Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Nie ma boga nad procedurę.

Wczoraj rozbawiła mnie do łez wiadomość z Gazety Wyborczej. W Nowym Jorku znaleziono podejrzaną paczuszkę i saperzy dokonali kontrolowanej detonacji. Wysadzili w powietrze puszkę kukurydzy, dwie puszki tuńczyka i kombinerki. Po wszystkim dowódca saperów przyznał, że zapewne zdetonowali obiad jakiegoś bezdomnego faceta.
Można się spodziewać, że następnym razem dzielni saperzy w ramach stosowania procedur rozpieprzą metro albo jakiś wieżowiec w centrum Manhattanu. Może tez przy okazji rozwalą ze trzystu przechodniów, bo wśród nich może się kryć terrorysta. Opisany przypadek jest tak żałośnie idiotyczny, że mam ochotę wierzyć, iż to fragment scenariusza do kolejnego filmu Stanisława Barei. Niestety, to prawda.
Znajomy opowiadał mi o tym najlepszym ze światów, o tym el dorado imigrantów, że w ratownictwie stosowane są ścisłe procedury. Jeśli ofiara wykituje, a procedury zostały zachowane, to wszystko w porządku. Gorzej jeśli procedury nie zostaną zachowane, a ofiara przeżyje. Ratownicy mogą mieć ogromne kłopoty, także ze strony ofiary. Można było pewne elementy tych idiotycznych standardów zobaczyć, jeśli ktoś uważnie oglądał serial Brygada Ratunkowa.
Poznałem w życiu wielu wspaniałych fachowców – wśród nauczycieli, lekarzy, mechaników samochodowych, lecz zdaje się, że teraz czasy fachowców się kończą. Wszechwładna staje się procedura. Wbrew temu, co można by sądzić, nie mam nic przeciw algorytmom, a na nich opierają się wymyślane w rozmaitych dziedzinach procedury. Jednak życie jest bardziej skomplikowane niż procedury. W edukacji czy medycynie częściej jest potrzebna, obok wiedzy, także intuicja. Z bólem obserwuję upadek autorytetów, indywidualizmu, artyzmu w wykonywanych zawodach, a zastępowanie tych wartości algorytmami o znaczeniu przykazań boskich.

Oceń felieton

3 komentarze “Nie ma boga nad procedurę.”

Możliwość komentowania została wyłączona.