Powszechnie uważa się, ze studia to najszczęśliwszy okres w życiu człowieka. Jest już dorosły i może sobie pozwolić na więcej, z drugiej zaś strony jeszcze nie jest obciążony obowiązkami. Niektórzy tak polubili studenckie życie, ze miałem znajomego, który studiował 10 lat. Ja niestety nie miałem tyle szczęścia i studia skończyłem w przepisowym okresie.
Dzisiaj studenci mają lepsze lub gorsze życie. Lepsze ci, którzy bezpardonowo wykorzystują dostatecznie dużo zarabiających rodziców i myślą głównie o kolejnych imprezach raz na pól roku przerywanych odwykiem w postaci sesji. Gorsze, ci którzy chcą coś osiągnąć, bo ciężko pracują i na to studenckie życie im czasu nie starcza.
Życie studenta w PRL było trochę mniej szare niż większości społeczeństwa, jednak bez fajerwerków. To w końcu była Polska Ludowa, nie nasza. Jednak kilka ciekawych wydarzeń wartych opisania utkwiło w mojej pamięci.