Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Schizolewica

Schizolewica

Jaka jest narracja historyczna obecnej władzy? Pytanie wydaje się retoryczne, ponieważ mamy z tym do czynienia na co dzień i to od wielu lat. Zatem każdy powinien wiedzieć. Dla jasności jednak scharakteryzuję to w kilku słowach. PRL to był okres niewoli i podporządkowania Związkowi Radzieckiemu, ale nie do końca, bo taki Gierek był jednak polskim patriotą. Kolejny okres historyczny, czyli stan wojenny i opór społeczeństwa troszkę pomijamy, bo jacyś chuligani wrzeszczą prezesowi: Trzynastego grudnia spałeś do południa. Potem zaś następuje trzydzieści lat niszczenia Polski przez złodziejskie elity okrągłostołowe, przerwane krótkim okresem Czwartej RP. Dopiero w 2015 roku prawdziwi patrioci objęli władzę i to dzięki nim Polska wstaje z kolan, a cały świat nam zazdrości.

Jaka jest obecnie narracja historyczna lewicy? W zasadzie identyczna. Z pominięciem sprawczej roli wielkiego wodza i prezesa, czyli Jarosława Kaczyńskiego. Wcześniej lewica zwracała baczniejszą uwagę na prawa człowieka i wolności obywatelskie. Jednak Robert Biedroń i jego „Wiosna” z biegiem czasu stała się już wyłącznie przystawką SLD, a Czarzasty to stary komuch pezetpeerowski. Z tego względu znacznie bardziej pasuje mu opcja państwa, które się troszczy o obywateli i przeprowadza – jak PiS – transfery socjalne. A że ktoś tam dostanie pałą podczas demonstracji? To od pewnego momentu przestało być tak istotne. Narracja lewicowa obecnie prowadzona jest dwutorowo. Z jednej strony przez nadaktywną młodzieżówkę lewicową w mediach społecznościowych, która zajmuje się porównywaniem Balcerowicza do Mengele (tak, to nie fejk) i udowadnianiem, jakie piękne było życie w PRL, gdzie każdy miał pracę, opiekę zdrowotną i mieszkanie od państwa. Przyszedł Balcerowicz i to wszystko zniszczył. Pozamykał kwitnące stocznie, wspaniale rozwijające się huty i kopalnie, i dające obywatelom żywność PGRy.

Drugi wątek narracji lewicowej wyodrębnił się w ostatnich wypowiedziach takich działaczy lewicowych jak Jan Śpiewak, Piotr Ikonowicz, a także sam Włodzimierz Czarzasty. Tu mamy do czynienia z elementem walki klasowej. Partia jest atakowana, więc trzeba dać silny odpór. Śpiewak z Ikonowiczem w youtubowym filmie mówią jak to OSK powinien otrząsnąć się z Marty Lempart, tak jak psy potrafią otrząsnąć się z pcheł. A początkowo tej intelektualnej dyskusji patronował napis „Ogólnopolski Rak Kobiet”, który po protestach internautów został usunięty. Pamiętam z historii plakaty z hasłem „Zaplute karły reakcji”, to był ten sam poziom.

Rzygać się chce. Patrzę na tych wszystkich popaprańców piszących bzdury według rozporządzeń partii opozycyjnej. (Włodzimierz Czarzasty)

Taka była reakcja szefa opozycyjnej (naprawdę?) partii w sejmie na dość powszechną krytykę porozumienia Lewicy z PiS. Z przeglądu wypowiedzi lewicowych wydaje się, że dziś wrogami lewicy są głównie Marta Lempart, Sławomir Sierakowski, a nawet Piotr Szumlewicz. Jeśli do tego dodamy jeszcze lewicową celebrytkę Maję Staśko, która nieco z boku, ale z tych samych pozycji atakowała czytanie książek i wyższe wykształcenie, to można sobie wyobrazić, do jakiego wyborcy aspiruje obecnie lewica.

Nie poświęcę już czasu na analizę ignorancji Jasia Kapeli, który jednym wystąpieniem ośmieszył wiele lewicowych idei. Natomiast nie sposób pominąć najważniejszą twarz lewicy, od kilku tygodni niestrudzenie walczącego w mediach oraz w internecie posła Macieja Gdulę. Gdy większość świadomych wyborców ze zgrozą patrzy na kolejne pomysły partii rządzącej w każdej prawie sferze życia, poseł na Twitterze (i nie tylko) zajmuje się rzekomym rasizmem Tuwima i Sienkiewicza. Walczy o usunięcie utworów tych pisarzy z zestawu lektur. Dokładniej zaś chodzi o wierszyk „Murzynek Bambo”, którego zresztą w zestawie lektur nie ma. A także o powieść „W pustyni i w puszczy”. Tak, to niewątpliwie bardzo ważny temat, ważniejszy od dyskusji ministrów dotyczących pomysłu wyprowadzenia wojska przeciw demonstracjom Strajku Kobiet. Poseł Gdula jest też gorącym zwolennikiem pisowskich zmian podatkowych. Uważa za bardzo słuszne obciążenie podatkami ludzi zarabiających średnią płacę. Jednocześnie Gdula stanowczo odżegnuje się od progresywnego opodatkowania ludzi takich, jak on sam. Mających wielomilionowej wartości nieruchomości, przynoszące nisko opodatkowane zyski. Podczas dwóch lat posłowania dorobił się kolejnej nieruchomości, a jego oszczędności wzrosły o 150%. Dopytywany podczas rozmowy w radiu RMF, stwierdził, że dom to ruina.

Jak się skromnie żyje, to można oszczędzić. (Maciej Gdula)

Zapewne wszyscy biedni ludzie w Polsce, których losem tak się przejmuje Maciej Gdula, pisząc tweety z sejmowej kawiarni przy filiżance sojowego latte, są wdzięczni posłowi za tak mądre i dojrzałe dobre rady. Będą żyli jeszcze skromniej, by zaoszczędzić tak, jak pan poseł. Dlaczego nie piszę nic o Zandbergu? Bo go prawie nie ma. Krytykuje program PiS, starając się by była to krytyka niezbyt ostra. Chyba jest w sytuacji niekomfortowej, bo wcześniej znany był z ostrego i ciętego języka. Czy to nie jest spojrzenie tendencyjne? Na takie pytanie odpowiem pytaniem, czy to ja decyduję o tym, kto stał się twarzą współczesnej lewicy?

5/5 - (3 votes)