Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Pijana Polska

Pijaństwo to poważny problem, szczególnie wtedy, gdy dotyczy kierowców. W długie weekendy, czy rozmaite święta policja łapie często ponad półtora tysiąca prowadzących pod wpływem alkoholu. Zapewne wśród nich są tacy, którzy dozwolone minimum przekroczyli odrobinę, ale są także tacy, którzy o własnych siłach nie potrafią wyjść z samochodu. Walczymy z tym zjawiskiem od lat, ale bez rezultatów.
Nie ma co ukrywać, jest szeroki front przyzwolenia na pijaństwo i bagatelizowania nadużywania alkoholu. Niezbyt dobry przykład dają nam politycy. Najgłośniejszym niegdyś przypadkiem był prezydent Aleksander Kwaśniewski, który zaatakowany „wirusem filipińskim” miał problemy z utrzymaniem równowagi i niezbyt wyraźną wymową. Faktem jest, że podczas wizyt na wschód trzeba się wykazać ogromną determinacją, bo „im bliżej Moskwy, tym szklanki większe”. Tak mówią nasi bracia Ukraińcy. Dla mnie ukraińskie szklanki też są zdecydowanie za duże. 😉
Wśród polskich polityków obciachowe zachowania po wypiciu alkoholu są wręcz normą. Dziś już mało kto pamięta posła Witolda Firaka z SLD, który z powodu alkoholowej niedyspozycji nie mógł być sprawozdawcą w sprawie odebrania immunitetu Lepperowi.
W 2006 roku poseł Kaczyński wjechał w płot swoim samochodem. Nie był to jednak prezes PiS, który – jak wiadomo – nie ma prawa jazdy, ale Ryszard Kaczyński. Później mieliśmy do czynienia z wywiadem pani Elżbiety Kruk, która była ewidentnie pod wpływem alkoholu. Działo się to w godzinach porannych i pani poseł potrafiła jedynie oznajmić, ze umie „cośtamcośtam”. Kolejny ze znanych wypadków to poseł PSL Andrzej Pałys, który przed sejmem stał kompletnie pijany, a następnie usadowił się w cudzym samochodzie i nie chciał wyjść. Nieco wcześniej na jeździe po pijanemu przyłapano byłego posła i o zgrozo byłego wiceministra edukacji Mirosława Orzechowskiego. Wczoraj poseł Dorn stał się kolejną atrakcją dla dziennikarzy. Sejmowi reporterzy wyczuli woń alkoholu. Pan poseł nie był zbyt rozmowny, ale jego zachowanie było charakterystyczne dla ludzi „pod wpływem”.
To tylko najbardziej spektakularne przypadki. Gdy przyjrzymy się politykom szczebla niższego to pijanych burmistrzów, wójtów i radnych znajdziemy na pęczki.
O ile pijany nauczyciel, lekarz lub inny pracownik musi się liczyć z natychmiastową utratą pracy, o tyle pijanemu posłowi nic nie grozi. Pijany burmistrz też nie ponosi zwykle żadnych konsekwencji, chyba że ma wyjątkowego pecha zostać przypadkiem specjalnym dla dziennikarzy telewizyjnych.
Dopóki posłowie nie uchwalą ustawy, która spowoduje, ze pijaństwo posła w sejmie skutkować będzie utratą mandatu poselskiego, to walka z powszechnym zwyczajem chlania na umór nie ma w Polsce żadnych szans. Niegdyś krążyła anegdotka o Paderewskim, który zaczepiony został przez francuskiego dyplomatę na raucie pytaniem: Mistrzu pan nie pije? A u nas jest przysłowie – pijany jak Polak. Na co Paderewski odparł: Niech się pan nie przejmuje, przysłowia kłamią, u nas jest przysłowie – grzeczny jak Francuz.
My niedługo będziemy mówić: pijany jak poseł.

Oceń felieton

15 komentarzy “Pijana Polska”

Możliwość komentowania została wyłączona.