Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Efemerydy

Efemerydy

W historii politycznej Trzeciej Rzeczypospolitej kilkakrotnie pojawiały się ruchy polityczne, których głównym spoiwem była osoba lidera. Zaczął Janusz Palikot, który – dusząc się w PO – postanowił założyć własną partię. Na własny koszt zwołał ogólnopolski zjazd swoich zwolenników, poprosił kilka znanych postaci o pomoc w przedstawieniu nowej koncepcji i założył partię. „Ruch Palikota”, a dopiero pod koniec „Twój ruch”, był partią opierającą się głównie na nazwisku założyciela. Już pod koniec swej pierwszej kadencji w sejmie dziesięcioprocentowa reprezentacja mocno straciła na znaczeniu. Założyciel partii nie był, jak widać, dostatecznie mocnym spoiwem.

Kolejnym chętnym na stworzenie nowego ruchu politycznego okazał się Ryszard Petru – bankowiec i finansista. „Nowoczesna Ryszarda Petru” zdobyła 7,6% poparcia w wyborach i do sejmu wprowadziła 28 posłów. Podobnie jak w przypadku ugrupowania Palikota, miała to być partia liberalna, ale bardziej postępowa niż stetryczała i konserwatywna Platforma Obywatelska. Niewiele z tego wyszło, bo partia szybko się skurczyła i straciła znaczenie. W dużej mierze dzięki wieloetapowej kompromitacji założyciela. W kolejnej kadencji „Nowoczesna” już bez Petru weszła do sejmu jako część koalicji z PO o marginalnym znaczeniu.

Paweł Kukiz nie był wcześniej politykiem, podobnie zresztą jak Ryszard Petru. Wystartował w wyborach prezydenckich i zachęcony dobrym wynikiem założył ruch polityczny pod nazwą „Kukiz 15”. Bardzo szybko okazało się, że nazwisko lidera było jedynie biletem wstępu do sejmu dla wielu różnych osób. W ten sposób blisko 9% poparcie pozwoliło Kukizowi wprowadzić do sejmu w 2015 roku 42 posłów. Spora grupa opuściła jego klub poselski przed końcem kadencji. Dzięki Kukizowi znaleźli się w sejmie narodowcy. W wyborach kolejnych Kukiz wystartował łącznie z PSL, a w trakcie kadencji zaczął się dogadywać z Jarosławem Kaczyńskim. Współpraca z PSL została zakończona. Zdecydowanie Paweł Kukiz stał się największym szkodnikiem politycznym wśród liderów firmujących własnym nazwiskiem ugrupowanie polityczne.

Robert Biedroń, dzięki sukcesowi w roli prezydenta Słupska, stał się rozpoznawalnym politykiem i postanowił założyć partię w 2019 roku. „Wiosna Roberta Biedronia” stała się kolejną partią, którą jednoczyło głównie nazwisko lidera. Dość słaby wynik w wyborach europejskich uświadomił Biedroniowi, że nie ma szans na mandaty do sejmu. Jego partia wystartowała więc pod szyldem SLD i już w roku 2021 przestała istnieć, wchłonięta przez postkomunistyczną lewicę. Okazała się za mało lewicowa, za mało liberalna, a lider za mało konsekwentny.

Szymon Hołownia zaczął karierę polityczną jako kandydat na prezydenta. Potem założył partię „Polska 2050 Szymona Hołowni”. Jest to polityk, który budzi tyle samo nadziei, co obaw. Niektórzy obawiają się jego religijnej przeszłości i osobistych konserwatywnych poglądów. Inni widzą w nim nadzieję przerwania polaryzacji politycznej i rozbicie dwupartyjnego systemu, który dominuje w polityce. Hołownia, wbrew nadziejom optymistów, nie wstąpi do żadnej koalicji antypisowskiej przed wyborami. Wydaje się to oczywiste, aby ewentualni koalicjanci mogli ocenić wagę jego ugrupowania, musi się ono sprawdzić w wyborach. Hołownia jest już piątym politykiem firmującym partię własnym nazwiskiem. Analizując jego działalność widzę wiele podobieństw do wcześniejszych projektów, a to – moim zdaniem – oznacza, że ta partia też nie odegra wielkiej roli na polskiej scenie politycznej. Oby nie była to rola negatywna.

4.2/5 - (6 votes)