Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Kto spalił kota?

Od tygodnia wszędzie Palikot. W kiosku nie ma okładki bez Palikota, aż strach że go dadzą na rozkładówkę „Playboya”. W telewizji Palikot, albo przynajmniej Biedroń. O internecie to już w ogóle nie mówię, strach przysłowiową konserwę otworzyć.
Śmiesznie zrobiło się, gdy spora cześć polityków i komentatorów uznała za dowód dobrego wychowania obrazić się na posłów z Ruchu Palikota i jego wyborców.Jakże to tak, wybrać sobie takich ludzi znikąd, taka zbieraninę pod wodzą wariata z wibratorem i pistoletem? Obrazili się oczywiście Prawi i Sprawiedliwi, bo to jest dowód, ze to społeczeństwo jest przypadkowe. Przypadkowe społeczeństwo wybrało przypadkowych posłów. Jednak najbardziej obrazili się ci z SLD. O ile się dało zrozumieć pretensje tej nominalnej lewicy, to Palikot ukradł im antyklerykalizm. Bardzo zabawnie się zbuntował najlepszy biolog wśród posłów i jednocześnie najlepszy poseł wśród biologów – Stefan Niesiołowski. Zażądał by Palikota odgrodzić od reszty sejmu kordonem sanitarnym. Chyba mu się pomyliło z wykładem o karaluchach.
Na poważnie zaś, to sukces Ruchu Palikota powinien być dziś ostrzeżeniem dla polityków Platformy, PSL i SLD razem wziętych. Wasze wysiłki, aby czasem przypodobać się tzw. hierarchom kościelnym, zawsze spełzną na niczym. Panowie biskupi zawsze i tak poprą kurdupla, który odwraca kota ogonem, niż podejrzanych kosmopolitów z prawem jazdy, kartami kredytowymi, żonami i dziećmi. Trzeba wziąć pod uwagę, że po katastrofie smoleńskiej wiele się w Polsce zmieniło. O ile wcześniej przeważająca część ludzi była skłonna pobłażać przedstawicielom kościoła i wybaczać ich grzechy. Działo się tak w imię niepisanej tradycji, szacunku dla polskiego papieża, wdzięczności dla kościoła za wsparcie w okresie PRL. Zadziwiające, ze taki stan rzeczy trwał mimo agresywnej sekty Rydzyka, którego episkopat nie zamierzał poskromić, mimo coraz większej pazerności kleru i wybryków poszczególnych księży. Dopiero biskupie błogosławieństwo na sprofanowanie krzyża pod pałacem prezydenckim i decyzja pochowania marnego polityka na Wawelu przepełniła czarę. Jeśli mainstreamowi politycy nie wezmą tego pod uwagę, to przeżyją spore rozczarowanie za kilka lat.
Można kpić z Palikota i jego sejmowej ekipy, choć nie dowodzi to ani inteligencji, ani kultury. Można wątpić w autentyczność jego deklaracji. Można – całkiem słusznie – obawiać się drużyny Palikota w sejmie, bo są dość przypadkową i niesprawdzoną zbieraniną. Ponad połowa z posłów Ruchu Palikota to biznesmeni, a oni są znani z tego, że lubią pomagać… samym sobie. Jednak tylko idiota zlekceważy prawie półtora miliona zdesperowanych wyborców, którzy dobrze wiedzą czego chcą, a jeszcze lepiej, czego nie chcą.
Większość analityków i komentatorów przesadza dziś z zainteresowaniem, którym dziś otaczają posłów nowego ugrupowania, przy czym często jest to zainteresowanie jarmarczne. Skupia się na geju Biedroniu, feministce Nowickiej, transseksualistce Grodzkiej. Taki cyrk dla gawiedzi. O, popatrzcie, jacy jesteśmy nowocześni w Polsce, mamy nawet pedała w sejmie. A należałoby raczej poważnie zastanowić się, czy nowe ugrupowanie nie stanie się problemem tej kadencji, czy nie odegra roli podobnej, jak niegdyś Samoobrona? Czy awantury wokół sejmowego krzyża nie zdominują pracy sejmu? Czy politycy zrozumieli przewrót etyczny jaki się już dokonał i wciąż dokonuje w polskim społeczeństwie.
Na wiele pytań nie zna odpowiedzi nawet sam Janusz Palikot.

PS. Tytuł felietonu zaczerpnąłem z dowcipu wyborczego na stronie Joemonster.

Oceń felieton

8 komentarzy “Kto spalił kota?”

Możliwość komentowania została wyłączona.