Dawno temu mój pięcioletni wówczas młodszy brat wrócił z kościoła z płaczem. Okazało się, ze dał „na tacę” pięć złotych, które wcześniej dostał od ojca na słodycze. Zdziwiona rodzina jednogłośnie rzuciła pytanie: To po co dawałeś, jak teraz żałujesz? Na to zapłakany malec powiedział, że ten pan z tacą chodził i mówił: „płacić, płacić”. Wytłumaczyliśmy mu, że te słowa to „Bóg zapłać” i ofiara jest dobrowolna, ale cóż – pięciu złotych już nie było.
Od wielu lat mam wrażenie, że oczekiwania duchownych znacznie lepiej wyrażają się w słowach „płacić, płacić” niż „Bóg zapłać”. W niejednej parafii wierni są nie na żarty rozzłoszczeni roszczeniami swego pasterza. Niekiedy te pieniądze inwestowane są w okazałe świątynie, ale częściej w okazałe plebanie. Powszechny stał się zwrot ” co łaska, ale ostatnio dawano po pięćset” na pytanie o taryfikator rozmaitych kościelnych usług. Czasami zdarzają się chlubne wyjątki. Kilka lat temu na południu Polski niezamożni młodzi ludzie, którzy chcieli się pobrać, natrafili na finansową barierę w postaci proboszczów. Zarówno ten w miejscowości narzeczonego, jak i ten z miejscowości panny młodej, byli obaj bardzo wymagający finansowo. Młodzi udali się ze skargą do biskupa. Ten sam udzielił im ślubu za darmo, a obu pazernych katabasów wezwał na koncelebransów. Niestety, to raczej wyjątek, nie reguła.
Niedawny rozgłos wokół niesławnej państwowo-kościelnej komisji majątkowej pokazuje, że pazerność sług kościoła jest nieograniczona. Jednak znacznie większym problemem jest ta pazerność codzienna, mała i pozbawiona choćby odrobiny przyzwoitości. W internetowym wydaniu Gazety Wyborczej przeczytałem o szkole, w której na religii rozdawano przekazy pieniężne do wpłat na Radio Maryja. Siedmiolatkowie zostali zanudzeni przez katechetkę wykładem na temat rocznicy rozgłośni Tadeusza Rydzyka, a na koniec otrzymali blankiety przekazów, aby je wręczyli rodzicom. Jeden z rodziców, który zgłosił fakt do miejscowej gazety, został napiętnowany przez dyrektorkę, bo „zamiast zgłosić sprawę do mnie, postanawia udać się do prasy i rozdmuchiwać problem na całe miasto”.
Co by zmieniło zgłoszenie sprawy do dyrektorki? Zapewne następnym razem katechetka wobec całej klasy stwierdziłaby: „Kasi przekazu nie daję, bo jej tata sobie nie życzy”. Skoro dyrektorka nie widzi niestosowności postępowania katechetki, ale rodzica, to jedynym sposobem jest ostra i bezwzględna reakcja władz nadrzędnych. Gazeta podaje, że zareagował prezydent miasta. To dobrze.
Ludzie niewierzący lub wyznawcy innych religii są w naszym społeczeństwie mniejszością i jako taka zasługują na ochronę przed dyktaturą większości. Na tym polega demokracja. Skoro większość nie potrafi dobrowolnie tego uszanować, to trzeba to wymusić odpowiednimi przepisami prawa.
Wiele zmieniło się w Polsce po 10 kwietnia 2010 roku. Awantury na Krakowskim Przedmieściu, polityczne wykorzystanie krzyża jako „substytutu pomnika”, postawa wyższego duchowieństwa, pokazały ludziom, że nadużywanie religii w naszym kraju jest bardzo łatwe. A nie chce tego nawet spora część ludzi wierzących. Zacznijmy więc od surowego egzekwowania przepisów, które są. Ot chociażby te o etyce w szkołach. Niech ta etyka będzie nawet dla jednego ucznia. A jak już będzie, zobaczycie, znajdzie się ich więcej.
11 komentarzy “Co łaska”
„płacić, płacić” czy „Bóg zapłać” to na jedno wychodzi. Kościół sprzedaje pozorne „bilety wstępu do nieba”, a gdy takiego biletu nie kupisz to zrobi ci prawdziwe piekło, za życia, publicznie piętnując.
To doskonałe podsumowanie, które pokazuje sedno problemu.
@Tadeo,
pal szesc jesli zrobi to pieklo tylko zainteresowanym, w koncu wiedza na co sie porywali. Problem w tym, ze proboszczowie uwielbiaja stosowanie odpowiedzialnosci zbiorowej, wiec obrywa sie nie tylko niepokornym ale takze ich rodzinom i czasem znajomym. W malych spolecznosciach ludzie boja sie wychylic.
Pozdrawia Padre co z malej podkarpackiej wioski pochodzi i wie czym to pachnie.
@ Padre
Jak widac, dziadkowi Stalinowi eksperyment sie udal. Celem polityki Jozefa Stalina bylo wychodowanie nowego czlowieka tzw. homo sowietikus.
Typowy homo sowietikus trzyma sie mocno fanatycznej ideologii, a tych, ktorzy nie uznaja jego pogladow karze i to nie kara indywidualna ale kara zbiorowa. Dokladnie to samo robi czesc kaplanstwa w polskim kosciele katolickim.
@Tadeo
Nie zwalaj winy na wujka Stalina! Homo Sovieticus swoją drogą, a pazerność „duchowiństwa” swoją. To zjawisko znaaaaacznie starsze niż eksperymenty komunistyczne. Tak stare jak kościół katolicki, a właściwie jak religia w ogóle. Już Mikołaj Rej pisał o tym w swojej „krótkiej rozprawie…”
My, Polscy, przodujemy jednak w takiej samoniewolniczej chęci napasania naszych „pasterzy”, tak, jakby owieczki same się zarzynały i podawały na stół (że użyję takiego niezgrabnego porównania). Skąd określenie „ksiądz dobrodziej”? Bo na pewno nie z powodu licznych zasług księży względem ludu. To pozostałość dawnych, niewolniczych i feudalnych stosunków, gdzie kapłan był częścią władzy.
ERRATA
jest „Polscy” miało być „Polacy”
@ Zerro
Z pewnością masz rację, duchowieństwo żyje jakby w XXI wieku nadal panował feudalizm. Mi chodziło tylko o stosowanie zasady odpowiedzialności zbiorowej, ale tak po namyśle i tu przyznam Ci rację, jest ona dużo starsza niż osiągnięcia wujka Stalina, bo sięga feudalnych czasów. W tym świetle Kościół Katolicki jest najlepiej zachowanym zabytkiem w Polsce. I to jakim zabytkiem: pełne HD, 3D, multimedia i żywe eksponaty (nie wolno dotykać i robić zdjęć).
A tak z drugiej strony, to każdy się zgodzi, że za wstęp do muzeum trzeba płacić.
Kościół Katolicki to coś pośredniego między muzeum a ogrodem zoologicznym. Muzeum bo jest wiekowy, można tam usłyszeć co mówiono do ludzi np. 300 – 700 lat temu. A ZOO bo są tam żywe eksponaty. I za wstęp koniecznie trzeba płacic.
@Tadeo
Jest gorzej, bo akurat te eksponaty moga i lubia dotykac :-/
@ Padre
No tak, zgadzam się, jest b. źle. Na to tylko jedyna rada, trzeba chodzić (czy wysyłać swoje dzieci) z ochroną osobistą. A ksiądz goryla nie ruszy.
@ Padre
Errata
chodzić do kościoła