą nie zgadzam. U podstawy rozwoju, według mnie, leży tak okrutnie rozprawiająca się z kotami, ciekawość. Gdyby nie ona to nie byłoby potrzeby wymiany myśli – tak sądzę. Sama pielęgnuję w sobie ten atawizm. Jak mnie interlokutor nudzi i nie ma nic ciekawego do omówienia to myślę tylko o tym jak się pozbyć buca, a nie konwersować na siłę.
@prawdziwy berg:
Naturalnie, że się ze mną nie zgadzasz. Moi znajomi technokraci dadzą się do dziś poćwiartować w obronie tezy przedstawionej przez Kubricka. Albowiem użycie narzędzi (broni) dawało szansę na przeżycie, umożliwiało skuteczniejsze polowanie, a w konsekwencji lepsze odżywianie, potem budowę siedliska obronnego, które chroniło przed drapieżnikami oraz wrogami ludzkimi.Nie sposób odmówić racji takiego poglądu.
Jednak obserwacje naukowe dowodzą, że zwierzęta „same z siebie” też potrafią użyć narzędzi. Słynny przykład małpy, która użyje kija, by strącić banany. Nie tylko zresztą naczelne potrafią pokazać taką sztuczkę.
Ciekawość jest na pewno ważnym motorem działania ludzi. Na pewno bardzo ważnym, ale nie jest czymś co nas wyróżnia, bowiem zwierzęta z natury również są ciekawe. Naczelne szczególnie.
Naukowcy próbowali sprawdzić, czy i jak zwierzęta potrafią się porozumiewać. Owszem, da się szympansa lub goryla nauczyć języka migowego i porozumiewać się na poziomie kilkuletniego dziecka, ale żaden gatunek małp nie wymyślił sam żadnego choćby prostego języka.
Tak więc pozwolisz, że z lubością będę pieścił swą teorię dalej. 😉
W końcu jestem polonistą.
Wtrącę też swoje trzy grosze.
Myślę, że Kubrick chciał przekazać coś innego. Bardziej metafizycznego. Nie chodzi o to, jaki był ów „początek ludzkości” ani o to, czy to narzędzia czy co innego zrobiło nas ludźmi. To raczej moment symboliczny, a tajemnica to właśnie monolit, „coś”, co używając Twojej metafory stało się tym plemnikiem zapładniającym ludzkość w ciałach czy umysłach małpoludów. Tak zresztą zostało to pociągnięte w dalszym ciągu: „2010: Odyseja kosmiczna”. Przynajmniej ja tak to odbieram. Coś, co kieruje ludzkością, popychając ją niejako w pewnym kierunku. Za sprawą monolitu dzieją się rzeczy niepojęte. To taki „palec boży”.
A ludzkość będzie mu uległa, dopóki nie zmądrzeje na tyle, aby go rozgryźć, cokolwiek by to miało znaczyć. A do tego jeszcze baaardzo daleko. Z „punktu widzenia” tego symbolicznego monolitu jesteśmy nadal tymi małpoludami, bijącymi się pomiędzy sobą, tylko zamiast kości w łapie mamy bomby atomowe i statki kosmiczne.