Podczas wyborów pojawia się zjawisko, które żartobliwie już nazywane jest pierwszym prawem socjologii. Gdy organizowane są jakiekolwiek internetowe wybory lub prawybory, następuje momentalna aktywizacja zwolenników Janusza Korwina Mikke. Tym razem mobilizacja nastąpiła pod hasłem zdobywamy fejsbuka. Wobec rzeczywistego i dużego poparcia jakim się cieszy Bronisław Komorowski, zdobycie pierwszego miejsca w prawyborach na Facebooku było niemożliwe. Jednak ponad 20% poparcia dla kandydata, który ma w tzw. realu poparcie na granicy błędu statystycznego, jest zadziwiające. Pobieżnie rozejrzałem się w różnych środowiskach popierających tego polityka i okazało się, że jego wyznawcy to głównie młodzi.
Można oczywiście mieć wrażenie, że takie prawybory aktywizują swoistą grupę dowcipnisiów. Niebezpodstawne jest podejrzenie, że głosującymi w internecie są ci, którzy prawdziwego prawa wyborczego jeszcze nie mają. Jakie argumenty mają zwolennicy polityka, który jest w sumie tylko lokalnym folklorem politycznym. Część z nich popiera jego idee fix, że monarchia to najlepszy sposób sprawowania władzy. Niewątpliwie najlepszy… dla króla. Zwolennicy tej idei mówią, że monarchia jest zgodna z ideą minarchii (czyli ograniczenia wszelkiej władzy do minimum). Demokracja to rozdęte struktury, setki parlamentarzystów, tysiące radnych, a rządy mniejszości nad większością zaoszczędziłyby społeczeństwu kosztów. Nie ma większej bzdury. Stara anegdotka opowiada o tym jak błazen królowi wyjaśniał, czemu skarbiec jest pusty. Ustawił dworzan w długim szeregu i na ich końcu króla. Potem pierwszemu w szeregu podał dużą bryłę lodu i kazał podawać dalej, gdy bryła dotarła do króla, była już tylko małą bryłką. Każdy aparat niedemokratyczny jest w stanie zagospodarować dowolne środki finansowe ze względu na brak kontroli oddolnej. Jest tylko kontrola odgórna, a tę zawsze łatwo zneutralizować odpowiednią łapówką. Z królem włącznie. Wystarczyłoby się uczyć historii, by takie mrzonki polityka wyśmiać od razu. Widać jednak nie wszyscy się uczą, wyraźnie widać, ze młodym ludziom bardziej podoba się mityczny Conan wyrąbujący sobie mieczem własne królestwo, niż odrobina historycznej logiki.
Rzekome liberalne lub libertariańskie poglądy Janusza Korwina Mikke opisywałem już w swoim podsumowaniu kandydatów. Poza polityczną oceną jest ostentacyjna homofobia tego kandydata. Janusz Korwin Mikke w jednym ze swoich tekstów mówi, ze nie ma nic ważniejszego jak dotrzymywanie umów, co jest sprawą nie tylko honoru, ale i wiarygodności władzy. Jednocześnie podkreśla, że nie ma takiego okrucieństwa, ani takiej niesprawiedliwości, której nie mógłby popełnić skądinąd łagodny i liberalny rząd – jeśli zabraknie mu pieniędzy. Pięknie brzmią takie slogany polityczne, lecz co się za nimi kryje? Nie tak dawno z wielkimi oporami rząd przeforsował zmianę systemu emerytalnego i dało się to uczynić pomimo veta prezydenta, dzięki poparciu części opozycji. Był to zabieg konieczny, wobec zmniejszającej się populacji Polaków i rosnącej rzeszy coraz młodszych emerytów. Gdyby tego nie dokonać, a jakiś czas nie tylko zabrakłoby pieniędzy na emerytury, ale obciążenia pracujących wzrosłyby ponad wszelką możliwość. Władza – można powiedzieć – złamała umowy jakie zawierała trzydzieści lat temu z nauczycielami i kilkoma innymi grupami zawodowymi. Ale bezwzględne dotrzymywanie umów w tym zakresie grozi barbarzyństwem w o wiele większym stopniu. Co zrobiłby Janusz Korwin Mikke na miejscu obecnego rządu? Czy też nie dotrzymałby umowy? A może wolałby za dwadzieścia lat dopuścić do okrucieństwa i pozwolić emerytom umierać z głodu? W końcu byliby to emeryci epoki komunistycznej. Aby wyśmiać te poglądy starczy odrobina logiki, ale tej chyba polskie szkoły też nie uczą.
Największym kłamstwem jest przedstawianie przez polityka sytuacji hipotetycznej i idealnej, bez odnoszenia się do istniejącej rzeczywistości. I to właśnie robi Janusz Korwin Mikke. Bo zakładanie bezwzględnego dotrzymywania umów jest ciekawym postulatem, gdy są pieniądze, ale Janusz Korwin Mikke nie mówi, co zrobiłby, gdyby jego rząd pieniędzy nie miał. Nie wpisuje się w żaden sposób w istniejący świat i nie przedstawia swojej recepty, ale oczarowanego wyznawcę przenosi w świat political fiction.
Dopiero gdy przyjrzeć się zimnym okiem i przeanalizować te pozornie mądrze brzmiące argumenty, okazuje się, czar pryska Conan libertarianin znika, a rozczarowanemu gimnazjaliście zostaje Conan barbarzyńca. W eleganckim garniturze i z muszką, ale barbarzyńca.
2 komentarze “Conan libertarianin”
Obraża pan uczciwego polityka, JKM nie jest „stetryczałym homofobem” i jest liberalny, bo nie wzywa do żadnego prześladowania gejów.Pana też mozna nazwać stetryczałym.
Oczywiście, można mnie np. nazwać starym pierdzielem i na dodatek w przynajmniej 50% z tego będzie prawdą. 🙂
A poza tym, to masz dziwne pojęcie o liberalizmie. Zupełnie jak ten mąż co tylko skopał żonę, a mógł zabić. A z tym liberalizmem u Janusza Korwina Mikke to jest tak jak w opowieści o Puchatku: „Im bardziej Puchatek zaglądał do środka tym bardziej Prosiaczka tam nie było.”
Chętnie podyskutuję, ale najpierw dokładnie przeczytaj, co pisze twój idol, bo je się do lekcji przygotowałem. 🙂