Pierwszy popełniła kancelaria premiera, która na co dzień zarządza i zarządzała samolotami dla VIPów i inne jednostki rządowe. Nie wolno się było zgodzić na włączenie w skład delegacji do Smoleńska wszystkich dowódców wojskowych. Należało wymusić na nich by pojechali pociągiem lub polecieli innym samolotem. Nie wolno było się zgodzić na przesunięcie godziny wylotu z szóstej rano na siódmą. Byłaby nieziemska awantura, byłyby oskarżenia o poniżanie prezydenta, byłaby przedwyborcza awantura polityczna, byłoby ujadanie i kolejne kłótnie o byle co. Ale nawet w najgorszym wypadku ocaleliby dowódcy sił zbrojnych.
Drugi grzech popełniła kancelaria prezydenta. Przygotowała wizytę w sposób partacki i bezmyślny. Nawet lista pasażerów była jedna dla „tupolewa” i „jaka”, dlatego tuż po wypadku przez chwilę pojawiła się liczba ponad 130 ofiar katastrofy. Dopuszczono do godzinnego przesunięcia wylotu i spóźnienia się prezydenta o dalsze pół godziny. Urzędnicy prezydenta nie dostarczali kancelarii premiera, ani ministrowi obrony niezbędnych danych o wizycie. Ambicje pokazania swej ważności były ważniejsze.
Grzech trzeci popełnili bezpośredni organizatorzy lotu, czyli dowództwo specjalnego pułku lotniczego. Nie dołożono dostatecznie dużych starań do porządnego wyszkolenia pilotów. Zabrakło asertywności, by przekonać decydentów, że konieczne są lepsze szkolenia. Dopuszczano do łamania procedur, bo „jakoś to będzie”. Nie dopilnowano, by piloci lecący do Rosji znali tamtejsze procedury i język rosyjski, a wychodzi na to, że nie znali. Źle się stało, że nie zadbano o zestawianie załóg, które potrafiłyby lepiej ze sobą współpracować.
Grzech czwarty popełnił Lech Kaczyński i jego polityczne zaplecze. Z Katynia zrobili polityczne narzędzie wyborcze i narzędzie do walki z rządem. Gdy Putin zaprosił premiera do Katynia, od razu było wiadomo, że spotka się to z reakcją prezydenta. Wcześniej Kaczyński w roli prezydenta był w Katyniu tylko przed wcześniejszymi wyborami w 2007 roku (17 września). To była metoda, aby pokazać, kto jest prawym i sprawiedliwym Polakiem i prawdziwym patriotą oraz katolikiem. Nie było wyborów to i Lecha Kaczyńskiego w Katyniu nie było. Ambicja prezydenta, by pokazać, że to on jest ważniejszy niż premier i żeby na każdym kroku dezawuować działania rządu, była jedną z przyczyn katastrofy. Tuż po katastrofie wśród osób związanych ze środowiskiem pilotów mówiono o wcześniejszej awanturze w Gruzji i o tym, że loty z HEAD (czyli głównym pasażerem) znane były z fatalnej i wręcz wrogiej atmosfery.
Grzech piąty popełnił dowódca lotnictwa. Wiadomo było, że w ministerstwie miał kiepskie notowania, a przymierzał się do lepiej płatnego stanowiska natowskiego. Tylko prezydent mógł mu to zapewnić. To on przywitał prezydenta i zameldował gotowość do lotu. Można przypuszczać, że bardzo mu zależało na dobrych stosunkach z prezydentem. Ponad wszelką wątpliwość wiadomo, że przebywał w kokpicie w ostatnich minutach lotu. Wiadomo, że nie usiłował powstrzymać pilotów. Biernie przyglądał się, jak łamali wszelkie możliwe zasady i procedury. Skoro nie próbował tego horroru przerwać, to znaczy że go aprobował, a samą swą obecnością wywierał presję.
Grzech szósty popełnili Rosjanie. Zabrakło im odwagi, by zdecydować się na zamknięcie lotniska i stanowczą odmowę zgody na lądowanie. Wiadomo, że taka decyzja oznaczałaby skandal dyplomatyczny, bo Lech Kaczyński i jego otoczenie spróbowaliby z tego zrobić obrazę państwa, obrazę ofiar katyńskich i podejmowaliby wszelkie możliwe działania, by Rosji szkodzić. Ale przynajmniej by wszyscy żyli. Nie zdecydowali się na zamknięcie lotniska kontrolerzy, nie zdecydowali się ich wyżsi przełożeni. Wszyscy chcieli uniknąć skandalu i oskarżeń ze strony polskiego prezydenta i bezpodstawnie liczyli na rozsądek polskich pilotów. A przecież wcześniej lądował polski jak-40 łamiąc wszelkie procedury, a piloci jego zachowali się ze skrajną nieodpowiedzialnością.
Grzech siódmy i najważniejszy popełnili piloci. Nie dlatego, że zgodzili się na lot bez prognozy pogody, bo jej być nie mogło. W Smoleńsku nie było odpowiedniej lotniczej stacji meteorologicznej. Jednak piloci już w chwili startu wiedzieli o mgle. Powinni zdecydowanie naciskać na swoje dowództwo, na ministerstwo i na dysponenta samolotu, by od razu wyznaczyć lot na lotnisko zapasowe. Piloci złamali wszelkie możliwe procedury. Po pierwsze – podobnie jak piloci jaka – nie kwitowali informacji kontrolerów wysokością, to było lekceważeniem kontrolerów i jedną z przyczyn tragedii. Po drugie nie mieli prawa dokonywać nawet próby podejścia w takich warunkach. Podatność na presję psychiczną dyskwalifikuje. Nie porozumiewali się z sobą, drugi pilot sprawiał wrażenie, jak by go w ogóle nie było. Pierwszy pilot sprawiał wrażenie zahipnotyzowanego. Piloci popełnili ten największy i decydujący o wszystkim grzech. Nie umniejszając wszelkich win pośrednich, które są może bardziej istotne w aspekcie unikania takich sytuacji w przyszłości, bez tego krytycznego i ostatecznego błędu pilotów katastrofy by nie było.
Katastrofą smoleńską już dziś nic więcej ugrać nie można. Nawet najbliższe otoczenie Jarosława – brata bliźniaka prezydenta, nie wierzy w żaden zamach. Cokolwiek o śledztwie usiłuje mówić PiS i PJN to przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Czy raport rosyjski będzie zgodny z oczekiwaniami polskimi, czy nie, to nie ma już politycznego znaczenia. Większość ludzi w Polsce ma świadomość przyczyn katastrofy, a około 20% żadne raporty nie przekonają. Oni wiedzą i wierzą święcie, że ICH prezydent został zamordowany przez Tuska i Putina. Dlatego też sprawa katastrofy smoleńskiej jest już zamknięta politycznie. Oczywiście przed kolejnymi wyborami będzie znów odgrzewana jak stare kotlety, ale bez powodzenia.
Natomiast w mojej wyobraźni pojawia się jeszcze jeden winowajca, choć tego podejrzenia być może nigdy nie zweryfikujemy. Co Jarosław powiedział bratu podczas ostatniej rozmowy telefonicznej i jak to wpłynęło na dalszą część lotu?
31 komentarzy “Siedem grzechów głównych”
Belfer, świetnie i z żelazną logiką wypunktowałeś wszystkie przyczyny tej nieszczęsnej katastrofy. Od razu widać, że głównym powodem tej tragedii była osobowość L. Kaczyńskiego, z bratem w tle.
Wszystkie decyzje osób zaangażowanych w ten lot były determinowane obawą przed L.K. i jego otoczeniem. Bali się go piloci, rosyjscy kontrolerzy, generał B. bał się o swoją posadę itd.
Nie jest tajemnicą, że piloci i stewardessy nienawidzili latać z L. Kaczyńskim. To naprawdę dużo wyjaśnia.
A co do reszty przyczyn, to każda katastrofa lotnicza ujawnia różne błędy, ale zawsze jest jeden zasadniczy i najważniejszy.
Moim zdaniem prezydent Komorowski ma absolutną rację:
http://wyborcza.pl/Polityka/1,103835,8892771,Komorowski__przyczyna_katastrofy_smolenskiej_arcybolesnie.html
„Przyczyna katastrofy smoleńskiej jest arcyboleśnie prosta.”
Możecie sobie szukać winnych nawet na księżycu, ale sprawa jest oczywista, gdyby nie usiłowali lądować w tej mgle, to nawet „złe moce” Putina by nie zaszkodziły.
Gdyby PO nie poniżała prezydenta, gdyby to była wspólna wizyta państwowa, to by zapewne nie było katastrofy.
Gdyby Rosjanie nie lekceważyli wizyty prezydenta, to by nie było katastrofy.
Gdyby rząd przygotował wizytę porządnie, to by nie było katastrofy.
To był zamach i zbrodnia.
Gdyby PO nie poniżała prezydenta, gdyby to była wspólna wizyta państwowa, to by zapewne nie było katastrofy.
Gdyby Tusk leciałby razem z Kaczyńskim 10 kwietnia to nie byłoby mgły? A może raczej chodzi o to, że Tusk nie zezwoliłby na kozackie lądowanie na ślepo? Taki argument po cichu przyznaje rację tym, którzy mówią, ze to Kaczyński wywierał presję.
Gdyby Rosjanie nie lekceważyli wizyty prezydenta, to by nie było katastrofy.
Czyli, gdyby zabronili lądować? To znowu potwierdza domniemania, że Kaczyński wywierał presję.
Gdyby rząd przygotował wizytę porządnie, to by nie było katastrofy.
Co znaczy porządnie? Nie zezwolił na opóźnienie wylotu? Odgórnie zadecydował o lądowaniu w Mińsku? Znowu dochodzimy do tego, że Kaczyński…
Nawet pozornie sensowne wypowiedzi zwolenników PiS prowadzą – drogi Moherze – to wniosków mało dla was przyjemnych wniosków.
@ Belfer
J. Kaczynski ma powody do radosci, bo udalo mu sie wywrzec tak wielka presje na opinie publiczna, ze do przyczyn katastrofy zaliczane sa okolicznosci ktore ty wymieniacz jako grzech od pierwszego do czwartego.
–
Prawdziwe przyczyny katastrofy to tylko obecnosc Blasika w kokpicie, zostal tam wyslany przez prezydenta. Miejsce Blasika w samlocie bylo za salonem prezdenta i nie mogl sie przypadkowo znalezc w kokpicie nie przechodzac obok L. Kaczynskiego. Tak wiec nie ma watpliwosci ze L. Kaczynski go wyslal do kokpitu aby miec pewnosc ze samolot wyladuje.
Pod wplywem presji I pilot podjal szereg fatalnych decyzji calkowicie niezgodnych z procedurami. A dlaczego? Na to pytanie jest tylko jedna odpowiedz: A. Protasiuk bal L. Kaczynskiego bardziej niz wlasnej smierci.
–
Cala reszta, ktora opisujesz to prawda ale to nie sa bezposrednie przyczyny, tzn. te, ktore przesadzily o losie tego lotu.
Warto to wszystko wiedziec, ale nie mozna, ulegaljac presji J. Kaczynskiego, nazywac tych okolicznosci przyczynami katastrofy. Bo jemu wlasnie o to chodzi.
@Tadeo:
Jeśli dochodzi do jakiegoś wydarzenia, to zwykle prowadzi do niego cały ciąg przyczynowo-skutkowy. Czasami są w nim tak drobne elementy, jak wyrzucony przez kogoś papierek. Doskonale przedstawiał to kiedyś fabularny film pt. „Efekt motyla”. Jeśli chcę być obiektywny – a chcę – to nie wolno mi było pominąć tych dodatkowych elementów układanki. One istnieją niezależnie od tego, jak bardzo lubimy lub nie lubimy Kaczyńskiego. Rzekome argumenty niejakiego Mohera to dobitnie pokazują.
Doskonale mój tekst odczytała Astrid, tak, o to mi chodziło, żeby pokazać praprzyczynę tych wszystkich grzechów.
@ Belfer
Dobrze ze uzyles terminu grzech a nie przyczyna. Nastepnie mowisz o praprzyczynach. To nie sa zadne praprzyczyny a jedynie okolicznosci. Bo skoro mowimy o praprzyczynach to ja dorzucilbym jeszcze pare innych: (z forum GW)
–
Winni Piloci?? A ja typowalem na winowajcow pana Brzoze i pania Mgle!
Przeciez ta para Rosjan wyraznie sie zmowila zeby doprowadzic do
katastrofy? Mam nagrania z ich rozmow w barze 3 dni wczesniej przed
zdarzeniem!!! Tam wszystko jest opracowywane w szczegolach. Hmm.
–
Rozmowy przed ladaowaniem:
Tu wieża, mgła widoczność 400m
– Panie Prezydencie – trudne warunki nie można lądować
-No żesz, znowu jacyś tchórze
-Panie prezydencie spokojnie, zaraz napiszę interpelacje
-Daj spokój Gosiu, Władek dawaj tego błazna co zarządza tymi liniami
-Generał Błasik, melduje sie na rozkaz
-Idz im powiedz kto tu rządzi
-Wylądujecie chłopaki?
–
Winna jest brzoza a ja posadził Putin on wiedział już dawno o tym lądowaniu.
–
Niestety to nie Putin posadził,nawet gdyby posadził tą brzozę zaraz po urodzeniu to nie zdążyła by wyrosnąć taka duża.To musiał posadzić ktoś wcześniej,musiał być dobrym matematykiem żeby obliczyć gdzie ją posadzić żeby zachaczyła skrzydło samolotu.
–
Brzozę posadził dziadek Tuska z Werhmachtu Oczywiste – wystarczy sprawdzić w dokumentach OKW (Oberkommando der Wehrmacht) Herr GrossVater Tusk
–
Ty nic nie kumasz Belfer, to było tak:
-Rosjanie chcieli upiec kaczkę (bo groźny on był, jak nikt jeszcze w historii, dla ruskich – uważam zatem, że nie na darmo go z honorami chowano bo bohater to nasz wielki.
–
A tak w ogole to nie było to ladowanie bo schodzenie do 20 m jest kwalifikowane jako atak na lotnisko przez kowboja japońskiego Latasuka Nabosaka na rozkaz gen. Blasika
@ Belfer
A tak swoja droga, to oczywiscie masz racje, ze „Doskonale mój tekst odczytała Astrid” (bo sie z Toba zgadza), ja natomiast odczytalem widocznie niedoskonale, bo sie z Toba nie zgadzam. Szkoda tylko ze Ty tez niedoskonale odczytales co ja napisalem, bo moze mialbys inne wnioski 😀
@Tadeo:
Sens mojego tekstu można odczytać i się z nim nie zgadzać. Niejaki Moher też go odczytał i się z nim nie zgodził.
Ty zaś raczej zaprezentowałeś tylko i wyłącznie swój sprzeciw wobec tego, co ci się wydaje, ze ja napisałem.
Dobrze ze uzyles terminu grzech a nie przyczyna. Nastepnie mowisz o praprzyczynach. To nie sa zadne praprzyczyny a jedynie okolicznosci.
No właśnie, jak wyżej. Wdajesz się w niuanse językowe – „okoliczności”, „przyczyny” – i nimi chcesz pokazać mi mój brak racji. I na dodatek robisz to kiepsko. O „praprzyczynie” była mowa w kontekście Lecha Kaczyńskiego (z bratem w tle).
A dlaczego „siedem grzechów głównych”? Bo nie można zagwarantować, że Lech Kaczyński był ostatnim nadętym bufonem w polityce polskiej, ze nigdy więcej nie będzie podobnych sytuacji. A więc te wszystkie grzechy warto zapamiętać (tak jak te z katechizmu), aby w przyszłości nie stały się one „przyczynami” lub – jak wolisz – „okolicznościami” następnej tragedii.
@ Tadeo
Nie denerwuj się tak, JarKaczowi wcale się nie udało wmówić opinii publicznej, iż jego brat jest główną ofiarą tego wypadku lotniczego.
To co on robi od kilku miesięcy, to nic innego, jak klasyczna obrona przez atak, a jego żelazny elektorat zawsze będzie wierzył, że to był zamach, bo inaczej biedacy straciliby sens życia.
@ father boss
Tak manipulujesz i wyrywasz zdania z kontekstu, że prezydent Komorowski powinien cię podać do sądu za oszczerstwo i szarganie jego dobrego imienia.
@father boss:
1. Poproszę o wiarygodny dokument o tej Casie, co miała lecieć i się zepsuła.
2. „Ciekawe, że Tusk trzy dni wcześniej leciał Casą.” Dokąd? Bo do Smoleńska leciał TU-154. Jeśli jest inaczej poproszę o dowód.
3. Czy Błasik witał prezydenta? Czy był w kokpicie? Wszystko wskazuje, ze tak. Wskazują na to stenogramy i przecieki z prokuratury. bzdurą jest, ze dowódca sił lotniczych „asystował” podwładnemu, cokolwiek byś miał na myśli.
4. Celowe działanie Rosjan to bzdura, w którą nie wierzy nawet Dubieniecki. O tym już pisałem wcześniej. Po co? Armat nie używa się do zabijania much.
5. Prognoza pogody nie miała żadnego znaczenia. Napisałem, że w Smoleńsku nie było lotniczej stacji meteo.
A co do twojego apelu. Ludzie się obudzili. I PiS przegrał. Kaczyński przegrał. I już nigdy nie wygra.
@ Astrid, @ Belfer
Mi codzi tylko o to, ze tam sie faktycznie wydarzyly dwie katastrofy.
–
Pierwsza katastrofa: to rozbicie samolotu podchodzacego do ladowania, tutaj odpowiedzialnosc ponosi J. Kaczynski (telefon do prezydenta – prawdopodobna tresc rozmowy: nie mozesz sie spoznic na wlasna kampanie wyborcza), L. Kaczynski (wyslanie Blasika do kokpitu, by zmusic pilotow do ladowania), gen. Blasik (zmuszenie pilotow do proby ladowania wbrew zdrowemu rozsadkowi i procedurom), zaloga (szereg fatalnych decyzji, z ktorych najgorsza zgodna s kodeksem wojskowym – wykonanie zadania wazniejsze jest od bezpieczenstwa).
–
Druga katastrofa: Na pokladzie samolotu bylo duzo za duzo VIPow.
–
Ale pamietajmy, ze objetnie kto by tam na pokadzie nie byl, to bez bezposredniej presji Blasika pilot prawdopodobnie polecialby na inne lotnisko. Z drugiej strony nie mamy zadnej pewnosci, ze gdyby obsluga naziemna zamknela lotnisko to samolot by sie nie rozbil. Wiadomo jak polskie wojsko (ladowanie JAKa) z gen. Blasikiem na czele podchodzilo do spraw bezpieczenstwa i do wspolpracy ze sluzbami rosyjskimi.
Obawiam sie, ze zamkniecie lotniska nic by nie zmienilo, samolot i tak by sie rozbil. A to tylko dlatego o ladowaniu nie decydowal ani pilot, ani Blasik, ani prezydent ale sam prezes, ktory w tamtej chwili lezal pod ciepla pierzyna i leczyl kaca po imprezie z ubieglego wieczoru.
@father boss:
Nie zatwierdzę twoich linków. Strona Naszego Dziennika i blog http://clouds.salon24.pl to nie są wiarygodne źródła informacji. Ani w przeciekach z komisji, ani w wypowiedziach prokuratorów, ani też Klicha nigdy nie pojawiło się nic na temat rzekomej Casy, żaden inny dziennikarz nie potwierdza, ze Tusk leciał Casą. Nikt nie potwierdza lotu Tupolewa 9 kwietnia. Bo i po co miałby lecieć. Oczywiście będzie pasować to do teorii spiskowej – Tusk leciał Casą, bo Tupolew już był przygotowywany do „zamachu”. Tylko pod tymi twoimi linkami znalazłem też ciekawą rzecz i zapraszam do czytania:
https://belfer.one.pl/wp-content/uploads/scan.pdf
Ten dokument można znaleźć na wymienionym przez ciebie blogu. Czyli Tusk jednak leciał Tupolewem, a nie Casą. Casą lecieli niektórzy dziennikarze. I co, tak za każdym razem mam przeprowadzać dochodzenie i udowadniać ci, ze łżesz „kiej ten pies”?
Takie bzdury to sobie daruj, bo ja się zajmuję tylko tym, co jest faktem. W moim tekście są fakty, a jeśli mam jakieś przypuszczenia, to mówię, że TO SĄ przypuszczenia.
Widzę, że father boss ma nadzieję, iż kłamstwo powtórzone wiele razy stanie sie prawdą. Przecież był choćby wywiad z N. Daviesem, który towarzyszył Tuskowi w Katyniu i wyraźnie w nim stwierdzał, że lot odbył się Tupolewem. Casą lecieli dziennikarze i niektórzy wojskowi.
Belfer, ja się tak duszę od tych kłamstw i manipulacji, że czasem mam serdecznie dosyć Polski i Polaków.
Belfer, chętnie czytam Twój blog i przepraszam za
mój wpis nie na temat.
Mam do Ciebie tylko jedną serdeczną prośbę.
Zbanuj wreszcie tego debila fratra bosego,
albo chociaż umożliwij zablokowanie go.
Jestem zbyt nerwowy aby nadal czytać jego idiotyzmy.
Na stronie dobrepanstwo.org już smród po nim
wywietrzał.
Pozdrówka,
LD.
@Astrid:
Doskonale cię rozumiem. Sam pocieszam się tym, że jednak to jest pewien margines (duży, ale margines).
@LeśnyDziad:
Rozumiem i w najbliższym czasie postaram się dodać opcję „Zablokuj” podobną jak na DP, jeśli znajdę ten plugin.
@Astrid
Czy to nie jest dla ciebie żaden dowód.
Wiadomości TVPInfo z dnia 10 kwietnia. Relacja na żywo godz. 9:41. Cytuję za korespontentem Wojciechem Łuczakiem znawcą samolotu TU-154:
„7 kwietnia do Katynia przyleciał premier Donald Tusk z całą rządową delegacją. Oni nie przylecieli Tupolewem, ponieważ ten Tupolew był niesprawny. Skorzystano z pomocy wojska. Delegacja rządowa przyleciała rządowymi Casami oraz innymi statkami powietrznymi jakimi dysponuje Polski rząd, czyli Jakami.”
Proszę przesłuchać od minuty 2:50
http://www.youtube.com/watch?v=qPmlRSx6Fxs&feature=player_embedded
To jest dla Ciebie kłamstwo powtórzone wiele razy?
To może daj namiary na ten wywiad N.Daviesa. Nie mogę znaleźć a jestem zainteresowany.
przeczyatlem uwaznie wypunktowane skladniki katastrofy wraz z dyskusja – uwazam podobnie, jak rozmowcy – ze udzial Blasika byl jednak wiekszy, calkiem mozliwe, ze przejal on kontrole nad tym lotem. Ponoc jednak polskim zrodlom udalo sie „odszyfrowac” troche wiecej z rozmow, takze tych toczonych w tle – wlasnie przez Blasika – wiec moze sie okazac, ze z zalogi zrobiono mimowolnych egzekutorow i masz racje – kapitan Protasiuk byl, jak sparalizowany. To on zreszta od poczatku mial wlasnie zle przeczucia i mowil o „masakrze”. Ale jesli Blasik przejal kontrole, to tlumaczy i usprawiedliwia Protasiuka, dlaczego nie podtrzymywal wymiany informacji z wieza – bo co mial powiedziec: a taki jeden misio mi siedzi na szyi i cokolwiek powiecie to on i tak nie bedzie respektowal ?
To oczywiscie wymaga potwierdzenia.
Jesli zas chodzi o telefoniczna rozmowe Jaroslawa z Lechem -nigdy Wam nie przyszlo do glowy, ze nie tyle Jarek instruowal Lecha, co mogl mu podac nieprawdziwe dane ? (na przykad: „co oni mowia, ja sprawdzalem wlasnie w wiadomosciach i sa owszem chmury, ale przejsciowe i juz ponoc mgla ustepuje”). To, ze Lech ma wyladowac to na pewno bylo juz ustalone wiele dni wczesniej i tu akurat Jarek nie musial dopingowac Lecha, aby wypelnial kolejne zadanie dane mu do wykonania.
Oczywiscie, sa to jedynie gdybania, ale skoro juz sie bawimy – to takie mozliwosci tez trzeba uwzgledniac. Natomiast generalnie wymienione zaniedbania rzeczywiscie byly zaniedbaniami.
father boss – ty nigdy nie zmadrzejesz
chcesz jak dziecko upierac sie przy jakichs napredce wypowiedzianych opiniach, dziesiec minut po katastrofie ? Nie zwracasz uwagi ile w tym Twoim filmiku podano nieprawdziwych informacji ? Jak tak, to musisz wierzyc, ze Jaroslaw zginal wiec obecny jest podstawionym agentem KGB ?
Podany przez Ciebie Wojciech Luczak 10 czerwca zas mowi:
– Nie mam pojęcia! Ale ze stenogramów wynika, że w kabinie panował chaos. Obecny tam dowódca sił powietrznych czytał instrukcję mechanizacji skrzydeł. Konsultowano się z kabiną pasażerską . Pada zdanie, że prezydent nie podjął jeszcze decyzji. Co więcej, sprawdziła się opinia międzynarodowej komisji, że brakowało instrukcji współpracy załogi. Ta była niezdecydowana i niezgrana. Piloci najpierw mówili, że zejdą, by zobaczyć, jak jest na dole, a w razie czego odejdą, a potem zmienią kierunek. Trudno ze stenogramów wywnioskować, jaka była decyzja dowódcy – schodzimy w dół czy odchodzimy. A jednak operację podchodzenia do lądowania kontynuowano
Gdyby Tusk leciałby razem z Kaczyńskim 10 kwietnia to nie byłoby mgły? A może raczej chodzi o to, że Tusk nie zezwoliłby na kozackie lądowanie na ślepo? Taki argument po cichu przyznaje rację tym, którzy mówią, ze to Kaczyński wywierał presję.
Gdyby Tusk lecial razem z Kaczynskim – a na lotnisku czekal by Putin – bylaby ogromna presja, aby wyladowac. Bo bylaby to wazna wizyta. Do katastrofy by moglo jednak nie dojsc, bo Tusk ma mimo wszystko wiecej oleju w glowie i rozumie (i akceptuje) realia. Mogloby pewnie dojsc do opoznienia tych waznych rozmow, a juz na pewno Tusk nie wysylal by Blasika (zakladam, ze nie byl to przyklad nadgorliwosci generala).
W istocie rzeczy, gdyby jednak doszlo do katastrofy, gdy Tusk byl na pokladzie -no coz, wtedy by faktycznie w jakiejs czesci mozna by bylo to wszystko, co zostalo wytworzone uznac za smutna prawde: byla jakas misja, bylo poswiecenie sie, byla jakas ofiara.
W przypadku jednak tych uroczystosci w lesie katynskim – no coz, Lech Kaczynski mial palnac patriotyczna mowe, zaszczycic swoja obecnoscia, moze by nawet i powiedzial cos, co by zapadlo w pamieci (albo i na odwrot) – fakt jest jednak faktem, ze nie uda sie stworzyc jakiejs potrzeby. To tak samo, jak chlop kuje na starym niewypale. I nagle pewnego dnia mu ten niewypal wypala – zginal na posterunku, zapewniajac sprzet czy wskutek wlasnej glupoty ?
Geremek zginal w samochodzie, jadac na posiedzenie UE – jakos nikt wtedy nie zauwazyl nawet tego. Nie powstaly piesni, filmiki, nikt sie nie zastanawial, kto kladl asfalt na tej drodze i czy przypadkiem ktos specjalnie nie dzwonil do niego po nocy, aby byl bezsenny
Gdyby przyczyną katastrofy byłyby naciski, rozmowa z bratem, Błasik za sterami, już dawno byłoby to wszem i wobec ogłoszone, gdyż twarde dowody byłyby w czarnych skrzynkach. Tymczasem spreparowane stenogramy zostały ośmieszone przez wielu fachowców. Polecam poczytać na ten temat. Prawdziwa przyczyna jest już od dawna znana. Odczyty z czarnych skrzynek takie jak parametry lotu, zapisy rozmów w kabinie pilotów i w kabinie pasażerskiej udowodnią wszystko (tylko czy kiedyś jeszcze je zobaczymy?).
Jak władza się zmieni wielu świadków odzyska głos.
Polecam ciekawą analizę rosyjskich stenogramów.
http://lubczasopismo.salon24.pl/katastrofa/post/258447,tu-154-800-metrow-klamstwa
@zlappande:
Osobliwością father bossa jest to, że nawet dokument z wyszczególnionym TU-154 traktuje jako dowód, ze premier leciał Casą. A pokazałem go w jednym z komentarzy wyżej.
Co do twoich przypuszczeń – wszystko być może. Ja celowo ograniczyłem się bardzo mocno i odwołałem się tylko do tego, co dziś jest w zasadzie powszechnie wiadome i nie podlega dyskusji. Zapewne za jakiś czas dowiemy się, co odczytano jeszcze z czarnych skrzynek.
Mi chodziło bardziej o wskazanie tej „praprzyczyny” – to co zauważyła Astrid – wszędzie w tle jest Kaczyński, coś zrobiono ze względu na Kaczyńskiego, czegoś innego nie zrobiono ze względu na Kaczyńskiego.
PS. Właśnie dodałem przycisk „zablokuj”. Można zatem zablokować komentarze, które kogoś z czytelników denerwują. Zatem Tadeo, Maruda, LeśnyDziad, Astrid i inni mają narzędzie, które oszczędzi nerwów podczas czytania komentarzy. 😉
@ father boss
Zapytaj się delegacji z Rodzin Katyńskich, czym lecieli z Tuskiem na uroczystości do Katynia, a także zastanów się, czy kapitan Protasiuk, który był w tym locie drugim pilotem, miałby uprawnienia na Casę.
Mój końcowy wniosek jest taki, że Tusk ze świtą doleciał do Smoleńska na wrotach od stodoły. Zadowlony jesteś?
@ Belfer
Super ten przycisk „zablokuj”! Na pewno się przyda!
@Belfer
Skan nie udowadnia, że Tusk leciał TU-154. Ale udowadnia że samoloty Casa leciały do Smoleńska. Wiadomo z relacji, którą TVPINFO, którą podałem, że TU-154 wtedy nie poleciał z powodu awarii.
A z tego artykułu wiemy czym Tusk leciał.
Ile jeszcze chcesz dowodów?
http://www.fakt.pl/Barbara-Maciejczyk-3-stewardessa,artykuly,69180,1.html
Podsumowują to tak, jak to prezydent powiedział, że przyczyna katastrofy jest arcybanalnie prosta. Nie byłoby jej, gdyby Tusk nie był premierem. Nie zaistniałby konflikt wokół obchodów katyńskich. Rosjanie nie wykorzystaliby niesnasek prezydenta z premierem. I to jest główna przyczyna tej tragicznej w skutkach katastrofy.
Tyle w temacie. Komu się nie podoba niech se zablokuje.
Wydaje mi się, że jest wielu, którzy taki przycisk blokuj mają od dawna włączony w głowie.
@father boss:
To jest ciekawe. Dokument, w którym są wyszczególnione samoloty TU-154, Casa, Jak-40 nie udowadnia, że leciał Tupolew, ale że leciała Casa. Przecież twierdziłeś (a na pewno coś takiego było w przywoływanym przez ciebie blogu), że Casa została podstawiona awaryjnie. A tu są dwie Casy wcześniej już zarezerwowane. W takim razie wiedzieli, że „zrobią” awarię. No i wszystko jasne – pasuje do waszej paranoi spiskowej.
Wiesz co to logika? To coś, z czym nigdy nie miałeś bliskiego kontaktu.
Komorowski powiedział „arcyboleśnie”, nie „arcybanalnie”. Cały dzień o tym było. W komentarzach ktoś podawał link. Ale ty wolisz kłamać, kłamać, kłamać. Goebbels to przy was jest „mały pikuś”.
@Belfer drogi przyjacielu.
Twoja teoria, iż wiedzieli o przyszłej awarii nie jest taka głupia.
Może nie zauważyłeś, więc zerknij jeszcze raz na skan do którego link łaskawie zamieściłeś. Tam na dole pod tabelką jest napisane:
„Dodatkowo w rezerwie pozostają:
1 samolot Casa i 2 samoloty Jak-40
Ciekawostką jest fakt, że suma miejsc w tych rezerwowych samolotach praktycznie pokrywa się z ilością miejsc w samolocie TU-154.
Jak-40 zabiera do 25 pasażerów. Casa przygotowany w wersji pasażerskiej może przewieźć 49 osób.
Widzisz, Twoja logika tez czasem się przyda.
PS
Czasem zdarza się, że dziennikarskie gnidy wprowadzą człowieka w błąd.
Obiecuję już nie oglądać takich wywiadów:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,8898107,Arcybanalna_czy_arcybolesna_przyczyna_katastrofy_.html
@ father boss
Być może ten link cię przekona, że Tusk leciał do Smoleńska Tupolewem:
http://wyborcza.pl/1,75478,8854110,Dlaczego_Tu_154_lecial_bez_lidera.html
@Astrid:
Naiwna jesteś.
Żadne krzyki nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne. – powiedział Prezes, a father boss mu wierzy jak Chrystusowi. A może bardziej… 😉
najsmieszniejsze w tym wszystkim jest wlasciwie jedno:
jesli rzeczywiscie Rosjanie (jak twierdzi lubczasopismo) dokonali swiadomie lub mniej swiadomie zamachu – to najwazniejszym celem, jaki mieli na uwadze mogl byc Tusk, ktory majac wiatr w plecy ze strony Unii – probowal zmienic stosunki polsko-rosyjskie. Co moglo sie faktycznie co poniektorym Rosjanom (niekoniecznie Putinowi czy Medwiedewowi) nie podobac.
Ewentualni zamachu mogli dokonac np. Gruzini – wtedy faktycznie ich celem mogl byc Kaczynski. Moze Czeczency.
Nie wiem, skad tak uparte trwanie przy wersji, ze celem mialo byc zniszczenie jakiejs polityki prowadzonej przez Kaczynskiego – przeciez takiej polityki wogole nie bylo (a nawet jesli byla, to wystarczylo poczekac przeciez). Kaczynski nie byl niewygodnym (np. gospodarczo) przeciwnikiem.
Oczywiscie sama teza, ze doszlo do zamachu jest niedorzeczna i wcale nie sugeruje tego – choc oczywiscie nalezy zawsze zbadac taka mozliwosc (tak samo w przypadku smierci Geremka – mam nadzieje, ze zbadano, czy nie doszlo do zbrodni).
Zasada w sumie jest taka : jesli sa jakies poszlaki, to warto oczywiscie kontynuowac badania. Jesli poszlak nie ma – to trudno sie czegos uchwycic. Nigdy nie mozna powiedziec, czy moze cos nie zostalo przeoczone i czasem mozna zalozyc, ze nastapila zbrodnia doskonala. Ale na jakiej podstawie ludzie z takim poswieceniem probuja dopasowac caly czas wszystkie znane elementy, aby udowodnic, ze byl to zamach ? I tu odpowiedz jest prosta: bez tezy o zamachu smierc Lecha Kaczynskiego nie jawi sie jako wstrzasajace wydarzenie. Nieciekawy prezydent, ktory „zaszalal” kilka razy – raz w Joaninie to wstyd nawet mowic, drugi raz w Gruzji – to mial szczescie, ze po nim przyszli madrzejsi, o wyglupach z dostawianiem krzesel czy z niepodpisaniem wlasnego traktatu lizbonskiego – szkoda gadac.
Stworzenie mitu o zamachu ma dodac troche sekretnego blichtru: wychodzi na to, ze byc moze nie wszystko o nim wiedzielismy, nie docenialismy i tylko na tych wasach Munhausena trzyam sie cala teoria o spisku.
I jeszcze jedno: nawet jesli to byl zamach, to oczywiscie wszystko, co napisal Belfer jest rozsadne i warte odpowiedniej uwagi. Tak samo, jak z kolei odwrotna teza: z Lechem Kaczynskim wymuszajacym ladowanie okaze sie prawdziwa. I na tym polega zaleta tej analizy.
odpowiem wiecej – nawet jesli rzeczywiscie to Blasik przejal kontrole nad sterami – to faktycznie nalezy sie zastanowic, co powinni robic piloci podczas takich lotow, a nie Blasik.