Wcześniejsze swoje rozważania o katastrofie smoleńskiej, reakcjach polityków i symulakrum przygotowanym przez media – opisywałem ogólnie zwracając uwagę na pewne niebezpieczne zjawisko. Pisałem wówczas:
Wielu pozostających jeszcze przy zdrowych zmysłach widzów, z narastającym zdumieniem, przecierając z niedowierzaniem oczy, oglądało komentatorów i polityków, którzy w ramach ogólnonarodowej pokuty, zaprzeczali sensowi ostatnich dwudziestu lat naszego istnienia i usiłowali udowadniać bezsens różnic i sporów politycznych, a złotym cielcem uczynili mityczną zgodę narodową i pojednanie polsko-polskie. „Zgoda, zgoda, a Bóg wtedy rękę poda…” – symulakrum wypełzło przez okienka telewizorów w całym kraju i zżarło nam naszą rzeczywistość.
Nie wskazywałem wówczas konkretnych osób, nie podawałem nazwisk. Jednak powtarzalność niektórych zachowań u jednej osoby, zaczyna zastanawiać. Tuż po katastrofie krakowski poseł Jarosław Gowin w TVN24 przedstawił swoje przemyślenia, z których wynikało, że okres ostatnich pięciu lat to czas pustych sporów, które teraz nareszcie mają szansę się zakończyć. Dla mnie spór o kształt przyszłej Polski nie był nigdy pusty, a wizja IV RP była przerażająca. Pomyślałem sobie wszakże, że gość jest w szoku i nie bardzo kontroluje swoje reakcje.
Jednak nie minęło zbyt wiele czasu, a poseł Gowin zadziwił mnie kolejnymi stwierdzeniami. Najpierw zasugerował, ze cudownie byłoby znaleźć teraz takiego jednego wspólnego i ponadpartyjnego kandydata na prezydenta. Kie licho – pomyślałem – facet nie zna konstytucji? Kolejny wygłup posła nie tylko mnie zmartwił, ale wręcz rozzłościł. Była to krytyka zachowania Bronisława Komorowskiego dotycząca kwestii skierowania do Trybunału Konstytucyjnego ustawy o IPN. Nawet niektórzy przeciwnicy marszałka sejmu przyznawali, że wykonuje on obowiązki prezydenta na własną odpowiedzialność, a nie zastępuje osobowo Lecha Kaczyńskiego, zatem rzekoma wola zmarłego prezydenta nie jest wskazaniem prawnym. Za to istotne jest przekonanie samego Komorowskiego o słuszności takiego lub innego postępowania. Skierowanie tej ustawy do Trybunału Konstytucyjnego byłoby w tym wypadku objawem politycznej schizofrenii.
W innej audycji poseł rzucił kolejne genialne stwierdzenie: narody potrzebują mitów, a myślę że dzisiaj w Krakowie /…/ rodzi się nowy wielki mit, któremu my politycy powinniśmy służyć ponad podziałami. Wynika z tego, że mesjanistyczno-martyrologiczny mit Lecha Kaczyńskiego, wielkiego patrioty, który poległ dla Ojczyzny walcząc o prawdę o Katyniu, wielkiego prezydenta – budowany przez środowisko PiS, to nie jest polityczna paranoja a potrzebny Polsce wielki mit. Tak przynajmniej uważa poseł Gowin. Mam nieodparte wrażenie, że żyjemy z posłem Gowinem w zupełnie różnych krajach.
Wczoraj poseł Gowin w tej samej stacji telewizyjnej odpowiadał na kolejne zadane mu pytanie. Rzecz dotyczyła generała Jaruzelskiego, który wcześniej stwierdził, że marszałek Komorowski jest człowiekiem z charyzmą (wbrew temu, co twierdziła pani Staniszkis) i mężem stanu, i że w drugiej turze wyborów będzie na Komorowskiego głosował. Pytanie, niewygodne dla polityka prawicowego, znanego z jednoznacznie negatywnej oceny komunistycznego generała, brzmiało, jak ocenia tę deklarację Jaruzelskiego.
Rasowy polityk jakoś by tę żabę przełknął, w taki sposób żeby jednak nie zniechęcić potencjalnych wyborców darzących sentymentem Jaruzelskiego jakimś lekceważącym prychnięciem. Ale nie poseł Gowin.
Nie potrafię powiedzieć, czy Jarosław Gowin jest Konradem Wallenrodem w szeregach Platformy, czy tylko Jankiem Muzykantem grającym swoją prostą melodyjkę na własnoręcznie wystruganych smyczkach. Na miejscu działaczy Platformy, to bym wyrzucił tego grajka z orkiestry, bo wyraźnie gra marsza triumfalnego nie temu kandydatowi.
5 komentarzy “Piąta kolumna”
Powinieneś to podesłać ludziom z RP, bo oni jakoś to przeoczyli: http://blog.rp.pl/magierowski/2010/05/11/nieprawdziwa-twarz-platformy/ Ten tekst z RP mnie już nawet nie dziwi, bo przywykłem do ich nagminnego odwracania kota ogonem. Dziwi mnie, że RP ma status poważnej gazety. Mogliby się wiele nauczyć od Belfra;)
Nie czytam zwykle ani Dziennika, ani Rzeczypospolitej, ale czasem potrafią pojechać po bandzie tak, że zastanawiam się, kto tym redaktorom dał świadectwa maturalne i za co. Ten link zdecydowanie przebija wszystko. 🙂
„Nie potrafię powiedzieć, czy Jarosław Gowin jest Konradem Wallenrodem w szeregach Platformy, czy tylko Jankiem Muzykantem grającym swoją prostą melodyjkę na własnoręcznie wystruganych smyczkach”<—Świetne!… Dobrze wiedzieć, że nie śledzisz zwykle Rzepy – będę Ci podrzucał co ciekawsze opinie publicystów IV RP.
Polska jest krajem romantyków a romantycy wierzą w duchy i stąd zapotrzebowanie na nie i także na mity, bo Gowin oraz razem z nim kilka milionów polskich patriotów nie będzie mogło spać spokojnie gdy w kraju nareszcie przestanie straszyć.